Musiałam przyznać, że nie żałowałam podróży z Gyuvinem, po pierwsze był bezpiecznym kierowcą ( Brakowało mi tego przy Jinie, który jeździł jakby miał co najmniej 9 żyć ), starał się cały czas patrzeć na drogę, uważał na pieszych i po każdym postoju prosił bym zapięła pasy. Dodatkowo bawiłam się świetnie. Okazało się, że mamy podobny gust muzyczny więc, w którymś momencie zrobiło się bardzo koncertowo. I śmiechów w naszym aucie nie było końca. Współczułam Gunwook, który prowadził w ciszy, bo Weronika odleciała w krainę Morfeusza jakieś dwie godziny wcześniej. W pewnym nawet momencie Gyuvin odważył się złapać moje udo co spotkało się z moim zszokowanym spojrzeniem przez co gwałtownie cofnął rękę. Nie Gyuvin zostaw te rękę pomyślałam tylko, a potem się zarumieniłam co niestety również dostrzegł, bo skomentował, że mam słodkie rumieńce.
--
Chłopak zakodował więc, że wcale dziewczynie nie przeszkadzał jego dotyk, była po prostu zaskoczona, że coś takiego może być przyjemne. Czyżby zapomniała jak wygląda zdrowa relacja? Albo Jin nigdy nie był dla niej aż tak romantyczny. W co szczerze wątpił, gdyż kiedy opisywała mu relacje ze swoim już chyba byłym chłopakiem to zdawała się naprawdę go kochać. Zacisnął pięści na kierownicy, ale kiedy do jego uszu doszedł kolejny śmiech dziewczyny szybko odgonił od siebie te myśli o okropnym chłopaku i skupił się na dziewczynie obok. O ile mógł to nazwać skupieniem przy tak rozszalałych myślach.
Gyuvin nigdy nie pracował jakoś wiele i w ciągu dnia znajdywał czas na wszystko co było mu potrzebne. Jego znajomi wiedzieli, że jest typem osoby, która długo nie usiedzi w miejscu. Prawdą było, że firma należała do niego prawowicie, ale jego ojciec zdawał sobie sprawę, że jego syn jest trochę rozklekotany więc nadal pilnował wszystkiego w dużej mierze, ale chłopak naprawdę starał się pokazać, że robi co w jego mocy, żeby było jak najlepiej. Dlatego poświęcał i tak sporo czasu na firmę i odwoływał spotkania ze znajomymi żeby zamykać się w swoim biurze. Gunwook jednak zaskoczyło to, że chłopak z dnia na dzień rzucił wszystko i stwierdził, że nie spędzi u nich jednego dnia, a nawet pojedzie z nimi na parę dni pod biwak. Postanowił go więc o to zapytać. Wiedział, że w tej kwestii Gyuvin wie co robi, ale był jego przyjacielem i nie chciałby żeby stracił firmę, swoją drogą bardzo dobrą firmę. Zapytał go więc kiedy wszyscy rozeszli się pakować na biwak.
- Gyuvin czy wszystko w porządku z firmą? – To zdanie brzmiało tak nierealnie w ustach chłopaka, bo pamiętał jak jeszcze niedawno Gyuvin cieszył się z pozyskania tej firmy ( więc nie sądził, że mógłby zaprzepaścić to wszystko tak szybko ) i jak rozmawiał z Gunwook o wszystkim co w niej wprowadza. Można było już nawet powiedzieć, że Gunwook należał do tej firmy i pełnił w jej bardzo ważną rolę doradcy nie będąc nawet tam zatrudnionym. Poza tym po chłopaku było widać żeby coś było nie tak. Mimo to przyjacielska troska nakazała mu zapytać.
- Nie, czemu pytasz? – Gyuvin obdarzył go niemal momentalnie spojrzeniem i uśmiechem.
- Nie żebyś wcześniej się z nami nie spotykał, ale ponad tydzień wolnego to nie spotykane u ciebie. Szefa firmy. – Gyuvin się zmieszał, nikt nie miał się dowiedzieć, ale Gunwook był w końcu jego przyjacielem i wiedział, że przed kim jak przed mi, ale przed Gunwook nie ukryje tego tak dobrze. Znali się od bardzo dawna.
- To nic poważnego stary – położył dłoń na ramieniu, aby go zapewnić – mój tata wie czemu mnie nie będzie tyle. Obiecał, ze się tym zajmie. I powiem ci, że był całkiem zadowolony. – mówca trochę się zmieszał. Bardzo szanował swojego ojca i był z nim szczery. Przyznał więc się mu bez ogródek, że chodzi o dziewczynę, szkoda tylko że rodzic niemal od razu zaczął planować ślub nie rozumiejąc że to trochę skomplikowane.
- Ty się kurwa zakochałeś! – Gunwook przyciągnął dłoń do twarzy nie mogąc uwierzyć w swoje własne słowa. Nie żeby miłość nie była czymś niezwykłym, bo serdecznie polecał ją każdemu dodatkowo z kimś słodkim jak Weronika, ale nie poznawał swojego przyjaciela. Gyuvin zawsze należał do tych głupkowatych osób, które stronią od kobiet, bo są aż nazbyt. Nie dziwił się wcale, że y/n mu się spodobała, ale też nie sądził by było to w porządku tak szybko. Odetchnął głęboko, zastanawiając się jak to skomentować.
- A czy myślisz, że to na pewno w porządku? Ona ma jeszcze chłopaka i chyba będzie mieć traumę. – chłopak jedynie wzruszył ramionami. Trochę był zmieszany, gdyż pierwszy raz miał taką sytuację, z resztą oni oboje.
- A co to za chłopak, który ją bije? – odezwał się głos za jego plecami i już wiedział, kto wtrącił się do rozmowy – A mi się wydaje, że to bardzo dobrze – usiadła obok i położyła dłoń na jego plecach. Weronika pod tym względem była dziecinna i niemal od razu shipowała ich i wyobrażała sobie wielką miłość. Gunwook nie dopuszczał do siebie tak łatwo takich myśli. – czuje się przy Gyuvinie komfortowo i dzięki niemu zechciała wreszcie zerwać z Jinem. To coś wspaniałego i świetnie się dogadują. Poza tym jest przystojny, jej też wpadł w oko – mrugnęła okiem do bruneta. – Jak dla mnie bomba. Działaj Gyuvin – wykrzyknęła. – O Wookie może byśmy wtedy poszli na podwójną randkę – powiedziała piskliwym głosem na co cała trójka się zaśmiała. Gyuvin zniknął podążając do pokoju y/n.
--
Moja pewność siebie diametralnie spadła w momencie, w którym zaparkowaliśmy przy miejscu gdzie miał się odbyć nasz biwak. Ręce zaczęły mi drżeć. Na myśl o tym, że w ciągu tak niewielkiej ilości czasu znowu pojawi się kolejna fala nowych osób, moje ciało zalewał pot. Chłopak, z którym jechałam nie wyszedł jeszcze z samochodu i widząc mój stres załapał mnie za rękę i głaskał by dodać mi otuchy, a gdy spojrzałam mu w oczy powiedział do mnie:
- Naprawdę wszystko będzie dobrze. Nie zrobią ci nic złego. Jestem obok – a jego szept działał na mnie jak zaczarowana różdżka. Uwierzyłam, że wszystko będzie dobrze. Może to absurdalne, ale poważnie trzymałam Gyuvina za słowo, że zapewnia mi bezpieczeństwo i będzie moim rycerzem na białym koniu. I zaufałam mu w 100%. Uśmiechnęłam się do niego i opuściliśmy auto.
Na jakiś czas uspokoił mój sztorm.
Niższy od Gyuvina chłopaczek niemal od razu po opuszczeniu przez nas auta rzucił się mu na szyję w dozie radości. Mimowolny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Od razu wiedziałam, że to musiał być Yujin. Brunet opisywał mi już jakiś czas temu, że najmłodszy jest jego prawie rodziną i, że traktują się jak bracia. To było słodkie. Niemal od razu wiedziałam, że to był on. Gdybyście wiedzieli te iskierki w ich oczach niemal od razu byście wiedzieli, że to ta wspaniała osoba o której opowiadał.
Zaraz po tym dzieciaku brunet podszedł do białowłosego chłopaka i zbił z nim piątkę zamieniając ze dwa zdania między sobą. Jakoś tak od razu zrobiło się przyjemnie, wesoła atmosfera momentalnie uniosła się w powietrzu i nawet ja już nie stałam taka spięta patrząc na nich pełna uśmiechu. Odetchnęłam jednak głębiej kiedy Gyuvin zarzucił swoją rękę na mój bark i zachęcił bym postawiła krok do przodu.
- Słyszałem o tej twojej dziewczynie, ale Gyuvin widzę, że tu nie byle co – Ricky niemal od razu dostał po twarzy jakimś przedmiotem a wszyscy się zaśmiali – Witaj Jestem Ricky, jak widzisz ten najprzystojniejszy, najwyższy, najbogatszy i wiecznie młody – mrugnął do mnie okiem na co ponownie dostał czymś po głowie. Zakryłam lekko usta by nie dostrzegł, że znowu się z niego śmieje.
- A ja jestem Yujin – lekko skłonił się przede mną. Gyuvin faktycznie miał rację z tym, że był nieśmiały.
- Miło mi cię poznać. – Również się skłoniłam. Te przyjemną chwilę, przerwała nam Weronika, która wybiegła z krzykiem z samochodu i kierowała się w naszą stronę.
- CZAICIE JESTEŚMY NA BIWAKU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ
Moje More ~ Kim Gyuvin
Romancey/n myślała, że ma wszystko pod kontrolą. Dobre życie, wspaniałego chłopaka i wszystko idzie dobrą drogą. Nic więc dziwnego, że wszystko nagle zaczęło się sypać i nim się spostrzegła znalazła się złamana u boku toksycznego i agresywnego mężczyzny...