Wychodząc z samolotu na płycie startowej ujrzałam Vinca. Od razu przyśpieszyłam ale po chwili już poczułam rękę Adriena na moim ramieniu i znów wróciłam do poprzedniego tępa.
Gdy już zeszliśmy ze schodów wpadłam Vincowi w ramiona.
-Witaj Hailie-powiedział swoim jak zwykle chłodnym tonem-Co was tu sprowadza?
Nie odpowiedziałam tylko zaczęłam cicho szlochać.
-To jest rozmowa na dłuższą chwile-powiedział Adrien podchodząc do mnie i do Vinca i odciągając mnie od niego. Podał formalnie rękę mojemu bratu i udał się ze mną w stronę swojego auta.
*
Stojąc przed rezydencją Monetów wracały wspomnienia. Teraz nie bywałam już tak często jak kiedyś. Aktualnie mieszkałam w willi mojej i mojego męża.
-Chodźmy-powiedział Adrien.
Skierowaliśmy się w stronę gabinetu Vincenta. Przypomniała mi się chwila kiedy to Adrien kazał mi przed sobą klęknąć. I to wtedy dotknęłam go po raz pierwszy.
-Usiądźcie-powiedział Vincent wskazując na fotele stojące przed jego biurkiem.
Usiedliśmy po czym nastał niezręczna cisza, którą przerwał mój najstarszy brat.
-A więc co was sprowadza do Pensylwani i co za tym idzie skróceniem waszej podróży poślubnej.
-Hailie jest w ciąży-powiedział prosto z mostu Adrien.
Mój brat wytrzeszczył oczy i się delikatnie za wahał.
-Adrienie jakim cudem moja siostra zaszła w ciąże 2 tygodnie po ślubie.
-Z tego co wywnioskował lekarz Hailie była już w ciąży przed ślubem. A aktualnie jest w pierwszym miesiącu ciąży.
Vincent jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy i zbladł. Wstałam z fotela i podeszłam do niego i go objęłam. Przycisną mnie do siebie jeszcze bardziej. Po chwili odsunęłam się od niego i tym razem podeszłam do Adriena. Usiadłam mu na kolanach i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Hailie teraz trzeba zapewnić spokój i wypoczynek-rzekł Adrien
-Zgadzam się z tobą Adrienie- przemówił mój brat- lecz trzeba o tym powiadomić resztę rodziny mojej i twojej oraz organizacje.
Byłam przerażona, roztrzęsiona i marzyłam żeby ten koszmar się skończył. Miałam dopiero 23, chciałam się teraz wyszaleć i pracować a nie być ciąży i zajmować się dzieckiem.
Adrien pocałował mnie w czubek głowy i jeszcze mocniej przytulił.
-Zobaczysz to że los obdarzy nas nowym członkiem rodziny oznacza że będziemy się jeszcze bardziej cieszyć naszą wspólną rodziną- wyszeptał mi do ucha Adrien.
-Dobrze w takim razie postanowione. Zaraz powiadomię naszych braci o tym żeby w jak najszybciej pojawili się w rezydencji- powiedział Vincent wstając ze swojego fotela i wybierając jakiś numer w telefonie.
Adrien postawił mnie na ziemi i wziął za rękę po czym wyszliśmy z gabinetu mojego najstarszego brata. Udaliśmy się do mojego starego pokoju. Ja od razu położyłam się na łóżku. A Adrien usiadł na nim obok mnie.
-Adrien?-Zapytałam- Cieszysz się że będziemy rodzicami?
-Oczywiście. Bo to następny krok naszego wspólnego życia. A to dziecko będzie tylko przypieczęntowaniem tego ja bardzo się kochamy.
-Mówiąc szczerzę to już się z tym trochę pogodziłam. Ale wciąż nie jestem pewna. Czuje tak w środku że to bardzo mnie przytłacza.
-Ja też. Nie zapominaj nigdy że zawsze mnie masz.
YOU ARE READING
Rodzina Monet "Co by się stało gdyby"
Teen FictionHailie Monet-Santan jest tuż tuż po ślubie z Adrienem Santanem lecz pewna rzecz wywraca ich życie do góry nogami. Dalsze losy bohaterów Rodziny monet "Diament" (moja wersja zdarzeń)