1 byłeś na górze czy na dole ?

45 3 0
                                    

Muzyka zdawała się zagłuszać myśli.

Skakałam do jej rytmu, nie przejmując się tym co działo się dookoła. Nie zdawałam sobie sprawy z tego ilu ludzi mnie otacza. Nie przeszkadzało mi że co jakiś czas ktoś na mnie wpadał, czy przydepnął mi stopę.

Alkohol również musiał się do tego przyczynić. Tępił zmysły, pozwalając mi na chwilę zapomnienia. Sprawiał, że natłok myśli zniknął gdzieś daleko, pozostawiając po sobie pustkę.

Jakież to było cudowne uczucie.

Zarzuciłam włosami, spoglądając na mężczyznę tuż przed sobą. On również przyglądał mi się uważnie i pożądliwie. Jego oczy podążały za moimi dłońmi, które zmysłowo przesuwały się po krzywiznach własnego ciała. Nie odrywał ich ode mnie, gdy powoli schodziłam w dół, cały czas wczuwając się w rytm muzyki. Podniosłam się zgrabnie eksponując przy tym seksownie tyłek w obcisłej skórzanej spódniczce, oraz biust dość beznadziejnie schowany za skąpym dekoltem mojej brokatowej bluzeczki.

Czułam się trochę jak bogini. Zwłaszcza gdy zdawałam sobie sprawę, jak mężczyźni wielbią mnie wzrokiem.

Chociaż nie!

To mój otumaniony alkoholem umysł to lubił.

Nim jednak zdążyłam się zbliżyć do mężczyzny, który z pewnością z chęcią wykorzystałby stan w którym się znajdowałam, zostałam mocno szarpnięta za łokieć do tyłu.

Normalnie bym się wyrywała. W tłumie ludzi, otoczona przez nieznajomych ludzi, którzy mają mnie totalnie w dupie, wręcz powinnam panikować. W końcu w takich miejscach wcale nie tak trudno kogokolwiek porwać. Nikt nawet nie zwróciłby na to uwagi. Smutna prawda jest taka, że ludzie dbają tylko i wyłącznie o swój własny interes. Wszystkich innych mają w dupie.

Jednak mój mózg po pijaku zdawał się brać wolne.

Dlatego zamiast wyrwać się, wyrąbać delikwentowi gonga w pysk i uciekać, odwróciłam się w jego kierunku z uśmiechem. Powiększył się on na widok chłodnych niebieskich oczu i jasnych kręconych włosów. Nie podobała mi się tylko jego chmurna mina.

Zarzuciłam ramiona na szyję chłopaka licząc, że może podczas tańca nieco się rozluźni, on jednak zdecydowanie miał inne plany. Westchnął łapiąc moje nadgarstki i wyciągając mnie powoli z tłumu tańczących osób.

-Matko ale ty jesteś najebana - pokręcił z niedowierzaniem głową, uśmiechając się do mnie lekko.

-Najebana, ale dama - zaśmiałam się oplatając ciasno jego napakowane ramię. - trzeba się było nie spóźniać. Dokąd mnie prowadzisz?

Blondyn pokręcił głową z rozbawieniem.

-Zapalić, a potem trzeba znaleźć resztę - odpowiedział kierując mnie ku schodom.

Asekurował mnie, chodź zupełnie tego nie potrzebowałam. Odkąd odkryłam istnienie szpilek, niemal nie miałam innych butów do codziennego użytku. Może i znoszenie bólu stóp pod koniec każdego dnia było nieco masochistyczne z mojej strony, ale przynajmniej przypominało mi że ciągle żyję.

Przyjaciel wyprowadził mnie na taras gdzie bez żadnego zastanowienia, znalazł jakieś dwa wolne krzesła, na których mogliśmy spocząć. Z kieszeni swoich białych spodni wyciągnął paczkę Marlboro i zapalniczkę, by już po chwili niczym magik odpalić dwa papierosy na raz.

Przyjęłam jednego z nich z wdzięcznością, czując jak nieznacznie wiruje mi w głowie. Zaciągnęłam się, chwilę przed tym jak moja głowa samoistnie opadła na jego ramię.

- Naprawdę jest z wami źle - zauważył, odgarniając mi przy tym sprzed twarzy pasmo czerwonych włosów, znajdujące się niebezpiecznie blisko mojego peta. - A spóźniłem się tylko piętnaście minut!

Czerwień GniewuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz