Rozdział XVIII "Mistrzostwa Świata Quidditch'a"

139 9 1
                                    

Viviene

Czekałam na balkonie w domu. Za dwie minuty Cedric powinien przylecieć. Chwilę wcześniej zjawił się jego skrzat i zabrał mój kufer. W oddali zobaczyłam zarys postaci i już wiedziałam kto to jest. Podleciał bliżej i wylądował tuż koło mnie.
-Cześć Viv.- Powiedział żartobliwym tonem i mnie przytulił.
-Cześć Ced.- Przywitałam się odwzajemniając gest.
-Cieszę się że przyjęłaś moje zaproszenie.- Dodał kiedy się od siebie odsunęliśmy.
Już miałam odpowiedzieć kiedy do pokoju wszedł mój kuzyn. Nie pukał. Po prostu otworzył drzwi.
-Viviene kto to jest? Szlama?- Zapytał wrednie mierząc go wzrokiem.
-Posłuchaj mnie uważnie!- Zaczęłam ale Cedric mnie uciszył.
-Jestem Cedric Diggory. Czarodziej czystej krwi mądralo. Zostałem przydzielony do Huffelpuf'u i jestem przyjacielem twojej kuzynki.- Warknął w jego stronę podchodząc o dwa kroki do przodu.
-Widzę że zmądrzałaś.- Prychnął śmiechem.
-A ty zgłupiałeś.- Odgryzłam się krzyżując ręce na piersi.
-Znamy się od dwóch lat... Malfoy?- Rzucił puchon obracając się do mnie.- I właśnie lecimy.- Dokończył i objął mnie ramieniem.
-Niby gdzie ją zabierasz!?- Krzyknął kuzyn.
-Pogadaj z ciocią to się dowiesz.- Wywróciłam oczami i razem z Cedriciem wsiadłam na miotłę.
Nigdy nie latałam na żadnej z nich więc kurczowo trzymałam się chłopaka aby nie zaliczyć spotkania z ziemią.
-Pamiętasz jak obiecałaś mi wyjście do Hogsmade?- Zapytał żartobliwym tonem gdy odlecieliśmy od domu.
-Tak.- Odparłam z parsknięciem.
-Nadrobimy to przez te dwa tygodnie. Co ty na to?- Odpowiedział i popatrzył na mnie przez ramię.
-Patrz gdzie lecisz!- Upomniałam go a ten się zaśmiał i zaczął robić jakieś akrobacje w powietrzu od których zakręciło mi się w głowie.

-Spokojnie. Wiem co robię.- Ponownie się zaśmiał i posłał mi ciepły uśmiech.- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.- Przypomniał i zaczął lecieć trochę szybciej.
-Myślę że to wspaniały pomysł.- Powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dobrze. W takim razie...- Zaczął i wzleciał wyżej. Aż ponad chmury. Słońce było bardzo dobrze widoczne i strasznie raziło w oczy. Cedric patrzył prosto w nie i nawet nie mrugnął.- Zamknij oczy.- Poprosił łagodnie.
-Dlaczego?- Zapytałam lekko zdziwiona.
-To niespodzianka.- Odpowiedział a ja zrobiłam to co chciał. Ufałam mu.

Lecieliśmy przez kilkanaście minut aż wreszcie miotła stanęła. Nie otwierając oczu zeszłam z niej korzystając z pomocy Cedrica. Dla pewności że nie podglądam chłopak zasłonił mi oczy rękami i zaczął gdzieś prowadzić
-Jesteś gotowa?- Zapytał kiedy stanęliśmy.
-Ty mi powiedz. Ja nic nie widzę.- Rzuciłam a ten się zaśmiał po czym zabrał ręce które ograniczały mi widoczność.
Staliśmy na jakiejś pięknej łące porośniętej kwiatami. Płynął tam strumyk a po drugiej stronie były góry. Słońce oświetlało całe to miejsce a bezchmurne niebo dodawało uroku temu dniu. Szczyty były bardzo szpiczaste i z dołu porośnięte drzewami. Sprawiało to wrażenie namalowanego obrazka niż rzeczywistości.
-Tu jest pięknie.- Szepnęłam nie mogąc oderwać oczu od krajobrazu.
-Cieszę się że ci się podoba.- Odpowiedział a ja dopiero teraz zauważyłam że jestem w niego wtulona a on obejmuje mnie ramieniem. O dziwo nie przeszkadzało mi to.
-Dziękuje.- Wypaliłam po chwili ciszy.
-Za co?- Zdziwił się ale nie przestawał się uśmiechać.
-Za to że zawsze jesteś ze mną gdy tego potrzebuje.- Wyznałam i nie zastanawiając się nad tym dałam mu buziaka w policzek.
On się zaczerwienił ale nic nie powiedział. Staliśmy w milczeniu a ja czułam na sobie jego wzrok. W końcu przełamał się i odpowiedział:
-To drobiazg.

Draco

Zbiegłem na dół do salonu w którym siedziała moja mama. Trochę się przestraszyła kiedy zobaczyła mnie w nieułożonych włosach i z szybkim oddechem.
-Synu co się stało?- Zapytała z lekkim uśmiechem.- Wyglądasz jakby goniła cię moja siostra.- Dodała dla rozluźnienia napięcia.
-Ha ha. Bardzo śmieszne.- Odparłem siadając obok niej.- Przed ciocią Bellą uciekam znacznie szybciej.- Dodałem na co ona się zaśmiała.
-A więc o co chodzi?- Zwróciła się do mnie po chwili.
-O Viviene.- Odpowiedziałem a ta całkiem spoważniała.
-Ah... Ta dziewczyna mnie wykończy... Jest dokładnie taka sama jak jej matka! Uparta! Nikogo nigdy nie słucha!- Wypaliła przecierając twarz ręką. Dopiero teraz dotarło do mnie jak jest zmęczona pouczaniem mojej nienormalnej kuzyneczki.- Co tym razem?- Zapytała już całkiem pozbawiona energii.
-Chodzi o tego chłopaka z którym dzisiaj poleciała.- Wyjaśniłem a ta popatrzyła na mnie nie rozumiejąc co mam na myśli.- Wyglądali noo czy ja wiem... Na zakochanych?- Powiedziałem to słowo najciszej jak mogłem bo wiedziałem że mama wpadnie w histerię.
Tak jak się spodziewałem. Chwyciła się za serce a jej oddech przyśpieszył.
-Trzeba będzie coś z tym zrobić! Pamiętasz co ostatnio się stało kiedy Viviene rozmawiała z tobą w obecności Bellatrix!? Albo tym biednym chłopcem który raz do nas przyszedł!?- Zapytała patrząc na mnie ze strachem. Nie mogłem sobie przypomnieć co wtedy się wydarzyło więc szybko zaprzeczyłem głową.
-Możesz mi o tym opowiedzieć?- Przysunąłem się bliżej niej i oparłem ręce na kolanach.
-Ten chłopiec... Theodor Nott. Raz do nas przyszedł pamiętasz? Miałeś wtedy około trzech lat. Bella siedziała wtedy z Viviene w pokoju i opowiadała jej jak rzucać Cruciatusa żeby zadał najwięcej bólu...- Wzdrygnęła się ale kontynuowała.- Wtedy na chwilę wyszła aby ze mną porozmawiać. Wyjątkowo zostawiła swoje dziecko same. Do Viviene przyszedł ten Theodor. Nie wiem czy zdążyli porozmawiać ale gdy Bella go zobaczyła potrafktowała tego chłopca zaklęciem torturującym. Pamiętam tylko że Viviene się z tego śmiała. Na szczęście jego rodzice przyszli w porę. Bellatrix nawrzeszczała na nich i gdyby nie to że ta dwuletnia dziewczynka naumyślnie odwróciła uwagę swojej matki nie byłoby co z nich zbierać. Naprawdę. Nigdy wcześniej nie widziałam Belli takiej wściekłej! Później już tylko mówiła jej dlaczego nie ma zadawać się z rodziną Nott. Od tej pory gdy ktoś chociażby szedł do pomieszczenia gdzie znajdowała się Viviene moja siostra natychmiast ją stamtąd zabierała.- Dokończyła a jej twarz zbladła.
-Jak widać nauki cioci pozostały jej w głowie.- Pomyślałem na głos.
-Co masz namyśli?- Zapytała na wpół zaciekawiona a na wpół przestraszona.
-Viviene nienawidzi Theodora. Chociaż ten nic jej nie zrobił.- Odpowiedziałem pewniejszym głosem.
-Miejmy nadzieję że tak już pozostanie. Dla bezpieczeństwa wszystkich.- Westchnęła z żalem i ulgą.
-Mamo... Czy to znaczy że jeśli ciocia wróci nie będę mógł rozmawiać z Viviene?- Zapytałem lekko przestraszony.
-Jeżeli wróci... obawiam się że to Viviene nie będzie mogła z nikim rozmawiać. Ona nie pozwoli jej się od siebie oddalić! Przecież to oczywiste... Jeżeli ktokolwiek z nas będzie chciał na nią spojrzeć to tylko jeśli Bella da na to zgodę. I pewnie będzie się to odbywać w jej obecności.- Wyznała zmartwiona wreszcie patrząc w moją stronę.
-To chorę! Przecież nie zmusi tej dziewczyny żeby spędzała z nią całe dnie bez chwili wytchnienia! Viviene jest introwertyczką! Jej najlepsi przyjaciele to zaklęcia i książki które całymi dniami chowa w pokoju!- Krzyknąłem poirytowany wstając.
-Twoja kuzynka jest strasznie wpatrzona w matkę. Widać to było już od najmłodszych lat. Myślę że znajdą wspólny język.- Powiedziała po chwili zastanowienia.-Nie zrozum mnie źle! Ja też uważam że to przesada z jej strony. Ale nic nie możemy na to poradzić. Pamiętaj o tym jaka ona jest! Bezwzględna, szalona, brutalna i uwielbia sprawiać ból. A na dodatek do szaleństwa kocha swoje dziecko.- Dodała znów odwracając wzrok.
-Tak. Nie zapominam o tym.- Westchnąłem a do pomieszczenia wszedł tata. Szybko się wyprostowałem i ułożyłem włosy.
-Muszę z wami porozmawiać. Z tobą szczególnie Draco.- Zaczął a jego głos był zimny jak góra lodu. Usiadłem obok mamy a on naprzeciwko nas.
-O co chodzi Lucjuszu?- Zapytała mama łapiąc mnie za rękę.
-Zbliża się. Rośnie w siłę.- Powiedział te dwa zdania ale to wystarczyło by mama zakryła dłonią usta i cała zbladła.
-O co chodzi?- Spytałem nie rozumiejąc. On zaczął podwijać lewy rękaw a na jego ręce ujrzałem... MROCZNY ZNAK!- Czy... Czy wy jesteście Śmierciożercami!?- Mój głos drżał ale nie było w nim żadnych emocji.
-Tak Draco.- Potwierdził tata.- I ty niedługo też będziesz musiał nim zostać.- Dodał a ja skinąłem głową chociaż w głębi się gotowałem od nadmiaru emocji.
-A Viviene?- Zapytałem lekko zestresowany.
Przejmuję się nią ponieważ zbliżyłem się do tej czarnowłosej wariatki. Mimo tego że strasznie mnie denerwuję i czasami nawet przeraża to kocham ją jak własną siostrę. Rozumiemy się chociaż niepokoi mnie to że zadaje się ze drajcami krwi.
-Ona wie że to się zbliża. Viviene jest jego córką. Zaprzyjaźniła się z Potterem z rozkazu ojca. Powiedziała mi to. Ale trzeba było czytać między wierszami żeby się połapać.- Wyznała mama a ja myślałem że zemdleje!
Viviene córką Czarnego Pana!? Przecież to nie możliwe! Ile ona musi w tym siedzieć skoro wszystko o co ją osądzałem robiła z rozkazu Tego-którego-imenia-nie-wolno-wymawiać! I dlaczego mi nie powiedziała? Myślałem że sobie ufamy...
-Mądra z niej dziewczyna. Nie uważasz Draco?- Zapytał ojciec i przewertował mnie wzrokiem.
W tym zdaniu kryło się inne pytanie niż tylko "czy uważam że Viviene postradała rozum"... Chodziło mu o to czy uważam że służenie Czarmemu Panu jest dobre. Nie chcę tego robić. Boję się konsekwencji. Bo co jeżeli nie będę umiał wykonać jakiegoś zadania? Albo co jeśli uzna że jestem niepotrzebny i mnie zabiję? Ale jeśli się nie dołączę i nie będę pokazywać że jestem zadowolony... śmierć spotka mnie szybciej. A nie mam się u kogo ukryć skoro cała rodzina jaką znam to Śmierciożercy!
-Tak bardzo mądra.- Odparłem spokojnie chociaż taki wcale nie byłem.
On skinął głową a ja wolnym krokiem ruszyłam do wyjścia z pokoju.
-Draco.- Zwróciła się do mnie mama tym samym zmuszając mnie żebym stanął.
-Tak?- Zapytałem odwracając głowę i kierując na nią wzrok.
-Dokonaj właściwego wyboru.- Poprosiła i popatrzyła na ojca.
-Oczywiście mamo.- Odpowiedziałem i wyszedłem.
Dotarłem do mojego pokoju i dopiero tam dałem ponieść się emocjom. Najgorsze było w tym to że nie wiedziałem co mam zrobić...

Córka Śmierci, Dziecko Zemsty [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz