Rozdział 21

10 3 0
                                    

Gyuvin podniósł mnie z ziemi i posadził na blacie całując mnie ponownie w czoło znikając. Wrócił i zaczynał smarować moją twarz maścią – był absolutnie słodki. Potem całowaliśmy się jeszcze długo aby wreszcie na koniec zasiąść do zimnej już kolacji, mimo wszystko już szczęśliwi.

Jak chciałam go zostawić skoro to właśnie ten człowiek był moim ukojeniem i ideałem. Moje morze go potrzebowało, bo choć sztorm nie przechodził to chłopak mimo wszystko uspokajał moje emocje i drżenie ciała. Wszystko powinno zacząć wracać na stare tory. Gdybym tylko wiedziała, że najgorsze jeszcze przede mną. A wszystko co najgorsze miało we mnie uderzyć już następnego dnia.

*Time skip*

- Może pojedziemy do Busan na weekend? Rzadko tam bywamy to w końcu drugi koniec państwa. Proszę. – Maślane, szczeniackie oczy wpatrywały się we mnie jakby decyzja należała tylko do mnie.

- Zapytam się Gyu czy na pewno nadrobił co musiał i myślę, że to wcale...

- Uuuu Jin. Nie wiedziałem, że dla mnie też będzie coś słodkiego. – Okazało się, że Jin naprawdę nie odpuszczał i tym razem postanowił na mnie czekać przed moją pracą jednak nie sam. Wziął ze sobą JK'a, który natomiast był niezwykle niewygodny dla Weroniki.

- Absurdalny jesteś – owa dziewczyna odepchnęła go od siebie niemal od razu, kiedy pojawił się obok niej. Zaśmiał się.

- Jednak nie taka słodka jak zapamiętałem. Co się stało Werka? – zmienił swój ton głosu na bardziej piskliwy i nachylił się by patrzeć jej prosto w oczy. Prychnęła.

- Żałosny jesteś. Byliśmy wtedy młodsi i widzisz ja dojrzałam a ty wciąż taki dziecinny. Idiota – dała mu pstryczka w nos, a ja zaśmiałam się pod nosem.

- Do śmiechu ci? – Jin pojawił się obok mnie przez co od razu zrzedła mi mina. I zadrżałam ze strachu. Weronika niemal od razu chciała do mnie podejść i najprawdopodobniej rzuciłaby się na niego, ale Jungkook złapał ją szybko za ręce i wykręcił je do tyłu.

Musicie wiedzieć, że Weronika była wolnym ptakiem, bardzo dominująca w towarzystwie i nienawidziła jak ktoś jej rozkazywał. Więc kiedy tylko JK unieruchomił jej ruchy, zaczęła się niemiłosiernie drzeć i wyrywać. W jednej sekundzie Jin uderzył ją w twarz, Jk coś wykrzyczał, a dziewczyna zamilkła a ja już ze łzami w oczach próbowałam go zabrać od dziewczyny, ale przytrzymał mnie jedynie za ramie.

- Ty plugawa świnio! – zdenerwowana dziewczyna pluła mu praktycznie w twarz – Jak możesz być tak egoistyczny i jesteś chujem.

Jungkook zaśmiał się z całej sytuacji, lecz mnie nie było do śmiechu. Jin zaczął być agresywny nie tylko w stosunku do mnie, ale uderzył też moich bliskich. Znałam schematy w głowie Jina i wiedziałam, że kiedy jest podburzony nie można go prowokować bardziej, a Weronika niestety nie wiedziała. Przytrzymałam go z własnej woli, by nie zbliżył się do dziewczyny. Spojrzał mi wściekły w oczy, ale mimo wszystko zatrzymał.

- Ty! Pójdziesz ze mną do domu, albo będziesz oglądała jak doprowadzam twoją przyjaciółkę praktycznie do stanu śmierci. – Tak bardzo płakałam. Pokiwałam szybko posłusznie głową i wychyliłam się zza jego ramienia, żeby spojrzeć w przyjaciółce w oczy.

- Wszystko będzie dobrze. Przecież zawsze tak było. – odrzekłam z rezygnacją. To był koniec mojego szczęśliwego zakończenia.

Momentalnie sytuacja zdawała się być nagle abstrakcyjna. Weronika wyrywała się w ramionach swojego byłego ponownie przeraźliwie krzycząc. A ja byłam ciągnięta przez Jina do jego samochodu. Mogłyśmy wzywać o pomoc, jednak koreańska kultura w dużej mierze opierała się na rasizmie i przez to że byłyśmy białymi kobietami to niestety nikt nie chciał nam pomóc. Wracając jednak. Jin tak bardzo był skupiony na swojej złości, że nie zauważył kiedy Weronika za jego plecami zamilkła. Może gdyby usłyszał to zdążyłby się wycofać.

- Przepraszam Pana. – kiedy już mieliśmy otwierać drzwi od samochodu, przed nami wyrósł naprawdę przystojny ciemnowłosy mężczyzna i obok niego nieco niższy brunet w okularach uśmiechając się pogodnie. Zdawało mi się, że kojarzyłam ich twarze, ale nie byłam do końca pewna gdzie mogłam je widzieć. Może byli z telewizji? Ten wyższy zwrócił się do Jina.

- Tak słucham? – doskonale wiedziałam, że zebrał w sobie całe swoje wzburzenie, żeby jego głos brzmiał spokojnie i nawet zdobył się na uśmiech.

- Czy jesteś może zajęty? – ciemnowłosy przejechał ręką po jego klatce piersiowej – Bo wyglądasz jak worldwide handsome – zalotnie trzepotał rzęsami.

Nie dowierzałam, że ta sytuacja właśnie dzieje się na moich oczach. Nagle kolejne rozproszenie, Podbiegł do nas jeszcze niższy blondyn przeskakując wzrokiem z jednego mężczyzny do drugiego.

- Jak mogłeś? – zaczął krzyczeć na Jina. – Ty mendo jak możesz podrywać mojego chłopaka? – złapał go za koszulkę i szarpnął za nią mocno. Dobrze, że Jin był w szoku inaczej po drobnym mężczyźnie nie byłoby tu śladu. – Chuj – splunął mu po butach. Na koniec jeszcze tupnął nogą i złapał ciemnowłosego za rękę odchodząc. Chłopaczek obok nas cały czas stał, ale gdy zauważył że jego przyjaciele odchodzą machnął tylko ciałem w stylu ,, Mother '' i chciał odejść, ale Jin przytrzymał go za nadgarstek.

- Masz mi w tej chwili wytłumaczyć co to za głupie żarty – warknął. Brunet na to zaśmiał mu się prosto w twarz.

- Ja ci wytłumaczę.

Nim zrozumiałam co się dzieje, Jin zarobił w nos od Gyuvina, a ja zostałam przyciągnięta w ramiona Yujina. ,, Będzie jak super bohater, zobaczysz '' wyszeptał mi do ucha, a ja wsłuchiwałam się w słowa młodszego przez co nie zauważyłam kiedy Seok znalazł się na ziemi.

- Zapamiętaj sobie. – Gyuvin kopnął go w brzuch na co drżącą dłoń przyciągnęłam do twarzy. – Że y/n to teraz moja kobieta i nie jest twoją własnością, więc lepiej odwal się od niej już. – ponownie i już ostatni raz kopnął go w brzuch. I podszedł do mnie. Przyciągając mnie mocno w swoje ramiona. 

Moje More ~ Kim GyuvinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz