Uśmiechnęłam się lekko wsiadając do samochodu. Mężczyzna odwzajemnił to, nim włączył się do ruchu ulicznego. Byłam bardzo niepewna tego wyjścia, przez co przez cały dzień w szkole byłam nerwowa. Jednak chyba go potrzebowałam. Angelo również stwierdził, że to dobry pomysł.
- jak tam Mały Rekinie ? Szkoła nie daje ci zbytnio w kość ? - zapytał lekko uważnie patrząc na drogę.
Westchnęłam, kręcąc głową.
- Skończysz mnie kiedyś tak nazywać ?
- Nie, pasuje do ciebie.
- Bo mój uśmiech też ma tak dużo zębów ? - zapytałam z przekąsem, sięgając do plecaka po komórkę.
Policjant pokręcił lekko głową.
- Dokładnie, zwłaszcza gdy jesteś szczęśliwa.
Rozpłynęłam się, opierając swobodnie o oparcie. Toby zawsze wiedział co powiedzieć, bym poczuła się swobodniej. Robił to już wtedy gdy miałam jedynie dziesięć lat, gdy dopiero mnie poznał i robił to nadal. To w nim uwielbiałam. Bo kiedy się nie kłóciliśmy naprawdę go uwielbiałam.
No i zawsze był dla mnie jak drugi rodzic. Zawsze kochałam go tak samo mocno jak kochałabym mojego rodzica. Może i byłam na niego nieco zła, przez to że tak z dnia na dzień się wyprowadził i było mi z tego powodu przykro, nie zmieniło to jednak reszty moich uczuć. Poza tym, że byłam nieco zraniona to nadal był ten sam Toby.
Dlatego gdy napisał do mnie, czy może zaprosić mnie na obiad po szkole, zgodziłam się, chodź nie bez zawahania. Na początku sama nie wiedziałam, czy chcę iść, jednak szybko odkryłam, że naprawdę się za nim stęskniłam. Potem jednak nie byłam pewna, jak zapytać Angelo o zgodę. Bałam się, że może mieć coś przeciwko, albo że sam poczuje się zraniony. Okazało się że nie potrzebnie.
Zdawał się wręcz ucieszony, że chciałam się spotkać z Toby'm. Może naprawdę zależało mu na tym by relację między mną a jego obecnie byłym partnerem pozostały niezmienne. W końcu przez ostatnie sześć lat był dla mnie drugim opiekunem.
-Gdzie mnie porywasz ? - zapytałam bezmyślnie przeskakując między ekranami na telefonie.
-Pomyślałem, że może dla odmiany kuchnia grecka ? Wiem, że nie przepadasz za chińszczyzną, a włoską z pewnością masz na co dzień. Może być ? - zapytał odwracając się do mnie, gdy zatrzymał się na światłach.
-Może. Co u ciebie ? Nie pracujesz za dużo ?
- Nie, staram się wysypiać, chodź wiesz jak to jest w tej pracy. Czasami siła wyższa wyciąga mnie z łóżka w środku nocy. Bardziej mnie interesuje co u ciebie młoda ?
Zamyśliłam się na chwilę. Co u mnie ? Nic nowego, ciągle się wymykałam z domu, ciągle zdarzało mi się chodzić do szkoły na kacu i ciągle dużo malowałam. No i unikałam spotkań z psychologiem jak ognia, chodź tym razem zaczynałam szukać wymówek by tam nie iść. Raz się udawało, raz nie. Ach no i pobiłam się z Królową.
Zaczęło się od tego, że nie chciałam dać jej fajki na przerwie. Wystarczyło by ją podkurwić, a nie miała humoru od rana, więc od razu zaczęła marudzić. Potem zaczęła się czepiać tego, że zostawiłam ich na łaskę psów, podczas gdy my z Królikiem spokojnie sobie uciekliśmy. Na i na końcu zaczęła wyzywać i drwić z tego że Toby jest policjantem. Wkurzyłam się i strzeliłam jej z liścia.
A ona mi oddała i tak najpierw zaczęliśmy się szarpać, a potem dosłownie okładać. Absolem z Marcowym zaczęli nas rozdzielać, podczas gdy Kapelusznik wszystko nagrywał, niemal klęcząc ze śmiechu.
CZYTASZ
Czerwień Gniewu
RandomPo tym co się stało przestałam być sobą. W jakimś stopniu oczywiście. Prawda jest taka, że ta mała dziewczynka umarła. Metaforycznie czy dosłownie nie mam pojęcia. Zmieniłam się. Opętał mnie gniew i poczucie niesprawiedliwości. Swoje cierpienie prób...