rozdział 8

64 7 0
                                    

Dzisiaj przypada dzień imprezy urodzinowej Weels'a, na której będzie Harvy. Jest to piątek, i od razu po szkole zaczęłam przygotowania do imprezy. Wraz z pomocą Ali staram się wykombinować podobną kreację, do tej którą miałam na ostatniej imprezie.

-Lizzy, wyglądasz zjawiskowo! Jak nie ty- westchnęła przyjaciółka, gdy już się ubrałam i pomalowałam.

-Dziękuje, ale pamiętaj, że to w dużej mierze twoja zasługa, bo mam na sobie twoją sukienkę- odpowiedziałam.

-Ale wiedz o tym, że jestem zaskoczona- odparła.- Na ostatnią imprezę chciałaś założyć luźne ubrania, a teraz proszę.. Taka śliczna bordowa sukienka, jeszcze lepsza od poprzedniej- stwierdziła- Nie poznaję Cię ostatnio Lizz.

-No coś ty, mi po prostu wtedy nie chciało się stylizować- odpowiedziałam, próbując zaspokoić podejrzenia przyjaciółki, bo wiem, że jeśli zaczęłaby teraz dyskusję, to nigdy by jej nie skończyła.

-No jasne- odparła takim tonem, dając mi do zrozumienia, że wie.

Właśnie byłyśmy w drodze na imprezę, gdy Ali postanowiła wyznaczyć mi kilka zasad.

-Po pierwsze, nie pij za dużo.

-Ja nigdy nie przesadzam z alkoholem- odparłam.

-Yyy, ostatnia impreza pokazała- odpowiedziała Alice.

-Mówi to ta, którą znaleziono w krzakach, ledwo trzymającą się na nogach- Wytknęłam jej.

-Ale moja droga, to była jednorazowa sytuacja- zaznaczyła.- Drugą zasadą jest nie klejenie się do Harvey'ego.

-To akurat było dla mnie jasne od samego początku.

-Łapcie mnie ludzie bo zaraz padnę!- powiedziała z śmiechem.

-Boże Alice, opanuj się. Tylko z nim gadam.

-I myślisz dwadzieścia cztery godziny na dobę- dodała wchodząc mi w zdanie.- Trzecia zasada brzmi; Zaufaj swojej intuicji.

-Wiedziałam, że to powiesz- odpowiedziałam.

-Czyli jestem aż tak przewidywalna?- westchnęła z oburzeniem.

***

Zdrowie Weels'a!- krzyknęliśmy chórem, po czym wypiliśmy zawartość kieliszków.

Myślałam, że na imprezie będzie gorzej, lecz na szczęście Harvey postanowił podejść do mnie na początku i od tamtego momentu towarzyszyć mi przez cały czas.

Nadal nie mogłam pojąć, że on ze mną rozmawia, że jestem wystarczająca aby przebywać w jego towarzystwie.

-Masz, napij się ze mną- mówi po czym podaje mi kieliszek wypełniony najprawdopodobniej wódką.

-Zdrowie!- mówię i wypijam razem z nim zawartość kieliszka do dna.

Po jakimś czasie impreza zaczyna bardziej się rozkręcać, przychodzi więcej osób i więcej alkoholu. Harvey postanawia pójść przywitać się ze znajomymi więc akurat na niego czekam.

-Jak Ci się podoba? - pyta mnie Ali, bo właśnie przechodziła obok.

-Lepszej imprezy w życiu nie widziałam- odpowiedziałam na pytanie przyjaciółki.

-I pomyśleć, że to impreza Weels'a- odparła, sądząc po jej wyrazie twarzy miała jakieś podejrzenia.- Dobra spadam, nie będę Ci przeszkadzać- powiedziała wysyłając mi znaczące spojrzenie, gdy odchodziła.

Po kilku minutach oczekiwania Harvey w końcu do mnie wrócił. Trzymał jakieś dziwne słomki, pewnie chciał mi zrobić drinka. Harry jest taki cudowny!

-Chcesz?-zapytał podając mi słomkę.

-A co to jest? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-No wiesz, proszek.. - oznajmił unikając mojego kontaktu wzrokowego.

W tamtym momencie w mojej głowie pojawiła się czerwona lampka. Nie byłam do końca pewna o co Harvy'emu chodziło, ale wiedziałam, że nie jest to nic dobrego. Miałam na tyle rozumu aby wiedzieć, że faszerowanie się takim gównem może doprowadzić do różnych kryzysowych sytuacji.

-Wiesz co, akurat muszę iść do toalety, ale daj mi jedno- odpowiedziałam nie chcąc przyznawać się do tego, że w rzeczywistości wyrzucę słomkę do najbliższego kosza.

Podał mi jedną a ja pośpiesznie poszłam do toalety, między innymi aby spuścić to gówno w sedesie.

Może Ali miała rację? Coś intuicja mi podpowiada, żebym zaczęła uważać na Harvey'a, ale co jeśli jednak jest to jednorazowa sytuacja? Nie chcę od razu skreślać kogoś, skoro teoretycznie dobrze go nie poznałam.

Alice: Gdzie jestes?

Ja: W toalecie, co tam?

Alice: Wracamyyyy

Ja: Bede za 15 min przed domem weels'a ;)


I takim oto sposobem znalazłam się w domu przed północą. Wreszcie miałam czas, aby odpocząć i się zrelaksować. Mogłam w końcu odpalić serial, który niedawno zaczęłam oglądać. Niestety ciągle dręczyła mnie jedna rzecz. A w zasadnie dwie, dlaczego Harvy zaproponował mi swoją słomkę, czy inne gówno. Drugą rzeczą była rozmowa z mamą. Nadal jej nie odbyłyśmy, a ja nie umiem już dłużej żyć bez aktywnej mamy w moim życiu, bo zawsze byłam przyzwyczajona, że mamy wyjątkową relację.

W końcu postanowiłam zająć się drugą rzeczą. Zeszłam na dół i zapukałam do sypialni mamy. Po kilku sekundach otworzyła mi je i zaprosiła do środka. Sądząc po wyrazie jej twarzy nie była zdziwiona moją wizytą. Najpewniej już wcześniej założyła, że prędzej czy później przyjdę do niej wyjaśnić tę sprawę.

-Mamo, przyszłam pogadać w sprawie przeprowadzki- oznajmiłam.

-Bardzo się cieszę, że postanowiłaś ze mną porozmawiać, lecz wiedz o tym, że minęło bardzo dużo czasu od naszej ostatniej rozmowy i oczekuję przeprosin oraz wyjaśnień twojej ucieczki- odpowiedziała mi moja rodzicielka.

-Mamo, ja nie chciałam uciekać, rozumiem, że tak to odebrałaś, ale mój zamiar był inny. Chciałam czerpać z życia jak najwięcej, bo pół roku bardzo szybko minie. A poza tym przepraszam Cię, bo wiem, że takim zachowaniem nie okazałam Ci szacunku- powiedziałam, lecz wewnętrznie wcale tak nie myślałam. Powiedziałam tak, aby się w końcu pogodzić i nie mieć napiętej atmosfery w domu.

-Rozumiem, i przyjmuję przeprosiny, ale oczekuję, że zrozumiesz swój błąd jeszcze bardziej podczas szlabanu, który daję Ci na tydzień- Odparła Ana.

-Co?! Nie, chyba sobie żartujesz. Ja chcę czerpać z ostatnich chwil w Brixham. Nie dawaj mi żadnych zakazów- prawie wykrzyczałam to na jednym oddechu.

-Opanuj się Elizabeth. Ten szlaban będzie polegał na tym, że przez tydzień będziesz wracać do domu przed czwartą.

-Ale mamo..

-Bez żadnych ale, nie ma dyskusji Elizabeth- wcięła mi się w zdanie.

Po kilku minutach dalszych rozmów doszłyśmy do porozumienia, lecz mama nie odwołała zakazu. Poszłam do swojego pokoju z zamiarem kontynuowania serialu, lecz zobaczyłam na swoim wyświetlaczu wiadomość:

Harvey: szybko sie zmylas ale i tak dzieki za dzis

Ja: Sytuacja alarmowa:) Ja też dziękuję za dziś

Przez długi czas nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o nim, i o tym co by się stało dalej gdybym spróbowała tej słomki i została dłużej.

Trust your intuitionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz