Edmunda obudził cichy głos i jeszcze niezrozumiały sens słów piosenki. Powoli skupiał się na otoczeniu. Nie było wrzasków, szturchania ani niczego, co czuł poprzednio. A przede wszystkim nie było bólu. Było mu dobrze, ciepło i przyjemnie. Leżał na czymś miękkim. Na ramionach czuł jak ktoś poprawie ciepły koc. Westchnął, ale nie otworzył oczu. Znajomy zapach agrestu, bzu, fiołków, lilii, róży i ziół ułożył go z powrotem do spokojnego snu.
$$$
Kilka godzin później obudziło go ciche śpiewanie.
- ...Tak być musi, Już zmienić nie może niczego, Zaczajona w twych oczach tęsknota.
Wróci wiosna, deszcz spłynie na drogi, Ciepłem słońca serca się ogrzeją. Tak być musi, Bo ciągle się tli w nas ogień, Wieczny ogień, który jest nadzieją.
- Co to za... piosenka?Zapytał powoli otwierając oczy. Tuż obok jego twarzy pojawiła się głowa z ognistymi lokami.
- Edmund! Obudziłeś się! Tak się cieszę. Jak się czujesz?
- Cóż, mogę powiedzieć, że jak nowo narodziny.
Odparł Edmund uśmiechając się bezczelnie. Oboje siedzieli przez chwilę w ciszy. Ale nie była ona jakaś niezręczna. To był ten moment, gdzie wzajemna obecność przyjaciół jest wystarczająca i nie trzeba nic mówić. Jednakże chłopiec przerwał ją ponownie pytając o piosenkę.
- Co to za piosenka? Jest taka... Jest w niej coś wyjątkowego.
- Tę piosenkę napisał mój przyjaciel. Był... Jaskier był wspaniałym bardem i.... bardzo lojalnym przyjacielem. Był wielkim wsparciem. Poznałam go na wiedźmińskim trakcie.
Odpowiedziała Lila Calante. Chciała mu opowiedzieć więcej na ten temat, ale ich rozmowę przerwał Oreius, kiedy wszedł do namiotu.
- Proszę wybaczy Wasza Wysokość, ale twój ojciec chrzestny prosi cię Księżniczko abyś odpoczęła. Całą resztę nocy ciężko pracowałaś w leczeniu.
Powiedział generał do Lili.
- A ciebie Edmundzie, Aslan prosi na rozmowę.
Dodał Oreius do chłopca.
- Dobrze Oreiusie. Dziękujemy za wiadomość.
Powiedziała panna Lokidotir. Pożegnała się z Edmundem i zaczęła wychodzić z namiotu medycznego. Przystanęła jednak przy generale u wejściu namiotu.
- Później porozmawiamy o tym, o co chcesz zapytać.
Szepnęła Księżniczka Tânblaidd i poszła do swojego namiotu odpocząć.
$$$
Kiedy się obudziła, było już całkiem jasno, a słoneczne promienie tańczyły na jej twarzy. Z zewnątrz namiotu było słychać gwar rozmów oraz zapach spożywanego posiłku przez obozowiczów. Wstała, przygotowała się i wyszła do nich. Podeszła do stołu. Stanęła za Piotrem i przysłuchała się ich rozmowie. Jeszcze jej nie zauważyli, bo byli zajęci kłótnią. W końcu zirytowała się pomysłem Piotra, aby odesłać młodsze rodzeństwo do domu.
- Nie Piotrze. Twój pomysł to przepis na całkowitą porażkę. Zgadzam się z Edmundem. Nie po to Aslan was tutaj sprowadził, aby teraz niweczyć przepowiednię. Uwierz mi, wiem co mówię. Teraz Narnia potrzebuje całą waszą czwórkę. I ja również.
Odezwała się Gryfonka łapiąc coś ze stołu i kierując się za Zuzanną na pole treningowe. Najpierw ćwiczyła z dziewczynami rzucając do tarcz, następnie walkę na miecze z chłopcami. Po treningu udała się do namiotu generałów, aby porozmawiać z Oreiusem.
$$$$
Jakiś czas później, gdy rozmawiała z Aslanem i Oreiusem, nagle zdało się słyszeć z daleka krzyki i trąbki zawiadamiające o przybyciu kogoś. A tym kimś miała być Biała Czarownica.
- Zejdźcie z drogi! Oto Królowa Narnii! Cesarzowa Samotnych Wysp!
Krzyczał karzeł. Za nim szło paru innych pomagierów Wiedźmy oraz kilku olbrzymów, które niosły Jadis siedzącą na czymś, co przypominało tron na lektyce. W końcu zatrzymali się tuż przed namiotem Aslana. Biała Czarownica wstała ze swojego transportu i podeszła do nich. Że złością zażądała Edmunda. Wiedźma wykrzykiwała swoje racje, dopóki Aslan tego nie ukrócił.
- Wystarczy. Porozmawiamy w cztery oczy.
Powiedział Aslan i udał się do swojego namiotu. Za nim podążyła Jadis. Lila również chciała w tym uczestniczyć, jednak wystarczyło jedno spojrzenie jej ojca chrzestnego, aby ją powstrzymać. Dlatego nie pozostało im nic innego jak czekać. Negocjacje, jak można było to tak nazwać, trwały dość długo. Po około godzinie wyszli z namiotu. Jadis usadowiła się w swoim tronie, a Aslan obwieścił, że Wiedźma zrzekła się prawa do krwi Edmunda. W obozie zapanowała radość. Rodzeństwo Pevensie przyciągnęło się do mocnego, grupowego uścisku. Młoda Gryfonka uśmiechnęła się do nich na krótko, ale zaraz odwróciła się do Aslana łapiąc jego znaczące spojrzenie. Podeszła do niego i złapała delikatnie za grzywę nic nie mówiąc. Czuła, że coś jest jeszcze. Biała Czarownica nie zrzekłaby się ze starych obyczajów od tak po prostu. Tę chwilę przerwała Wiedźma.
- Jaką mam pewność, że dotrzymasz słowa?
Powiedziała Jadis złośliwie wstając z tronu na lektyce. Aslan w odpowiedzi tylko zaryczał, co usadowiło Wiedźmę na swoje miejsce. Ta prychnęła i odjechała w swoją stronę. Kiedy zniknęła z oczu obozowiczów, w obozie ponownie wybuchła radość. Jednak młoda Księżniczka Tânblaidd spojrzała w oczy swojego ojca chrzestnego i wszystko już wiedziała. Zauważyła, jak Łucja przygląda im się. Odwróciła wzrok od najmłodszej z rodzeństwa Pevensie i udała się razem z Aslanem do namiotu. Do końca dnia nikt ich nie widział.
$$$
W ich namiocie panowała cisza. Lila Calathe siedziała na swoim łóżku i próbowała czytać jakąś książkę. Nie mogąc się skupić na nie lekturze, przerwała ją i odłożyła na bok. Zamiast tego, wyciągnęła swoją różdżkę i zaczęła się nią bawić. W końcu odezwała się do swojego ojca chrzestnego.
- Wiem co chcesz zrobić.
Aslan spojrzał na nią smutnymi oczami.
- Lila, nie powinnaś była podsłuchiwać tej rozmowy.
- Nie zrobiłam tego Papo. Domyśliłam się co chcesz zrobić. Chcę zrobić to samo.
- Lila proszę...
- Wiem co robię.
- Jesteś pewna tego? Na pewno chcesz to zrobić? Chcesz im wszystkim pokazać swoją prawdziwą postać? Wiesz, że Odyn będzie miał prawo interweniować, jeśli się nie obudzisz?
- Tak. Wiem o tym. Ale takie jest moje przeznaczenie. Norny ukazały mi się we śnie. A to oznacza, że to jest nie uniknione.
Oboje zamilkli na jakiś czas. Swój namiot opuścili, kiedy zdawał się być odpowiedni czas.
$$$$$$$$
Kochani piosenka wyżej towarzyszyła przy pisaniu tego rozdziału. Przy następnej w mediach ukarze się utwór, który będzie oddawał odczucia bohaterki tej opowieści. Niżej macie piosenkę, której fragment użyłam w tym rozdziale. Uwielbiam ten utwór i po prostu musiałam to gdzieś wpleść. Odsłania to też inną część strony Lili Calanthe.

CZYTASZ
Ta spod znaku wilka
Fanfiction"Witajcie, jestem Lila Calanthe. Mam 13 lat. Wraz z moim młodszym bratem Harry'm, starszym rodzeństwem, tatą i dziadkami siedzę w gabinecie i tłumaczę się, dlaczego zniknęłam w środku nocy ze szkoły na ponad miesiąc. Oczywiście jest tam też wściekł...