Rozdział 1

38 3 1
                                    


Drżącą dłonią nacisnęłam na klamkę. Znałam go już od tak dawna i wiedziałam co czeka mnie za tymi drzwiami. Najpierw uderzenie w twarz, wyzwiska, potem zawsze musiałam go przepraszać, a na końcu klękał przy mnie i całował mówiąc, że to wszystko moja wina i gdybym tylko starała się być lepsza nigdy by do tego nie doszło, a ja zawsze mu przytakiwałam.

,, Tak Jin, tak przepraszam... Nie powinnam była pytać tak bardzo przepraszam. Proszę pozwól mi. '' Za każdym razem w ten sposób majaczyłam w myślach. ,, Proszę pozwól mi być jeszcze chwilę w twoich silnych ramionach. Zostań na chwilę moją ostoją. Bądź moim starym Jinem ''.

Och jaka byłam żałosna. Odetchnęłam głęboko i nacisnęłam na klamkę, drzwi skrzypnęły, ale mojego mężczyzny brakowało na korytarzu a mieszkanie było wypełnione ciszą. Mimowolnie zadrżałam. To było coś absolutnie nowego co mnie przerażało. Proste schematy w jakich działał Jin pozwalały mi przygotować się wcześniej na to co nastąpi, uszykować plaster dla serca, zagłuszyć swój krzyk i nagromadzić potrzebne łzy. Teraz jednak nie wiedziałam nic i to mnie przerażało. Serce jednak stanęło mi wtedy, kiedy dom wcale nie okazał się być pusty a mój chłopak siedział sobie od tak w salonie w fotelu i popijał jedną z droższych whiskey. Wstrzymałam oddech, gdyż już wiedziałam że ten wieczór nie skończy się dobrze.

- Wiesz rozmawiałem z Jiminem co mam z tobą zrobić. Bardzo chciałbym ci już nałożyć pierścionek na palec i chciałbym powiedzieć, że jesteś moją narzeczoną. – Wstał i zachwiał się, ale nie upadł – Ale jesteś zbyt niegrzeczna na bycie moją narzeczoną. Zastanawiałem się więc – wpatrywał się w moje oczy z zaciętością a ja doskonale wiedziałam, że w tym momencie nie był moim Jinem, mój Jin zawsze wstydził się patrzeć mi w oczy. Był bardzo nieśmiały. I może w innej okoliczności to wspomnienie wywołało by uśmiech na mojej twarzy tak w tej chwili jeszcze bardziej mnie przeraziło – On ma w końcu taką ułożoną żonę. Wiesz co mi doradził – stał już praktycznie przede mną, a gdy chciałam się odsunąć zbliżył się do mnie gwałtownie i złapał mocno za nadgarstek dodatkowo go ściskając. Syknęłam z bólu, ale on zdawał się nie zwracać na to uwagi. – Powiedział mi, że powinienem zamknąć cię w domu na cztery spusty, żeby pokazać ci co kurwa ode mnie masz. – krzyknęłam kiedy podniósł na mnie rękę przez co upadłam na ziemię i momentalnie złapałam się za palący policzek. Tortury jednak nie było końca. Zacisnął swoje palce na mojej brodzie i ze łzami w oczach kazał mi patrzeć w jego gniewne oczy – Dlatego od dzisiaj będę pracować w domu i będę odwoził i odbierał cię z pracy. A o każde wyjście masz się pytać mnie rozumiesz? – Pokiwałam jedynie głową, ale to również mu się nie spodobało. – ZAPYTAŁEM CZY KURWA ROZUMIESZ? – szarpnął mną, na co najpierw krzyknęłam a potem mu odpowiedziałam.

- T – t – tak. – Widziałam jak uśmiech wchodzi na jego twarz. Moje absolutne oddanie zdecydowanie mu się podobało. Poklepał mnie jedynie po policzku jak psa i opuścił pomieszczenie kierując się do naszej sypialni. A ja zalałam się na powrót gorzkimi łzami. Gdzie podział się mój kochany Seok Jin i czemu nagle zechciał mieć nade mną taką kontrolę.

Było mi bardzo głupio ponownie dzwonić do Yuki, gdyż dosłownie parę godzin temu opuściłam jej dom, po tym jak gościła mnie w nim przez trzy dni. W zamian za to zrobiłam im 40 prań i odciążyłam trochę Gunwooka z jego obowiązków, gotując im dobre obiady i śniadania. Od zawsze byłam jej mamą i przez tyle lat absolutnie nic się nie zmieniło. Była jednak moją przyjaciółką i wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć, nawet gdybym miała dzwonić o 3 w nocy, gdyby spała. Dlatego jak najciszej potrafiłam opuściłam dom i szybko wykręciłam numer.

- Yuki o – o – on kurwa... - zaciągnęłam nosem, niemal od razu rozpoczynając konwersację po tym jak odebrała. Napięłam się jednak jak struna kiedy zamiast głosu mojej przyjaciółki usłyszałam ten całkiem obcy.

- Przepraszam nie ma Yuki i obecnie przy telefonie, czy wszystko w porządku emmm – słyszałam jak na chwilę odstawia telefon od ucha chcąc pewnie znaleźć moje imię na wyświetlaczu, ale było to niewykonalne gdyż moja przyjaciółka używała na mnie ksywki. – Czy wszystko w porządku? – ponowił pytanie. A ja nagle zdałam sobie sprawę, że jej telefon musiał odebrać jeden z kolegów jej chłopaka. Faktycznie chwilę przed moim wyjściem zapraszała mnie na jakąś ich imprezę integracyjną ja jednak wiedziałam, że muszę wracać do domu zamiast się bawić, gdyż Jin na mnie czekał. Nie takiego przywitania się jednak spodziewałam.

Tego dnia naprawdę mnie sponiewierał...

- Żyjesz tam? – Usłyszałam, że naprawdę się przejął, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. W tym momencie jakiś obcy mężczyzna słyszał, że płakałam odbierając telefon mojej najlepszej przyjaciółki na imprezie. Otrząsnęłam się z transu.

- Emmm Tak – potrząsnęłam głową – Tak. Czy jest może Yuki gdzieś w pobliżu? – Potrzebowałam z nią koniecznie porozmawiać, dlatego usilnie też chciałam, żeby chłopak zostawił ten pieprzony telefon.

- Myślę, że zaraz przyjdzie. Czy potrzebujesz pomocy? Słychać, że nie jest najlepiej. Może mogę przyjechać? Coś poważnego się stało? Jesteś ranna? – rzucał pytaniem za pytaniem i naprawdę słyszałam w jego głosie zmartwienie, czy to możliwe aby martwił się o mnie. Przecież nawet mnie nie znał. Nie wiedział kim jestem jak wyglądam. I naprawdę byłby w stanie dla obcej dziewczyny przyjechać by jej pomóc. Coś nieznanego poruszyło się w moim brzuchu i aż zamilkłam z wrażenia. Tak dawno nie słyszałam, by ktoś się o mnie troszczył. Łzy ponownie stanęły w moich oczach i nie byłam pewna czy zdołam unieść więcej na moich barkach tego wieczora. W słuchawce po drugiej stronie nagle usłyszałam jakieś szmery a potem głos, który tak bardzo pragnęłam i potrzebowałam usłyszeć w tej chwili.

- Gyuvin kto dzwoni? – Yuki zdawała się cieszyć z zabawy, przez co kolejna fala łez wydostała się z moich oczu. Jak zwykle musiałam zakłócić jej spokój i wepchnąć się z moimi brudnymi butami do jej życia. Rozmowa po tym potoczyła się bardzo szybko, gdzie podjęłyśmy decyzję, że Jin najwidoczniej potrzebuje trochę więcej czasu ( właściwie ja to wywalczyłam, gdyż Yuki jak zwykle próbowała mnie przekonać, że powinnam się od razu wyprowadzić i nawet nie powinnam się nad tym zastanawiać ) i na jakiś czas nazajutrz po pracy wprowadzę się do ich mieszkania, próbując załagodzić sytuację z moim chłopakiem przez telefon. Yuki obiecała mi, że coś wymyśli ja jednak do końca tamtego dnia myślałam tylko o jednym.

Chłopak, który się przestraszył o mój stan nazywał się Gyuvin. 

Moje More ~ Kim GyuvinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz