Wreszcie przez wielu wyczekiwany rozdział. Mam nadzieje że nie jesteście na mnie źli za to że dawno nie wstawiałam rozdziału i jeszcze raz za to przepraszam, ale po prostu nie byłam w stanie. Mam nadzieje że rozdział będzie się podobał.❤️
Od rana jesteśmy zabiegani. Adrien musi wypełnić jakiś dokument dla organizacji ( i nie chce mi powiedzieć jaki), a ja przygotowuje się na kolacje Dylana i Martiny oraz staram się zacząć przygotowania do bankietu charytatywnego. Zaciągnęłam Adriena do naszej garderoby, ponieważ nie miał zamiaru nawet wstawać od biurka.
-Proszę, teraz wybierzesz sobie w co się ubierzesz, a nie będziesz wypełniał jakieś bez sensowne dokument- warknęłam i wskazałam na szereg podobnych marynarek.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale- przerwałam mu.- Za półtorej godziny wychodzimy na kolacje do Dylana i masz być gotowy. Przy komputerze się nie wyszykujesz- nie zamierzał już ze mną dyskutować tylko posłusznie zaczął zdejmować ubrania z wieszaków.
Kiedy ja byłam w złym humorze lepiej było do mnie nie podchodzić. Moi bracia już się o tym przekonali i to nie jeden raz.
Po około godzinie byliśmy gotowi i już staliśmy przy drzwiach.
Ja ubrałam różową rozkloszowaną sukienkę, ponieważ już było mi widać brzuch, a nie chciałam zbytnio tego pokazywać. Adrien postawił na klasyczny czarny garnitur.
-Czym jedziemy?- zapytałam.
-A czym byś chciała?- uśmiechnął się.
-Nie wiem. Ty wybierz.
-Czyli lamborghini gallardo- postanowił.
Nie miałam zielonego pojęcia co to za auto. Wiedziałam tyle że ma cztery koła, silnik i jest strasznie drogie, jak na Lamborghini przystało. Zjechaliśmy windą do parkingu. Gdy tylko wysiedliśmy z windy ujrzałam piękny czarny samochód którym mieliśmy jechać.
-Podoba się?- zapytał Adrien
-Bardzo- odpowiedziałam kiwając głową.
-To dobrze. Wsiadaj- bałam się nawet dotknąć tego auta. Znając mojego męża kupił go za chorendalnie dużo pieniędzy, a ja na samą myśl że miała bym je zarysować... STOP! Hailie nie myśl nawet o tym że mogła byś je zarysować.- Wszystko dobrze?
-Tak.
Wsiedliśmy do auta i po jakiś dwudziestu minutach byliśmy już pod hotelem Per Se.
Adrien szybko wyszedł z auta i otworzył mi drzwi. Przekroczyliśmy powoli próg i udaliśmy się w stronę wejścia do sali.
-Państwa godność- zapytała kelnerka, która właśnie do nas podeszła.
-Santan- odpowiedział Adrien
Kelnerka klikała coś w tablecie i dopiero po chwili przeniosła na nas z powrotem wzrok.
-Tak są znajdują państwo na liście- odeszła od urządzenia i kierować się w głąb sali- Zapraszam za mną.
Kelnerka zaprowadziła nas do dużej sali, w której znajdował się duży stół, a przy nim siedzieli już Dylan z Martiną, Tony z Tati, Shane, Vince z Anją, wójek Monty z Mayą oraz rodzice Martiny. Brakowało tylko jeszcze Willa z Harrisonem i Alex'a.
-Dobry wieczór wszystkim- przywitałam się.
Adrien odszedł ode mnie tylko na chwilę po to by podać rękę mojemu najstarszemu bratu i wrócił do mnie. Usiedliśmy na krzesłach, które znajdowały się na przeciwko Dylana i Martiny. Mój wredny brat posłał mi porozumiewawcze spojrzenie na co kiwnęłam lekko głową.
YOU ARE READING
Rodzina Monet "Co by się stało gdyby"
Teen FictionHailie Monet-Santan jest tuż tuż po ślubie z Adrienem Santanem lecz pewna rzecz wywraca ich życie do góry nogami. Dalsze losy bohaterów Rodziny monet "Diament" (moja wersja zdarzeń)