Rozdział 8

19 2 0
                                    

Spokojne popołudnie nie było nam jednak pisane. Jak spędzałam czas z Yuki nie sięgałam za dużo w telefon. Była w końcu moim dzieckiem więc starałam się poświęcać jej naprawdę dużo czasu. A może gdybym tego dnia zdecydowała się jednak zajrzeć ten w telefon chociaż raz byłabym w stanie uratować sytuację i nie pozwolić by Jin nam go zniszczył. Dzwonił do mnie bowiem ponad 50 razy i zwyzywał mnie w wiadomościach i obiecując , że gdy tylko mnie spotka zabije mnie, a ostatnie wiadomości, mówiły o tym, że właśnie wybiera się do domu Yuki i nie zamierza być dla niej miły. Och gdybym tylko odczytała.... Może bylibyśmy gotowi.

Mimo wszystko kiedy zapatrzeni w film usłyszeliśmy dzwonek do drzwi spojrzałam po sobie z Yuki. Oczywiście para miała zdecydowanie więcej znajomych niż ja, ale już wtedy zanim poszliśmy otworzyć drzwi - wiedzieliśmy. Yuki wstała pierwsza i pognała do drzwi. Rozmowa była stłumiona, ale słyszałam krzyki Jina przez, które zaczęłam drżeć, patrząc na Gunwooka i Gyuvina. Ten pierwszy był gotowy od razu ruszyć do drzwi, a Gyuvin przeskakiwał ze mnie w stronę korytarza. Wszyscy rzuciliśmy się na korytarz ( nawet ja ) kiedy usłyszeliśmy krzyk dziewczyny.

- No pojebało cię skurwysynie – okazało się, że kiedy dziewczyna próbowała mu przetłumaczyć żeby sobie stąd poszedł, bo i tak nie da mu ze mną pogadać. W zamian za to jednak chłopak nie wytrzymał i popchnął ją na ścianę.

Gunwook widząc jak jego dziewczyna krzywi się przy ścianie trzymając za bok niemal od razu zacisnął szczękę i rzucił się na Jina. I absolutnie miał przewagę, gdyż wyciskał na siłowni od bardzo dawna, nawet pamiętałam jak byłam zdziwiona kiedy mi powiedział, że Yuki zaczęła chodzić tam z nim. Mój chłopak był jednak w amoku i w pewnym momencie, kiedy kątem oka mnie zauważył odepchnął przeciwnika i zaczął iść w moją stronę pomimo krzyków.

- A ty szmato, albo wrócisz teraz ze mną do domu, albo żebyś wiedziała, że nie będziesz miała do czego wracać – groził mi palcem i zbliżał się w moją stronę, a ja cofałam się powoli drżąc.

Jinowi jednak nie było dane do mnie podejść. Gdyż Gyuvin po raz pierwszy dotrzymał swojej obietnicy i znalazł się pomiędzy mną a tym tyranem i tym razem to on go uderzył. Chwilę bili się między sobą, jednak Gyuvin był chudziutkim człowiekiem i choć mieli podobny wzrost to nie miał szans z Jinem. Więc Gunwook jako jego najlepszy przyjaciel zaraz doskoczył by mu pomóc. Wyrzucili go za drzwi mówiąc, że gdy pojawi się w tym domu zadzwonią po policję i skończy w o wiele gorszym stanie. Po zatrzaśnięciu drzwi próbował dobijać się do nas jeszcze przez pewien czas. Ostatecznie poddał się grożąc mi, że kiedy tylko mnie znajdzie to mnie zabije.

Po tej akcji wszyscy znaleźliśmy się w kuchni, Yuki była naprawdę wkurzona przez zaistniałą sytuację. Naprawdę go nienawidziła. Gunwook stał zaraz obok niej, trzymając ramię na jej barkach i głaskał jej ramię dysząc ciężko bo bójce, a Gyuvin oparł się o blat w zadumie, pewnie nie czując że ma przeciętą wargę. Siedzieliśmy w ciszy.

- Nie no kurwa nie ma szans. On jest nienormalny – majaczyła Weronika chodząc po pokoju. – Gunwook czy... - spojrzała na swojego chłopaka – pogadasz z Hanbinem czy dałby nam jeszcze parę dni wolnego – Gunwook i Gyuvin mieli swoją małą grupkę przyjaciół od czasów szkolnych z tego co słyszałam i jednym z nich był nasz szef Sung Han Bin. Właśnie dlatego, że był bliskim przyjacielem chłopaka mojej przyjaciółki widziałam go na żywo tylko parę razy, gdyż ona wszystko załatwiła, a tak wysoko postawiony w hierarchii człowiek nawet nie pokazywał się w firmie kiedy nie było to konieczne.

Nie przeszkadzało mi to jednak. Kawiarnia była bardzo kameralna przez co zatrudniała niewielu pracowników i żaden nowy osobnik nie był mi tak potrzebny. Naprawdę związek z Jinem mnie zmienił. Niegdyś byłam bardzo otwarta na ludzi i potrzebowałam cały czas być nimi otoczona. Teraz własne cztery ściany i Weronika to wszystko czego potrzebowałam do szczęścia i nikogo innego.

Moje morze posiadało miejsce tylko na jeden statek.

Gunwook jedynie kiwnął przelotnie i wyszedł z pokoju. Wszyscy wiedzieliśmy, że Han Bin się zgodzi miał dla swoich pracowników ogromne serce ( chociaż nie wiem czy dla Gunwook nie miał jeszcze większego ). Tylko po co było nam jeszcze parę dni wolnego. Naprawdę nie chciałam żeby wszyscy musieli zmieniać swoje plany ze względu na moją osobę. To było uwłaczające.

- Werka myślę, że nie powinniśmy zmieniać...

- Przestań – spojrzała na mnie zła przerywając mi – Kochana – podeszła i złapała mnie za ręce – Właśnie się od niego uwolniłaś. Kurwa jedziemy na biwak. Hanbin da nam wolne, a my spakujemy się i pojedziemy na biwak – zaczęła skakać po pokoju, a do mnie chyba jeszcze nie do końca dochodziło, co miało tutaj się zdarzyć.

Biwak to faktycznie było coś o czym marzyłyśmy. Środek lasu, tylko nasi bliscy znajomi, śpiewy do samego rana, świetna zabawa i szczęście. Wtedy nic innego by nie istniało. Tylko my wszyscy przeciwko całemu światu. I brzmiało to jak marzenie, ale nie mogłyśmy tego zrobić, bo ja usilnie zawsze starałam się zabrać na to wydarzenie Jina, a Weronika nigdy nie chciała nawet słyszeć o nim słowa. Teraz faktycznie wszystkie gwiazdy nam sprzyjały i mogłyśmy sobie pozwolić. Po szybkim przemyśleniu tego wszystkiego uśmiechnęłam się przelotnie i podbiegłam by ją przytulić. Spędziłam z nimi dwa dni i nigdy wcześniej nie dopuszczałam do siebie tej myśli tak bardzo prawdziwie.

Od zawsze problemem był Jin. 

Moje More ~ Kim GyuvinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz