~12.

308 21 2
                                    


Czułam czyjąś obecność. Chciałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Jak za każdym razem próbowałam czułam jakby moje powieki były ciężkie jak nigdy. Jedynie co widzę to ciemność ... Boję się. Boję się, że się już nie obudze. Chcę żyć. Nawet jeśli to miał być tylko rok życia. Chcę wykorzystać każdą chwilę każdą sekundę. Chcę powiedzieć wszystkim jak bardzo mi na nich zależy. Chcę powiedzieć Patiemu, że go kocham...
Niestety jak na razie to mogę wsłuchiwać się w irytujące pikanie jakieś maszyny. Nagle usłyszałam czyjeś kroki.

- Julia. Proszę, powiedz mi co się dzieję... - powiedział błagalnym głosem. Usłyszałam głośne westchnięcie

- Patryk wszystko jest dobrze - powiedziała Julia

- Wcale nie ! Od cholernego tygodnia leży tutaj, a od jakoś czterech jest w śpiączce ! Co się dzieję ?! - krzyknął zdenerwowany chłopak, a ja miałam ochotę wtulić się w jego tors... Tak po prostu. Bez powodu.

- Patryk jej stan jest stabilny. Wszystko jest w normie. Opiekują się nią specjaliści...

- Dlaczego mówisz jakby jej tu nie było ?! Jakby już umarła ?! - krzyknął

- Nie... Źle to odebrałeś ... - tłumaczyła się

- Słuchaj Julia. Nie wiem co się z nią dzieję i o jakiś papierach i podpisach mówiłaś... Ale ja się o nią martwię. Chcę wiedzieć czy wszystko jest w porządku... Bo jeśli tak nie jest to... Ehhh nie wiem już - z stanowczego chłopaka zamienił się w kruchego i uczuciowego chłopca. Wyobrażałam sobie jego widok, który pewnie zostanę jak się obudze. Podkrazone i spuchniete oczy od płaczu i braku snu. Kilkudniowy zarost, który tak bardzo nie pasuje to jego twarzy, luźne i pobrudzone ubrania... A to wszystko przeze mnie.
Leżąc tu przez te parę dni... godzin... minut czy ile tam tego było zrozumiałam jedną i bardzo ważną rzecz.
Muszę walczyć. Nie mogę się podać... Muszę walczyć o siebie, o Patryka , o Nas... O Naszą przyszłość. Muszę.
Próbowałam podnieść powieki, ale to były trudne. Spróbowałam podnieść jeszcze parę rzeczy, ale nic się nie stało. Nie wiedziałam co zrobić ... Byłam załamana... Moje starania poszły na nic...Skupiłam się na wszystkich dobrych chwilach. Na pierwszym spotkaniu mojego i Pat'iego po podstawówce. Pierwszej kłótni. Pierwszego pocałunku. Pierwszej randki. O tym jak zbliżaliśmy się do siebie dzień, lo dniu. O wszystkim.
Otworzyłam oczy. Na początku wszystko było lekko rozazane i poczułam ogromny ból kości i głowy, ale teraz to nie było ważne. Zamrugałam jeszcze kilka razy i ujrzałam przed sobą chłopaka. Prawie się nie pomyliłam. Prawie... Jedynie z moich myśli spełniło się to że miał podkrazone i spuchniete oczy. Uśmiechnęłam się, a on to od drazu odwzajemnił. Jeszcze mocniej uścisnął moją rękę i pocałował mnie w czoło.

- Kocham Cię - szepnął. - Nie wiem co bym zrobił gdybyś... - nie dokończył po od drazu go uciszyłam przykładając palec do jego ust.

- Nie martw się. Nie zostawię Cię... Nigdy.. Też Cię kocham. - powiedziałam cicho. Chłopak mnie pocałował, a w tym pocałunku były wszystkie nasze uczucia, które kłębiły się przez te dni, godziny i minuty... Kiedy skończyliśmy spojrzeliśmy sobie w oczy i nic więcej do szczęścia nam nie było potrzebne. Chwile gadalam z chłopakiem śmiejąc się i wogóle, ale potem chłopak powiedział, żebym odpoczela i poszła spać. Tak też zrobiłam, ale przedtem powiedziałam, żeby poszedł się ogarnąć i odpocząć, bo mi wstyd przynosi. Oczywiście on odpowiedział, żebym najpierw spojrzała na siebie, ale i tak zrobiliśmy to co siebie prosiliśmy... O poszedł do domu, a ja odpłynełam do krainy Morfeusza.

Bo jeśli mamy jeszcze dla kogo walczyć to walka nie jest przegrana..

♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Jak się podoba rozdział ?

Mam nadzieję, że ujdzie, bo to jest jeden z nielicznych rozdziałów, które mi się podobają ;).

Dzisiaj mam wene, więc powinnam jeszcze dodać rozdział, a teraz kończę, bo rozdział pisałam w szkole, na religii, a teraz idę na przerwę obiadowa :3

Pa, kochani ! :^

~E.

Mimo Wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz