7

150 6 0
                                    


- Czas wezwać posiłki.

Powiedział Aslan. Zuzanna i Łucja wsiadły na niego i czekali aż Lila dołączy.

- A ty z nami nie jedziesz?

- Ja dołączę teraz do Piotra. Mam zamiar pokazać Jadis, że z bogami i ich dziećmi się nie zadziera.

- Oj Calanthe, ja cię dobrze znam moja droga. Chcesz po prostu zrobić wielkie wejście.

Lila w odpowiedzi wyszczerzyła się. Machnęła ręką i magicznie na niej pojawił się jej bojowy stój. Była to asgardzka zbroja, niemal identyczna jak jej ojca, tylko w wersji damskiej. Butelkowa zieleń przeplatywała ze złotem i czernią. Na głowie miała złoty okrąg z wywiniętymi w górę rogami, jeszcze większymi niż miała wcześniej. Tym razem była w pełni uzbrojona. Różdżkę miała w kaburze. Jej dwa wiedźmińskie miecze znajdowały na plecach, a trzeci narnijski był przypięty u jej boku. Na zewnętrznych stronach ud przypięte były asgardzkie sztylety, a dodatkowe kolejne dwa ostrza mieściły się w pochwach przy pasie.

- No to w drogę.

Powiedziała Lila Calanthe i zniknęła w portalu. Z kolei Aslan i siostry Pevensie ruszyli do zamku Wiedźmy, aby uwolnić skamieniałych Narnijczyków.

$$$$$$

Wszyscy w obozie Aslana szykowali się do bitwy. Powoli ustawiali się we właściwe miejsca, a Piotr z Edmundem, Oreiusem i dwoma innymi generałami omawiali jeszcze awaryjne strategie na ostatnią chwilę w namiocie strategicznym. O coś się kłócili, gdy rozległ się dźwięk grzmotu. Spojrzeli w stronę wejścia, skąd go usłyszeli i oniemieli na widok osoby, której najmniej spodziewali się zobaczyć.

- Ale... to nie możliwe...

Zaczął Piotr, ale generałowie wraz z Edmundem pokłonili się stojącej w wejściu Lwiej Księżniczce.

- Wasza Wysokość. Dobrze cię widzieć.

Odezwał się Edmund idąc w jej kierunku i uśmiechając się psotnie.

- Wyglądasz niesamowicie.

- Dziękuję Edmundzie. Ale kończmy już te komplementy. Czas stoczyć tę ostateczną bitwę.

Powiedziała Lila i podeszła do Piotra. Ku jego zdziwieniu pocałowała go w usta.

- Piotrze, jak widzisz żyję. I mam zamiar nieźle skopać dupsko tej wyliniałej Wiedźmie Olbrzymce.

- Ale jak?

- Mój drogi, nie zapominaj, że jestem córką boga psot, kłamstw i oszustw. A jako wnuczka samego Odyna jeszcze sobie trochę pożyję.

Zaśmiała się Lila Calanthe, po czym wyszła z namiotu. Pozostali wyszli za nią. Gdy dołączyli do swojego wojska, ich wojownicy byli pełni radości zobaczywszy, że księżniczka i przyszła królowa nadal żyje.

- Księżniczko Tänbleidd, dobrze mieć cię z powrotem u boku.

Powiedział Oreius gdy wszyscy ustawili się na swoich miejscach. Chwilę później na znak Piotra cała armia ruszyła w bój.

Wszyscy walczyli zaciekle. Lila i Piotr starali dotrzeć do Białej Czarownicy. Edmund ubezpieczał tyły. Piotr jako pierwszy dotarł do Jadis. Stoczyli pojedynek, ale Wiedźma wytrąciła mu miecz. Jego ręka z tarczą została unieruchomiona przez stopę Wiedźmy i złamana. Już miała go zaatakować swoim lodowo-kamiennym berłem, kiedy Edmund wkroczył lekceważąc rozkaz starszego brata. Edmund swoim mieczem rozbił lodową część i kontratakował, aby odciągnąć Białą Czarownicę od Piotra. Jednak ta nie była mu dłużna. Odwróciła część z ostrzem ku niemu, w paru ruchach wytrąciła z rąk jego własne ostrze odbierając je młodszemu z braci, a swoim z drugiej ręki zadała cios w brzuch Edmunda powalając go. Złośliwie kopnęła go podchodząc ponownie do Piotra. Jednak jej drogi pokrzyżowała jej osoba, pojawiająca się jakby znikąd, a która miała nie żyć.

- Ty! Przecież cię zabiłam!

- Nie tak łatwo jest zabić dziecko nordyckich bóstw. Jam jest Lila Calanthe Lokidotir. Córka boga kłamstw, psot i oszustw oraz wnuczka samego Odyna. I w imieniu Wszechojca przed moim obliczem odpowiesz za swoje zbrodnie wobec narodu Narni i Midgardu, na którym jesteśmy.

Powiedziała formalnie Gryfonka. Jadis wiedziała kim jest Wszechojciec. Była tylko krótko w świecie ludzi jeszcze przed powstaniem Narni i narobiła sporo kłopotów. To tam słyszała historie o bogach nordyckich i jak pamiętała, byli dość krwawi. A słysząc imię Odyna ciarki przeszły ją po plecach. Miała żywy dowód, że nadal oni istnieją i patrzą co się dzieje w świecie ludzi. Ze złością rzuciła się na córkę Lokiego. Ich walkę rozpoczął brzęk miecza o miecz. Długo walczyły na dwa ostrza. Aż w końcu Lila Calanthe znudziła i odrzuciła stal.

- Poddajesz się Księżniczko?

- Nigdy. Jedynie metoda mi się znudziła.

Odpyskowała Lila sapiącej Wiedźmie. Zaczęła używać magii. Korzystała z każdej, jaką znała. Od zaklęć poznanych ze starych ksiąg z biblioteki szkolnej, przez wiedźmińskie i z Aretuzy, aż po magię asgardzką, którą nauczyli ją babcia i ojciec. W pewnym momencie rzuciła iluzję, która powieliła jej postać dziesięciokrotnie, co wkurzyło Jadis jeszcze bardziej. Gryfonka zaśmiała się złośliwie, jak jej kopie. Była to ulubiona sztuczka jej ojca, jak i jej samej. Biała Czarownica dyszała ze złości. Nie potrafiła odróżnić, która postać dziewczyny jest prawdziwa, a która iluzją i była zdezorientowana nie widząc w kogo celować. Młoda Gryfonka stała za nią i całkiem wykorzystała ten moment, by przekształcić się w lwicę i skoczyć na Jadis. Wiedźma została powalona od tyłu. Kiedy podniosła głowę w górę, zobaczyła nad sobą Aslana i młodą lwicę. Biała Czarownica przełknęła gulę, która nagle pojawiła się w jej gardle.

- Jest twoja Papo.

Powiedział młoda lwica pokazując swoje kły, oblizując się i patrząc w oczy Wielkiego Lwa obok. Zanim Jadis zdążyła cokolwiek zrobić, ostatnią rzeczą jaką widziała były oczy i lśniące kły Aslana.  

Ta spod znaku wilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz