Westchnęłam opierając głowę o szybę samochodu. Całkiem niedawno odkryłam, że nienawidzę wstawać rano. Całe szczęście istniała jeszcze kawa, od której powoli zaczynałam być uzależniona. Nie zmieniało to tego, że poranne pobudki, nie należały do moich ulubionych.
Tak samo jak transport o szkoły. Westchnęłam słysząc cichy śmiech jednego z mężczyzn. Moi opiekunowie prawni byli dość kreatywni w wymyślaniu mi kar. Tym razem również poszli na całość. Najgorsze, ze sama się o to prosiłam wymykając się z domu.
-Ej młoda, a jest szansa, że udzielałabyś korepetycji ? Moja córka ma straszne problemy z matematyką.
Spojrzałam do przodu na uśmiechającego się w moją stronę partnera Toby'go. Był sympatycznym gościem. Miał żonę i dwie córki. Nie należały jednak do najbystrzejszych z tego co mi wiadomo. A ja nienawidziłam przebywać w śród ułomów.
Zaczynałam się zastanawiać, jak grzecznie mu odmówić. Nie chciałam być niemiła, w końcu on również nigdy nie był niemiły dla mnie.
-Oczywiście że może pomóc. Caz z pewnością się ucieszy. - posłałam mu piorunujące spojrzenie. -Daj tylko znać którego dnia by wam pasowało. Charlie chętnie pomoże. Prawda Charlie ?
Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Jasne. Mamo. -powiedziałam słodko, na co przyjaciel Flowersa się zaśmiał.
Toby posłał mi mordercze spojrzenie w tylnym lusterku. Jeden-jeden Toby.
Zatrzymując się pod szkołą już trzeci dzień z kolei samochód wywoływał sensację. Widziałam jak kilka osób wyrzuca w pośpiechu papierosy chowając się w krzakach i za murami szkoły. Nie dość, że normalnie prawie nikt nie pałał do mnie sympatią, to teraz dodatkowo im podpadałam, codziennie dojeżdżając do szkoły radiowozem. Po prostu bajka.
Toby otworzył mi drzwi. Wysiadłam z samochodu zarzucając plecak na ramię.
-Długo jeszcze będziesz mnie tak woził jak ostatnią kryminalistkę? - zapytałam prowokacyjnie, unosząc dłoń na powitanie bliźniakom.
- Jak chcesz jutro mogę ci zapiąć kajdanki - odpowiedział uśmiechając się szeroko, po czym pocałował mnie w czoło - proszę nie pakuj się w kłopoty rekinku.
-Przestań mnie tak nazywać ! - oburzyłam się, odchodząc powoli w stronę szkoły, odprowadzana przez jego śmiech.
Uśmiechnęłam się lekko na widok stojących przy kamiennym murku bliźniaków. Nie wyglądali na zadowolonych. Chowali się, przed dwoma funkcjonariuszami, którzy odwieźli mnie do szkoły. Z twarzy bliźnięta wyglądały niemal identycznie. Te same nosy, te same uśmiechy. Nawet włosy mieli identyczne. Długie lekko kręcone, opadające na ramiona.
Chociaż tego dnia Otto postanowił związać je w niskiego kucyka.
Na mój widok Rene założyła dłonie na piersi.
-Długo jeszcze będą cię odwozić ? Nie da się spokojnie zapalić. - fuknęła na mnie na co przewróciłam oczami.
-Pokutuję ostatnią imprezę. Odpuść za niedługo im się znudzi.
-Chyba, że ktoś anonimowo podpierdoli, że podwożą do szkoły dziecko służbowym wozem -odwróciłam się do Absolema, który oparł łokieć o moje ramię z uśmiechem.
Właściwie, średnio go lubiłam. Wkurzał mnie. Trzymaliśmy się razem, bo należał do paczki i był wyjątkowo blisko z Królową. Gdyby to zależało ode mnie, już dawno by się pożegnał z naszą grupą.
- Legend odpuść. Nie chcę, żeby Toby miał problemy. - powiedziałam strącając jego dłoń z ramienia. Zachwiał się niebezpiecznie - znowu masz kaca ?
CZYTASZ
Czerwień Gniewu
RandomPo tym co się stało przestałam być sobą. W jakimś stopniu oczywiście. Prawda jest taka, że ta mała dziewczynka umarła. Metaforycznie czy dosłownie nie mam pojęcia. Zmieniłam się. Opętał mnie gniew i poczucie niesprawiedliwości. Swoje cierpienie prób...