~11.

321 18 1
                                    


- Co ?! Chyba sobie żartujesz ! - zaczęłam krzyczeć i płakać

- Ewcia... Będzie dobrze... - pocieszała mnie dziewczyna przytulając mnie do siebie, a ja rzucałam się po tym łóżku jak jakąś wariatka krzycząc i płacąc.

- Nie ! Nie ! Nie ! To nie możliwe ! - krzyczałam. Po chwili poczułam, że nie mogę oddychać. Zaczęłam łapać oddech jak ryba po wyjęciu z wody... Słyszałam jak kilka osób wchodzi do pomieszczenia coś krzycząc, a potem była ( znowu ) tylko ciemność ...

*** *** ***

- Ile mi zostało ? - zapytałam od drazu po przebudzeniu.

- Ewa... - powiedziała błagalnie

- Ile ?! - krzyknęłam. Spojrzałam szybko na miejsce, gdzie leżał chłopak, ale teraz go nie było ...

- Rok... - powiedziała również cicho szlochając

- Mam jedzenie tak jak prosiłaś ! - krzyknął jakiś głos. Spojrzałem razem z brunetke w stronę skąd dobiegł krzyk.

- Co się stało ? - od drazu pojawił się przy nas Kacper. Patrząc tu na mnie tu na Julię, a ta wzięła reklamówkę i od drazu otworzyła jakieś pudełko.

- Z serem ?

- Yhym

- Kocham Cię ! - krzyknęła i zaczęła jeść jak szalona. Walnełam się z całej siły w czoło

- Kurwa mam zajebistych przyjaciół. Ja tu się dowiaduje, że mam tylko rok życia, a Ciebię interesuję kanapka ? - powiedziałam choć bardziej brzmiało jak pytanie

- Z serem ! I przez trzy dni nie spałam i praktycznie nie jadłam, więc bądź cicho ... A tak wg nie przesadzaj... Poszukamy Tobie dawcy, damy chemię i będzie dobrze - powiedziała z jedzeniem w ustach przez co trochę ją nie rozumiałam

- Nie. - powiedziałam czując łzy

- Co ?

- Nie będzie żadnego dawcy... Nie będzie żadnej chemii. Nie.

- Ale nie możesz ! - od drazu krzyknęła

- Mogę. - odpowiedziałam spokojnie patrząc na nią bez wyrazu.

- Nie masz osiemnastu lat. - odpowiedziała z nadzieją w oczach. Wiedziała, że tylko rodzice mogą nie zgodzić się na leczenie itp, ale i tak to było by bez sensu, bo mają mnie gdzieś ...

- Który dzisiaj ?

- Dwudziesty... siódmy ? - powiedziała niepewnie i, kiedy zorientowała się o co chodzi spojrzała na mnie ze ... strachem ?

- Według prawa Polski dnia dwudziestego czwartego czerwca, dwa tysiące piętnastego roku Ja - Ewelina Barbara Roko - Kwiat zostałam pełnomocną obywatelką Polski i od tego momentu sama decyduję za siebie. Co z tym się wiąże mam prawo nie pozwolić na dalsze leczenie w tym szpitalu itp itd... - powiedziałam poważnym głosem.

- Ewcia... - powiedziała znowu błagalnym głosem.

- Mam powtórzyć ?! - powiedziałam być może trochę za chamsko, ale no sorry, ale nie dziwcie mi się ...

- Przemyśl to...

- Już to zrobiłam. Mam coś podpisać ? - dziewczyna wyszła, gdzieś pewnie po jakieś dokumenty, a ja zostałam w pokoju Kacprem.

- Ewa czy to prawda ?

- Tak. Ale proszę ... Nie mów nikomu... Zwłaszcza Patrykowi.

-  Patrykowi ? Temu Patrykowi ? - zapytał. Kiwnęłam głową na znak, że " tak ".

- Wiedziałem, że coś Was do siebie ciągnie ! Wiedziałem ! - zaczął tak krzyczeć i skakać jakby wygrał przynajmniej 100 zł. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju... Spojrzałam w tą stronę i zobaczyłam owego chłopaka. Chłopak wszedł z markotna miną, a po twarzy wiedziałam, że nie spał kilka dni ..Wytarl rękami o twarz nadal mnie nie zauważając, ale kiedy się tak już stało momentalnie się orzywił. Podszedł bliżej łóżka i złapał mnie za rękę jakby się bał, że zaraz odpłyne

- Jak się czujesz ? Coś Cię boli ? Jest Ci słabo ? Może chcesz się napić ? - chłopak zalał mnie pytaniami, a ja się tylko uśmiechnęłam i go pocałowałam. Chłopak chwilę nie oddawał pocałunku, ale jak to zrobił nasze usta złączyły się jakby w całość, a sam pocałunek w sobie był pełen miłości, troski, tęsknoty i pożądania.

- Halooo - przerwaliśmy i spojrzeliśmy na Kacpra, który się głupio uśmiechał. Zarumieniłam się i pokazałam mu język, on również pokazał i podszedł do chłopaka witając się z nim i coś mówiąc na ucho z czego ten tylko się zaśmiał. Potem podszedł do mnie i mnie przytulił

- Ani słowa - szepnełam mu na ucho

- Ale Ewa... - również szepnął

- Nie. Wiem jak to się skończy, bo babka Świętej Pamięci miała podobnie... Przez chemię nie będę miała na nic siły, a z dawcą nic nie wiadomo ... - powiedziałam czując łzy na policzkach

- Będzie dobrze... Dasz radę. Jak nie Ty to kto ? - zaśmiał się, a ja powtórzyłam ten ruch

- O czym tak szcepczecie ? - zapytał szeptem chłopak pojawiając się koło nas

- O tym jak Cię zabić - odpowiedziałam

- Yhym jasne

- Już mam te papiery ! Wystarczy, że podpiszesz i nie będziesz musiała mieć ... - krzyknęła Julia wchodząc do pomieszczenia z jakimiś papierami, a ja spanikowana zaczęłam marudzić i głośno jęczeć. Od drazu do mnie podbiegała sprawdzając coś na jakims monitorze i wg, a ja nadal jeczalam pokazując dyskretnie na chłopaka, który patrzył się na nas przerażony jednak ta chyba tego nie widziała ...

- Ała ! Kurwa boli ! - krzyknęłam, kiedy poczułam jak dziewczyna coś mi wbija w skórę ... Po chwili odpłynełam z myślą o tym co będzie ...

######

Rozdział taki sobie no, ale trudno =^.^= ...

Kolejny rozdział powinien być jeszcze dzisiaj ;)

~E.

Mimo Wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz