- kiedy to dziwne dziecko się do was wprowadza ? - zapytała Królowa , poprawiając swoją szminkę.
Westchnęłam , ostrożnie dokładając puder w miejsca gdzie mogą skóra zaczynała się świecić.
- za tydzień - mruknęłam nie przejmując się tym tylko pozornie.
No w rzeczywistości byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów. Stresowałam się i nie umiałam poradzić sobie z nadmiarem energii który wywoływał. Roznosiło mnie, byłam roztrzepana jak jeszcze nigdy. Ciągle o czymś zapominałam, a coś takiego jak skupienie przestało u mnie istnieć.
Angelo próbował mnie uspokajać, dużo że mną rozmawiał. A to stresowało mnie jeszcze bardziej bo przypominało mi jak poważna jest sytuacja.
Do tego nie pomagała sytuacja z Toby'm . Angelo o niczym nie wiedział, a utwierdziła mnie w tym jego reakcja gdy mu się przyznałam że ich widziałam. Na początku tylko mocno się zasmucił, zupełnie jakby ktoś wyssał z niego cała energię. Wieczorem jednak gdy chciałam napić się wody, słyszałam jak płakał.
A mnie wtedy łamało się serce. Angelo może nie był wymarzonym opiekunem. Dużo pracował, często nie było go w domu, ale był dla mnie najlepszym rodzicem jakiego mogłam sobie wyobrazić. Dbał o mnie, nie pozwalał by zabrakło mi czegokolwiek. Czułam od niego wsparcie.
Nie rozumiałam jak Toby mógł skrzywdzić tak wspaniałego człowieka, o tak wielkim sercu.
Rene się zaśmiała. To skutecznie zwróciło na nią moją uwagę. Cieszyła się do telefonu jak głupia.
- co się stało ? - zapytałam odwracając się w jej kierunku.
-Absolema psy zgarnęły ! - śmiała się dalej niemal spadając z mojego łóżka.
- co ?! - zdziwiła się Alice chwytając za swoją komórkę.
- co ty pierdolisz ? Za co niby ?
- Rene ! Przestań się śmiać i odpowiadaj ! - dziewczyna nie mogła się uspokoić .
W końcu faktycznie huknęła o ziemię, nie przestając się śmiać ani na chwilę. Mimo tego, że musiała to poczuć. Gruchnęła kręgosłupem dość konkretnie. Aż było słychać trzask.
- za rozpijanie nieletnich - mruknęła cicho Alice. Spojrzałam na nią, wpatrywała się w telefon z zakrytymi ustami.
Zdenerwowana w końcu zabaw chwyciłam za telefon wybierając numer, mojego najlepszego przyjaciela. Nie musiałam długo czekać. Szybko odebrał telefon. W tle mogłam usłyszeć cicha muzykę.
- co tam Koteczko ?
- Króliku, dlaczego zamknęli Absolema ? - zapytałam ostrożnie przeglądając pudełeczko z pudrem.
- bo jest idiotą
Wtedy też zdenerwowana królowa wyrwała mi telefon z ręki. Zirytowałam się przewracając oczami. Zwłaszcza gdy włączyła chłopaka na głośnik.
-odpowiadaj normalnie bo żadna z nas nie wie co się dzieje !
- uspokój się , zaraz wszystkiego się dowiemy. - ofuknęłam ją, bo zaczynała mnie irytować. Pieprzona gwiazdunia.
- no przecież prawdę mówię! Jest idiota. Nie dość że narobił problemów sobie to jeszcze biednemu kasjerowi co mi sprzedał wódę. A potem stwierdził że będzie zabawnie jak rozchleje syna komendanta. Nie zależnie od tego czy będzie chciał pić czy nie. No to Marcowy go trzymał, Absolem lał mu wódę do gardła nie. Banda idiotów.
Zacisnęłam palce na nasadzie nosa. Dobrze to określił. Chciałyśmy zrobić sobie jeden babski wieczór. Z nocowaniem kręceniem włosów i takie tam. Chłopaki powiedzieli że to żaden problem i sami się sobą zajmą. Nie było nas przy nich jeden wieczór.
CZYTASZ
Czerwień Gniewu
RandomPo tym co się stało przestałam być sobą. W jakimś stopniu oczywiście. Prawda jest taka, że ta mała dziewczynka umarła. Metaforycznie czy dosłownie nie mam pojęcia. Zmieniłam się. Opętał mnie gniew i poczucie niesprawiedliwości. Swoje cierpienie prób...