15

24 6 1
                                    

Trójka dziewcząt szykowała się do swojej misji. Miały odnaleźć Wielkiego Lwa, aby ponownie im pomógł. Zuzanna siedziała na jednym z koni, a Łucja i Hermiona na wierzchowcu Kaspiana. Po wymienieniu paru zdań dziewczyny odjechały. Książę wrócił do pozostałych. Szykowali się na spotkanie z Mirazem. Strażnicy dali znać że ich wróg stawił się na udeptanej ziemi jak było ustalone. Piotr przy wejściu odwrócił się do Kaspiana, Edmunda i Lili stojących obok niego.

- Nie daj się. Pokaż mu, że to on jest starym zgredem z wielkim ego.

Powiedział Edmund. 

- Dzięki. Wy też nie dajcie się nabrać. Nie będą grali czysto. Ci lordowie obok niego na pewno coś uknuli.

Odpowiedział Piotr mając swoje przeczucia.

- Czuję to. Mój medalion daje mi sygnał.

Powiedziała Lila. Obok niej pojawiła się Ciri, Geralt i Yen.

- Nasze również nas ostrzegają.

Odezwał się Biały Wilk. To co Lili zrobiła gdy się ponownie zjednoczyli było niesamowite. Medalion, który im pokazała, odnoszący się do ich trójki, nagle rozdzielił się ponownie na trzy osobne przedstawiające wilka, jaskółkę i gwiazdę. Dwa pierwsze, Geralta i Ciri, działały jak zawsze, tak jak powinny działać wiedźminskie amulety. Dla Yennefer było to nowością, ponieważ jej stary talizman tak się kiedyś nie zachowywał. Najwyraźniej nabrał takich właściwości gdy był połączony z tamtymi.

- Już czas.

Powiedział Piotr i ruszył w stronę samozwańczego króla. Reszta ustawiła się na swoich miejscach. Pojedynek na udeptanej ziemi rozpoczął się.

&&&&&

Troje dziewcząt pędziło przez las. Jedna z nich, ta o puszystych włosach zauważyła kilku telmarskich żołnierzy galopujących za nimi.

-  Cholera, mamy towarzystwo. Gonią nas.

Powiedziała Hermiona widząc dorabiających ich żołdaków. Wśród rzadszych drzew, dogonili ich. Zuzanna zaczęła strzelać ze swojego łuku. Otoczyli je  Hermiona zsiadła z konia i zaczęła rzucać zaklęcia oszałamiające.

- Za dużo ich.

Zawołała Zuzanna zirytowana, że nie może trafić we wszystkich na raz. Odwróciła się do kasztanowłosej.

- Łucja, Hermiona, nie gniewajcie się, ale musicie pojechać same.

Powiedziała popychając młodszą przyjaciółkę w stronę swojej siostry.

- Ale ...

Gryfonka próbowała zaprzeczyć.

- Jedź! Chroń moją siostrę.

Powiedziała starsza z sióstr Pevensie nakazując Hermionie wsiąść z powrotem na konia.

- A ty?

- Poradzę sobie.

Odparła Zuzanna widząc kątem oka Kaspiana.
Łucja i Hermiona znalazłszy lukę między otaczającymi ich Telmarami popędziły wierzchowca dalej w las.

- Co tu robisz? Powinieneś być przy Kopcu.

Powiedziała Zuzanna ze złością.

- Byłem, ale Cirirlla powiedziała mi  tuż po rozpoczęciu pojedynku, że powinienem pojechać za wami. Miała rację.

Odparł jej książę, strzelając z kuszy do żołnierza za nią.

- W porządku. Wracajmy do reszty.

Powiedział gdy grupa, która ścigały dziewczyny była unieszkodliwiony. Wrócili do Kopca w momencie gdy Miraz zażądał przerwy. Piotr od razu podszedł do nich.

- Gdzie Łucja i Hermiona? I nich ktoś mi nastawi tę rękę.

- Wydostały się. Z niewielką pomocą.

Powiedziała Zuzanna uśmiechając się do księcia w podziękowaniu.

- Szykujmy się. Skoro wysłali bandę za dziewczynami, nie będą grali czysto nawet jak pokonasz Miraza.

Powiedział Harry, a Edmund w tym czasie nastawił bratu rękę.

Wszyscy ustawili się na swoich stanowiskach. Piotr i Uzurpator wznowili walkę między sobą.

&&&&&& W tym samym czasie w Puszczy &&&&&

Łucja wraz z Hermioną pędziły na koniu Kaspiana przed siebie ile tylko biedne zwierzę mogło wyciągnąć z siebie. Nagle obok nich pojawił się jeden z ocalałych Telmarów z potyczki. Trzymał naciągniętą kuszę celując w nie. Z ich drugiej strony, między drzewami Łucja dostrzegła znajome, miodowo-złote futro i grzywę. Gryfonka z zapartym tchem również zauważyła Wielkiego Lwa.

- Jeszcze chwilę.

Szepnęła Gryfonka do młodszej przyjaciółki. Telmar ich dogonił. W momencie, gdy miał zwolnić cięciwę w kuszy, ogromny kot wyskoczył znienacka i powalił go. Wielki Lew ryknął a telmarski żołnierz zamarł. Ostatnie co widział to ogromna lwia paszcza.

- To ty! Wiedziałam, że cię znajdę. Że obie cię znajdziemy!

Zawołała Łucja zeskakując z konia i biegnąc do Lwa. Rzuciła się na niego do uścisku tak mocno, że powaliła ich oboje na ziemię.

- Ale, dlaczego nie pomogłeś nam w taki sam sposób jak poprzednio?

Zapytała Łucja siadając na przeciwko lwa.

- Nic nie dzieje tak samo dwa razy, moja maleńka.

Odpowiedział Aslan uśmiechając się do niej. Potem spojrzał na brunetkę obok nich.

- Podejdź bliżej moja wielka wojowniczko, domu lwa.

- To zaszczyt cię poznać, Aslanie. Skąd wiedziałeś, że należę do Gryffindoru?

Powiedziała Hermiona
podchodząc bliżej.

- Wiem co się dzieje w Hogwarcie. Obserwuję Lile Calanthe i to co wyczynia się w tej szkole. Poza tym, wiele mi o tobie opowiadała, moje dziecko. Nie ufam temu waszemu Dumbledore’owi. I zdaje mi że, to on jest odpowiedzialny za obecną sytuację w Magicznej Brytanii odkąd pojawił się jako profesor w tej zacnej szkole. I nie podoba mi się, że szuka sposobu aby dostać się do Narnii. Jego ambicja podąża za tą, którą miała Biała Czarownica.

- Naprawdę? Jest aż tak zły? Czy jest taki jak Vol... Voldemort?

Zapytała kasztanowłosa Gryfonka zawiedziona starym dyrektorem szkoły.

- Jest nawet gorszy. On chce podporządkować sobie całą magiczną społeczność waszego świata. Ale to problem do rozwiązania na później. Teraz chyba mamy ważniejszą sprawę, prawda?

- Tak, Telmarowie. Musimy ich pokonać.

Powiedziała Łucja, wydając się na dużo starszą niż wyglądała.

- W takim razie, ruszajmy. Spotkamy się z resztą naszych na brzegu Beruny.

Powiedziała Gryfonka.

- Już najwyższa pora obudzić naszych przyjaciół. Wyspali się za stulecia.

Powiedział Aslan. Wielki Lew ryknął, a po chwili drzewa ożyły. I były tym, czy były dawniej.

Ta spod znaku wilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz