Kiedy byliśmy już prawie przy domu po cichu zagadnęłam chłopaka, że powinniśmy pójść na zakupy, gdyż lodówka świeci pustkami. W odpowiedzi Jin jedynie rzucił jakimś żartem, najwidoczniej poprawił mu się humor, co nieco mnie uspokoiło. Być może byłam bezpieczna do końca dnia. Zaparkował pod supermarketem, ale w tej samej chwili dostał ważny telefon i poprosił bym zrobiła je sama. Pokiwałam jedynie głową i skierowałam się do budynku. Chwila spokoju od Jina była naprawdę tym czego potrzebowałam w tamtym momencie. Chodziłam w zamyśleniu po sklepie wrzucając coraz to nowe produkty do koszyka.
- Myślę, że nie jest odpowiednim mężczyzną dla ciebie. – usłyszałam obok mnie i niepewnie spojrzałam w bok. Nie miałam znajomych więc nie było to pytanie kierowane do mnie, ale z drugiej strony w alejce byłam tylko ja i wysoki mężczyzna z fryzurą na Mareczka Mostowiaka, który patrzył na mnie zatroskanymi oczyma. Ponownie rozejrzałam się po okolicy. Naprawdę powiedział to zdanie do mnie.
- j – j – ja chyba nie rozumiem – schowałam dłonie za siebie żeby nie widział jak zaczęły drżeć.
- Jesteś y/n prawda? – podrapał się po karku zmieszany – A twoim chłopakiem jest Kim Seok Jin – wskazał na parking pogodnie ręką uśmiechając się – Myślę, że nie jest to odpowiedni facet. Nawet dobrze nie masz tego zakryte – pomachał przed swoim policzkiem. A ja przerażona obróciłam się , żeby zobaczyć czy gdzieś w okolicy nie ma przypadkiem Jina. – Nie ma go tutaj. – wyszeptał. A ja wstrzymałam oddech jeszcze bardziej przerażona.
- K – k – kim ty jesteś? – Cofnęłam się o krok.
- Wybacz... Jestem Gyuvin i to ja odebrałem twój wczorajszy telefon – uśmiechnął się. Z jakiegoś powodu wypuściłam wstrzymywane powietrze. Czy on dawał mi spokój swoją aurą?
- Śledzisz mnie? – wykrzyknęłam nagle i zwęziłam oczy. Chyba trochę za głośno, gdyż staruszka z alejki obok się na nas spojrzała z pod byka. Widziałam jak na twarzy chłopaka pojawia się grymas obrzydzenia.
- Nie to nie tak. Przepraszam. – Opuścił głowę. – Źle zaczęliśmy. – wystawił w moją stronę dłoń – Jestem Gyuvin bliski przyjaciel Gunwook. Yuki dużo mi o tobie opowiadała – uśmiechnął się i pewnie odpowiedziałabym na ten gest gdyby nie to, że mój telefon w dłoni zaczął wibrować a na ekranie zobaczyłam numer mojego chłopaka. Niemal od razu się zerwałam.
- Przepraszam, ale muszę już iść – nie dałam chłopakowi nic powiedzieć i po prostu odbiegłam zostawiając go w tyle.
Tracąc niemal od razu cały spokój jaki mi ofiarował swoją osobą.
Hmmm Gyuvin, a więc tak wyglądał Gyuvin. Chłopak wydawał się być naprawdę sympatyczny, miał uroczy uśmiech, martwił się o mnie, nawet gdy mnie nie znał i niestety wiedział o Jinie. Męczyło mnie już to, że wszyscy moi bliscy ( Gunwook i Yuki ) cały czas powtarzali mi, że powinnam odpuścić i znaleźć inną partię, ale ja nie chciałam nikogo innego, bo to mój Jin miał być moją ostoją.
Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, że przez cały sklep podążał za nią wzrokiem, że widział jak trzęsąc się wkłada całe zakupy do torby, jak biegnie do samochodu i jak dostaje przez niego w twarz. To był już drugi raz tego samego dnia. Naprawdę jej nie śledził. Owszem wtedy przy jej pracy znalazł się tam celowo, ale w tym sklepie to był czysty przypadek. I stwierdził, że to piekielnie sprzyjający przypadek i zagadał do dziewczyny. Jak tak teraz na to patrzył to faktycznie nie wyglądało to zbyt dobrze, ale naprawdę nie chciał nic złego. Jeszcze jej nie obronił, ale za każdym razem kiedy widział jak została podniesiona na nią ręka, zapamiętywał to i poprzysiągł sobie, że już więcej nie pozwoli. Nie ważne czy Weronice by się to podobało czy nie.
Choć czemu miałoby się jej nie podobać skoro był po jej stronie. Sam nie wiedział co go w tamtej chwili ciągnęło by tak bardzo bronić dziewczyny, której nie znał. Czy fakt, że wiedział przez jaki czas toczyło się to piekło, czy strach w jej oczach, czy to że przypominała mu morze, czy może przez to, że była piękna, a to sprawiało, że coś w nim szalało.
Był jak morze, zbuntowane, zaburzone morze...
Również wzburzony wleciał do mieszkania kiedy jego właściciele odpoczywali w salonie i niemal od razy krzyknął:
- Gunwook zrobiłem coś głupiego! – Wspomniany chłopak jedynie spojrzał niezrozumiale na przyjaciela by chwilę później krzyknąć na niego, że obudził Yuki – Albo w sumie Yuki zrobiłem coś głupiego – w tej chwili zmienił zdanie i zdecydował, że jednak powinien powiedzieć to dziewczynie.
- Aha więc teraz zmieniasz zdanie i jednak powiesz jej? – chłopak się oburzył. – Frajer z Ciebie.
- Och posłuchajcie! – nie mógł już wytrzymać napięcia. Miał wrażenie, że zaraz nie będzie w stanie im czegokolwiek powiedzieć – Ja naprawdę nie chciałem. Wiecie, że nie jestem żadnym psychopatą, ale stałem dzisiaj pod twoją pracą – szybko spojrzał dziewczynie w oczy i uciekł wzrokiem – bo... bo chciałem zobaczyć tę dziewczynę, która dzwoniła i potem przypadkowo wpadliśmy na siebie w sklepie i powiedziałem jej, że ten chłopak chyba nie za bardzo do niej pasuje i jeszcze widziałem jak uderzył ją dwa razy – wskazał liczbę na swoich drżących dłoniach. – i wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale naprawdę chcę jej pomóc. – Na koniec swojej długiej i szybkiej wypowiedzi się wyprostował i pokiwał twierdząco głową w stronę swoich przyjaciół. Naprawdę stresował się tym jak zareagują.
Chociaż oni wcale nie byli na niego źli, Yuki niemal od razu rzuciła mu się na szyję, składając szybkiego buziaka na jego policzku a Gunwook tylko się zaśmiał z tej sytuacji.
- Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!!! Mówiłam ci Wookie, że nam pomoże widziałam to po nim. Bardzo, bardzo, bardzo. Och jak się cieszę. – Jeszcze raz mocno go przytuliła i dopiero wtedy z niego zeskoczyła, dalej otwarcie pokazując swoją radość z obrotu sprawy. Yuki wiedziała, że po takim czasie raczej nie przekona y/n do zmiany decyzji, ale może wyglądało by to inaczej w jej głowie, gdyby ktoś inny całkiem nowy zareagował na te potworną sytuację. A Gyuvin był naprawdę wspaniały o wielkim sercu i idealny do tej roboty.
- Zostaniesz z nami na kolację, y/n robi ramen, albo w ogóle zostań na noc. Ona przyjedzie tutaj na tydzień i będziemy się świetnie razem bawić. – pobiegła do kuchni, ale po chwili powróciła przygryzając policzek – Właśnie powinna się już powoli do nas wybierać, zadzwonię do niej.
CZYTASZ
Moje More ~ Kim Gyuvin
Romantizmy/n myślała, że ma wszystko pod kontrolą. Dobre życie, wspaniałego chłopaka i wszystko idzie dobrą drogą. Nic więc dziwnego, że wszystko nagle zaczęło się sypać i nim się spostrzegła znalazła się złamana u boku toksycznego i agresywnego mężczyzny...