rozdział 9

56 7 0
                                    

Harvey: wyjdz z domu Liza

Ja: Bożeee Harvey, ile razy mam Ci mówić, że mam szlaban?

Harvey: no to w takim razie ja do ciebie przyjde

Ja: Weź, już idę ubłagać mamę Prędzej się zgodzi abym wyszła na dwór po 16 niż żeby jakiś chlopak do mnie przyszedł

Harvey: pospiesz sue

***

-Ani mi się waż!!!!!- krzyknęłam, gdy chłopak podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.

Byliśmy nad jeziorem, moim ulubionym miejscem, gdzie w dzieciństwie spędzałam dużo czasu na czytanie. Teraz ta pasja mi przeszła z powodu ciągłej nauki i braku czasu.

-Zimna kąpiel dobrze Ci zrobi- odpowiedział z rozbawieniem, podchodząc bliżej wody.

-Przysięgam, że jeśli zmoczysz chociażby moją nogę to zetrę Ci ten uśmieszek z twarzy- odparłam..

Moja groźba nie przyniosła zamierzonych efektów, ponieważ chłopak w ułamku kilku sekund wrzucił mnie do wody. Było mi zimno i nie komfortowo w mokrych ubraniach. Nienawidzę tego człowieka, chociaż jednocześnie miło mi się spędza z nim czas, pod warunkiem, że nie wrzuca mnie do wody tak jak w tej chwili.

-Liczę, że dotrzymasz obietnicy- powiedział z jeszcze większym uśmiechem.

Nasza relacja ciągle się polepszała. W wolnych chwilach wymienialiśmy mnóstwo wiadomości. Cieszyłam się, że mogę spędzać z nim czas, ale miałam wątpliwości, czy aby na pewno ja na niego zasługuję.

-Radziłabym tobie, żebyś modlił się o to, abym nie była chora- odpowiedziałam- Jeśli moja mama zobaczy, że jestem chora, lub, że wracam do domu w przemoczonych ubraniach to twoim największym zmartwieniem będzie starcie z nią.

Moje słowa do niego nie dotarły, bo najwidoczniej miał gdzieś co się stanie z moim zdrowiem po spotkaniu z lodowatą wodą. Ale nie mogę się dziwić, ponieważ ja nie zasługuję na niego. Powinnam się cieszyć, że on chce spędzać ze mną czas w jakikolwiek sposób.

-Dobra Liza, ja muszę spadać, bo Blaise właśnie napisał, że jest impreza u jego znajomego- oznajmił, po czym dodał- Może chciałabyś pójść ze mną?

-Harvey, po pierwsze mam szlaban i cudem siedzę teraz w tym miejscu, po drugie jest mi zimno- odparłam, bo wiedziałam, że impreza nie byłaby dobrym pomysłem.

-Jak chcesz, dobra ja lecę- powiedział, po czym zostawił mnie samą w zimnej wodzie.

Pewnie nie miał czasu, aby mnie odwieść, spieszył się. Normalnie odwiózłby mnie do domu. Nie chciałam wracać do domu, dlatego postanowiłam, że spędzę chwilę nad moim dawnym ulubionym miejscem. Rozmyślałam o wszystkim i o niczym. O nim i o tym dlaczego on wybrał mnie. Właśnie zawiał jesienny wiatr, a ja całkowicie zdałam sobie sprawę, że już się ściemnia i powinnam wracać do domu i spędzić czas z mamą. Muszę nadrobić czas w którym byłyśmy pokłócone.

***

-Wolisz zjeść pomidorową z ryżem czy makaronem?- zapytała moja rodzicielka, gdy usiadłam na kanapie w zamiarze włączenia filmu.

-Ryżem.

-To muszę go ugotować, za piętnaście minut będzie gotowy- oznajmiła.

-Dobra, a teraz chodź tutaj, mama i obejrzyj ze mną "Zmierzch"-powiedziałam, bo dawno nie oglądałam tego filmu, a akurat wyświetlił mi się na stronie głównej.

-O Boże, znowu te wampiry- westchnęła.

-Nie skusisz się na obejrzenie Edwarda???- zapytałam.

-No dobrze Lizzy, obejrzę z tobą ten film- odpowiedziała, po czym usiadła obok mnie na kanapie.- Tylko za dziesięć minut musisz zjeść zupę, bo akurat ryż będzie gotowy.

-Jasne.

Oglądanie "Zmierzchu" szybko nam minęło. W dzieciństwie był to mój ulubiony film i miałam mini obsesję na punkcie Edwarda Cullena. Dobra, może nie mini tylko ogromną. Pamiętam jak poprosiłam mamę, żeby poszła ze mną do dentysty, aby ten przedłużył mi kły, bo chcę mieć zęby jak wampir. Ona oczywiście się nie zgodziła i przeraziła, dała mi zakaz na wszystko co związane z wampirami. Myślała, że zamienię się w jakąś wampirzycę i że coś jest ze mną nie tak. Teoretycznie z tym drugim miała rację i teraz jestem jej wdzięczna, że nie pozwoliła mi przedłużyć kłów, bo wyglądałabym tragicznie i śmiesznie.

***

Było już późno, i postanowiłam pójść spać, bo po dzisiejszych doznaniach mój organizm na pewno potrzebował odpoczynku. Postanowiłam jednak, że napiszę do Harvey'ego, tak jak codziennie.

Ja: Dobranoc <33

Czekałam kilka minut aż mi odpisze. Po dziesięciu odczytał, ale nie odpisał. Po piętnastu nadal nie odpisywał. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie pójście na imprezę było dobrym pomysłem. Może gdybym poszła nasza relacja byłaby jeszcze lepsza? Może przez to, że nie poszłam on teraz nie chce mieć ze mną nic wspólnego?

Trust your intuitionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz