13 cz.1

40 8 0
                                    

Poprzednio:

- Domyślam się, że kryje się za tym jakaś ciekawa historia. Rozumiem, że potworami miały być istoty z legend, prawda?

- Owszem. Ale człowiek nie raz jest najgorszym potworem jaki może istnieć.

- To prawda. Może opowiesz mi resztę twojej historii później? Chyba nie mogą się doczekać aż do nich dołączymy.

Powiedział Kaspian widząc jak teraz pozostali towarzysze zerkają na nich z daleka.

- Tak, powinniśmy do nich dołączyć.

Dotarli do Kopca Aslana, jak teraz to miejsce nazywano. Nie było tego kopca nawet u schyłku jej panowania. Najwyraźniej wzniesiono go po jej odejściu. Wszyscy gromko witali wchodzących Pevensie. Ona pozostała nieco z tyłu wahając się tam wejść, czując jak w jej głowie ponownie ożywają niechciane wsponienia. Kaspian zauważył to i podszedł do niej.

- Cala, wszystko w porządku? Czy mogę?

Zapytał podając jej dłoń, aby okazać jej wsparcie. Królowa westchnęła. Słysząc nowe przezwisko, które zdawało się być czułe, uśmiechnęła się do księcia. Chwytając jego wystawioną rękę poczuła bardzo przyjemne, ciepłe uczucie w sercu.

- Teraz już tak. Prowadź Kaspianie.

Powiedziała Calanthe. Oboje ruszyli w kierunku wejścia Kopca. Kiedy i ją spostrzegli, zaczęli ją witać jeszcze głośniej i huczniej niż poprzednio. Kilka z faunek podbiegło do niej i objęło mocno w pasie. Królowa była zaskoczona takim przywitaniem. Młode faunki aż płakały na jej widok.

- Moje drogie, czym zasłużyła sobie na takie powitanie?

Zapytała Lila oddając mocny uścisk.

- Wasza Wysokość.

- Chciałyśmy podziękować.

- Za uratowanie naszej prababci Gizeli podczas ostatniej wojny z Telmarami.

- Dziękujemy.

Powiedziały wszystkie trzy faunki.

- Rozumiem. Jak się nazywacie, moje drogie?

- Ja jestem Gia.

Powiedziała faunka po jej prawej stronie.

- Ja Zea.

Odparła ta w środku.

- A ja Lea.

Powiedziała trzecia, stojąca po lewej stronie królowej. Tânblaidd przejrzała się im. Wszystkie miały brązowe, kręcone włosy i brązowe oczy, identyczne jak miał jej dawny przyjaciel, Pan Tumnus. Jak można było się spodziewać wszystkie trzy były trojaczkami prawie nie do odróżnienia. Jedyną rzeczą jaka pozwalała je rozróżnić to długość ich włosów. Gia miała włosy do ramion, Zea całkowicie krótkie loki sięgające nie dalej niż za ucho. Ostatnia z nich, Lea, miała długie, dzikie pukle, które były spleciony w luźny, gruby warkocz.

- Miło was poznać moje drogie.

Powiedziała Tânblaidd dając się trójce faunek i Kaspianowi wprowadzić do środka Kopca. Tam również została gronko powitana przez tworzących zbrojenie. Ale nie spodziewała się, że zobaczy kogoś jeszcze. Był to borsuk, który lata temu by jej jednym z ostatnich przyjaciół i doradcą.

- Na Aslana! Truflogonie? Czy to ty mój przyjacielu?!

Dobry borsuk odwrócił się na dźwięk znajomego głosu. Kiedy ją zobaczył, jego oczy zwilgotniały. Podszedł do królowej, ukłonił się i spojrzał na nią. Nie wiedział co powiedzieć albo po prostu nawał emocji nie pozwoliły mu mówić. Królowa najpierw otarła jego łzy, a dopiero później swoje i pochwyciła go do potężnego niedźwiedziego uścisku.

Ta spod znaku wilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz