Kaspian był w opuszczonej sali z Kamiennym Stołem. Siedział sam na jednym ze stopni. Rozmyślał o tym co powiedziała mu Lila. Wszyscy pozostali w kopcu odpoczywali i nabierali siły. Był tak pogrążony w myślach, że nie spostrzegł, kiedy do sali weszły trzy inne postaci. Jego rozmyślanie przewał niski głos karła.
- Dalej się cieszysz, że dostałeś magiczny róg? Twoi dawni władcy nas zawiedli. Straciłeś połowę armii, a wkrótce nie będziesz miał jej wcale.
Powiedział Nikabrik podchodząc coraz bliżej księcia.
- Co o czym ty mówisz?
Powiedział Kaspian zdezorientowany.
- Chcesz się zemścić na wuju? My też. Odzyskać tron? My możemy go zdobyć dla ciebie. Próbowałeś jednej starożytnej mocy, zawiodła cię. Jest jeszcze jedna. Potężniejsza, która trzymała w szachu nawet Aslana przez prawie 100 lat.
Mówił dalej czarny karzeł próbując mamić księcia. Czarnowłosy chłopak spojrzał na niego podejrzliwie. Poczuł się nieswojo, gdy zza kamienia usłyszał warczenie i niski głos. Był to wilkołak, który zaczął formować krąg rytualny rysując go pazurem na ziemi. Obok niego pojawiła się wiedźma, brzydka istota o ptasiej gębie i piskliwym, skrzeczącym głosie. Zaczęła okrążać młodzieńca mrucząc słowa jakiegoś rytuału wymachując czymś co przypominało włócznię. Kaspian nie wiedział co się dzieje. W pewnym momencie wiedźma skończyłam wyśpiewywać inkantację i wbiła ostrze w okrąg w miejscu naprzeciw dwóch kolumn. Zaczęła pojawiać się lodowa ściana, która zasłoniła wizerunek Wielkiego Lwa na kamiennej ścianie za filarami. Kaspian czując, że dzieje się coś złego potarł kieł z runami ochronnymi wyciągając szybko swój miecz. Niestety został pochwycony przez wilkołaka i zaciągnięty do kręgu rytualnego. Chwilę później jego dłoń została przecięta przez karła, który śmiał się złowieszczo. Z lodowej bryły zaczęła wyłaniać się postać kobiety. Cała blada niczym śnieg, łącznie ze śnieżnymi włosami. Była to Biała Czarownica. Zaczęła ona wyciągać dłoń z magicznego lodu.
- Proszę Kaspianie. Tylko jedna kropelka. A uwolnisz mnie. Zapanujemy razem.
Mówiła Wiedźma jakby była głodna krwi młodzieńca. Kaspian opierał się, ile tylko mógł. Jednak wilkołak był znacznie silniejszy i ciągnął go w stronę Jadis. Wtedy nagle pojawił się Piotr. Wypchnął młodego księcia z kręgu odsuwając go od Czarownicy.
- Zostaw go Wiedźmo.
Powiedział Piotr celując w nią własnym mieczem.
- Piotruś, złotko. Proszę o tylko jedną kroplę. Kropelkę.
Mamiła ich wiedźma głosem niczym zaklęciem. Jednak ich uwagę odwrócił skowyt wilkołaka, który wyrwał sobie strzałę z ramienia. Chłopcy odwrócili się i zobaczyli Zuzannę z napiętym łukiem. Za nią pojawiła się Łucja i Edmund. Tuż za nimi przybyli Truflogon i Zuchon. Ostatnia, w złoto-zielonym pyle, pojawiła się znikąd Lila. Zaczęła się walka.
&&&&&
Walka nie trwała zbyt długo. Mimo iż trwała zaledwie kilka minut, zakończyła się dopiero, gdy przez lodową ścianę i przy tym samą Jadis, przeszły na wylot dwa miecze. Jeden Edmunda, drugi wiedźmiński miecz na potwory należący do Lili. Biała Czarownica zawyła straszliwie, a chwilę później wraz ze ścianą lodową rozsypała się w drobne kawałeczki. Calanthe z zaciętością Asa patrzyła jak jej magiczny ogień trawi kawałeczki lodu oraz pozostałości po rozbitej włóczni Wiedźmy.
- Teraz Jadis już nigdy nie wróci.
Powiedziała Tânblaidd do chłopców. Oboje odetchnęli z ulgą.
CZYTASZ
Ta spod znaku wilka
Fanfiction"Witajcie, jestem Lila Calanthe. Mam 13 lat. Wraz z moim młodszym bratem Harry'm, starszym rodzeństwem, tatą i dziadkami siedzę w gabinecie i tłumaczę się, dlaczego zniknęłam w środku nocy ze szkoły na ponad miesiąc. Oczywiście jest tam też wściekł...