- Co ?! Chyba sobie żartujesz ! - zaczęłam krzyczeć i płakać- Ewcia... Będzie dobrze... - pocieszała mnie dziewczyna przytulając mnie do siebie, a ja rzucałam się po tym łóżku jak jakąś wariatka krzycząc i płacąc.
- Nie ! Nie ! Nie ! To nie możliwe ! - krzyczałam. Po chwili poczułam, że nie mogę oddychać. Zaczęłam łapać oddech jak ryba po wyjęciu z wody... Słyszałam jak kilka osób wchodzi do pomieszczenia coś krzycząc, a potem była ( znowu ) tylko ciemność ...
*** *** ***
- Ile mi zostało ? - zapytałam od drazu po przebudzeniu.
- Ewa... - powiedziała błagalnie
- Ile ?! - krzyknęłam. Spojrzałam szybko na miejsce, gdzie leżał chłopak, ale teraz go nie było ...
- Rok... - powiedziała również cicho szlochając
- Mam jedzenie tak jak prosiłaś ! - krzyknął jakiś głos. Spojrzałem razem z brunetke w stronę skąd dobiegł krzyk.
- Co się stało ? - od drazu pojawił się przy nas Kacper. Patrząc tu na mnie tu na Julię, a ta wzięła reklamówkę i od drazu otworzyła jakieś pudełko.
- Z serem ?
- Yhym
- Kocham Cię ! - krzyknęła i zaczęła jeść jak szalona. Walnełam się z całej siły w czoło
- Kurwa mam zajebistych przyjaciół. Ja tu się dowiaduje, że mam tylko rok życia, a Ciebię interesuję kanapka ? - powiedziałam choć bardziej brzmiało jak pytanie
- Z serem ! I przez trzy dni nie spałam i praktycznie nie jadłam, więc bądź cicho ... A tak wg nie przesadzaj... Poszukamy Tobie dawcy, damy chemię i będzie dobrze - powiedziała z jedzeniem w ustach przez co trochę ją nie rozumiałam
- Nie. - powiedziałam czując łzy
- Co ?
- Nie będzie żadnego dawcy... Nie będzie żadnej chemii. Nie.
- Ale nie możesz ! - od drazu krzyknęła
- Mogę. - odpowiedziałam spokojnie patrząc na nią bez wyrazu.
- Nie masz osiemnastu lat. - odpowiedziała z nadzieją w oczach. Wiedziała, że tylko rodzice mogą nie zgodzić się na leczenie itp, ale i tak to było by bez sensu, bo mają mnie gdzieś ...
- Który dzisiaj ?
- Dwudziesty... siódmy ? - powiedziała niepewnie i, kiedy zorientowała się o co chodzi spojrzała na mnie ze ... strachem ?
- Według prawa Polski dnia dwudziestego czwartego czerwca, dwa tysiące piętnastego roku Ja - Ewelina Barbara Roko - Kwiat zostałam pełnomocną obywatelką Polski i od tego momentu sama decyduję za siebie. Co z tym się wiąże mam prawo nie pozwolić na dalsze leczenie w tym szpitalu itp itd... - powiedziałam poważnym głosem.
- Ewcia... - powiedziała znowu błagalnym głosem.
- Mam powtórzyć ?! - powiedziałam być może trochę za chamsko, ale no sorry, ale nie dziwcie mi się ...
- Przemyśl to...
- Już to zrobiłam. Mam coś podpisać ? - dziewczyna wyszła, gdzieś pewnie po jakieś dokumenty, a ja zostałam w pokoju Kacprem.
- Ewa czy to prawda ?
- Tak. Ale proszę ... Nie mów nikomu... Zwłaszcza Patrykowi.
- Patrykowi ? Temu Patrykowi ? - zapytał. Kiwnęłam głową na znak, że " tak ".
- Wiedziałem, że coś Was do siebie ciągnie ! Wiedziałem ! - zaczął tak krzyczeć i skakać jakby wygrał przynajmniej 100 zł. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju... Spojrzałam w tą stronę i zobaczyłam owego chłopaka. Chłopak wszedł z markotna miną, a po twarzy wiedziałam, że nie spał kilka dni ..Wytarl rękami o twarz nadal mnie nie zauważając, ale kiedy się tak już stało momentalnie się orzywił. Podszedł bliżej łóżka i złapał mnie za rękę jakby się bał, że zaraz odpłyne
- Jak się czujesz ? Coś Cię boli ? Jest Ci słabo ? Może chcesz się napić ? - chłopak zalał mnie pytaniami, a ja się tylko uśmiechnęłam i go pocałowałam. Chłopak chwilę nie oddawał pocałunku, ale jak to zrobił nasze usta złączyły się jakby w całość, a sam pocałunek w sobie był pełen miłości, troski, tęsknoty i pożądania.
- Halooo - przerwaliśmy i spojrzeliśmy na Kacpra, który się głupio uśmiechał. Zarumieniłam się i pokazałam mu język, on również pokazał i podszedł do chłopaka witając się z nim i coś mówiąc na ucho z czego ten tylko się zaśmiał. Potem podszedł do mnie i mnie przytulił
- Ani słowa - szepnełam mu na ucho
- Ale Ewa... - również szepnął
- Nie. Wiem jak to się skończy, bo babka Świętej Pamięci miała podobnie... Przez chemię nie będę miała na nic siły, a z dawcą nic nie wiadomo ... - powiedziałam czując łzy na policzkach
- Będzie dobrze... Dasz radę. Jak nie Ty to kto ? - zaśmiał się, a ja powtórzyłam ten ruch
- O czym tak szcepczecie ? - zapytał szeptem chłopak pojawiając się koło nas
- O tym jak Cię zabić - odpowiedziałam
- Yhym jasne
- Już mam te papiery ! Wystarczy, że podpiszesz i nie będziesz musiała mieć ... - krzyknęła Julia wchodząc do pomieszczenia z jakimiś papierami, a ja spanikowana zaczęłam marudzić i głośno jęczeć. Od drazu do mnie podbiegała sprawdzając coś na jakims monitorze i wg, a ja nadal jeczalam pokazując dyskretnie na chłopaka, który patrzył się na nas przerażony jednak ta chyba tego nie widziała ...
- Ała ! Kurwa boli ! - krzyknęłam, kiedy poczułam jak dziewczyna coś mi wbija w skórę ... Po chwili odpłynełam z myślą o tym co będzie ...
######
Rozdział taki sobie no, ale trudno =^.^= ...
Kolejny rozdział powinien być jeszcze dzisiaj ;)
~E.
CZYTASZ
Mimo Wszystko...
Novela JuvenilEwelina i Patryk są szczęśliwą ze sobą parą. Ich życie wydaję się im idealnie mając siebie nawzajem i wspaniałych przyjaciół na, których mogą zawsze liczyć, ale... Właśnie. Zawsze wtedy, kiedy nie trzeba pojawia się te głupie " ale "... A tym razem...