6. Smutna rocznica

947 23 14
                                    

Rano obudziły mnie promienie słońca, bo okazało się że zapomnieliśmy zasunąć zasłony gdy kładliśmy się spać. Obróciłam się i zastałam słodki widok. Śpiąc Adrien to była najbardziej urocza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam. Miał taką niewinną minę, która była przeznaczona tylko dla mnie tak samo jak większość jego uśmiechów. Z tego co zauważyłam, szczerze uśmiechał się tylko przy mnie. Każdy jego inny uśmiech najczęściej ociekał kpiną, albo był wywołany tym że coś szło po jego myśli, ale to ja byłam tą jedyną szczęściarą, dla której się uśmiechał.

Po cichu wyszłam z łóżka żeby nie obudzić Adriena i udałam się do kuchni. Dzisiaj była niedziela, a ponieważ w niedziele nasza gosposia nie pracowała trzeba było zrobić coś samemu. Nie byłam najlepszą kucharką. Mówiąc szczerze to według mnie Adrien gotował lepiej ode mnie mimo że praktycznie przez całe życie ktoś to robił za niego. 

Wyciągnęłam z lodówki jajka żeby zrobić jajecznice i chleb z szafki, który już po chwili znajdował się w tosterze, a ja robiłam dla nas jajecznice. Nagle od tyłu objęły mnie silne ramiona należące do mojego męża. Dalej się mówiąc szczerze nie przyzwyczaiłam że jesteśmy małżeństwem mimo że jesteśmy już niecały miesiąc po ślubie. Adrien zaczął składać powolne pocałunki na mojej szyi gdy ja dalej mieszałam jedzenie na patelni. Kiedy się obróciłam Adrien niestety musiał mnie puścić. Przełożyłam grzanki na talerz i posmarowałam je masłem i obok nałożyłam jajecznice. 

-Proszę zrobiłam śniadanie dla ciebie- mówiąc to podałam mu talerz, a on się uśmiechną i pocałował mnie krótko i obrócił się w stronę szklanego stołu znajdującego się w kuchni.

-Dziękuje ci, ale na prawdę nie musiałaś-wziął pierwszego gryza grzanki i się uśmiechną- jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie mając tak wspaniałą kobietę przy sobie i nie wiem czym sobie na to zasłużyłem.

-Żonę nie kobietę. Ale przeboleje ten jeden błąd w tym pięknym zdaniu- podniosłam teatralnie rękę do czoła i się zaśmiałam- A ja nie wiem czym sobie zasłużyłam że mam tak cudownego męża. Bo ty i moi bracia, na których swoją drogą jestem obrażona to najlepsze co mnie spotkało. Dzięki wam czuje że żyje. Bez was nie była bym tak bardzo szczęśliwa jak jestem teraz. Kocham cię.

-Ja ciebie bardziej- powiedział drocząc się ze mną więc zamierzałam się zrewanżować.

-A ja ciebie mniej- mina od razu mu zrzedła- Żartuje, kocham cię najbardziej na całym świecie i mówiąc szczerze mogła bym zrezygnować dla ciebie z wszystkiego gdybyś tego zapragną. Zrobiła bym dla ciebie wszystko. Dla swojej rodziny zrobiła bym wszystko.

-Ja dla ciebie także. Bo jesteś najważniejszą osoba w moim życiu- wstał kierując się z talerzem do zmywarki. Nawet nie zarejestrowałam kiedy zdążył zjeść- I nawet gdyby chcieli mnie zabić za nic bym z ciebie nie zrezygnował. 

-Nawet nie warz się tak mówić- skarciłam go, bo gdyby coś mu się stało chyba bym po prostu zwariowała. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. 

-Jesteś moja na zawsze- mówiąc to podszedł do mnie i wpił się w moje usta.

 Zaczął krążyć rękami po moim ciele. Byłam ubrana tylko w jego koszule i majtki. Pisnęłam gdy złapał za moje uda i wziął mnie na ręce. Poczułam że wyszliśmy na zewnątrz bo od razu uderzyły we mnie ciepłe promienie słońca. Nie miałam pojęcia gdzie idziemy bo cały czas miałam zamknięte oczy i wargi mocno przyciskałam do jego ust. Co on chce zrobić i właśnie w tej chwili poczułam że schodzimy w dół. Szybko otworzyłam oczy i oderwałam się od Adriena. Znajdowaliśmy się w cholernym basenie, a tak dokładnie to w połowie schodków prowadzących w głąb wody. 

-ADRIEN!- wrzasnęłam bo zaczął wchodzić głębiej a ja zaczęłam czuć wodę na moim ciele- Błagam nie wchodź dalej.

Prosiłam go, ale nie słuchał miałam wodę już w połowie brzucha gdy się zatrzymał i tak mnie po prostu puścił. Wrzasnęłam i znalazłam się teraz niżej od niego. Odepchnęłam go od siebie i wkurzona zaczęłam wychodzić z basenu gdy złapał za moją rękę.

-Aktualnie jestem na ciebie obrażona, więc proszę cię o to żebyś mnie nie dotykał- próbowałam zabrać od niego rękę, ale był za silny- Puść mnie.

Jego odpowiedzią było to że przyciągną do siebie materac i na niego wskoczył po czym położył mnie obok . Mocno przytulał mnie do siebie. Coś było nie tak.

-Wiesz jaki dzisiaj jest dzień?-zapytał.

-Piątek?

-Nie chodzi o dzień tygodnia- odpowiedział- dzisiaj jest rocznica śmierci mojego ojca,

Zapomniałam. O boże. Jaką głupią idiotką byłam że o tym zapomniałam. Miałam ustawione na telefonie przypomnienie, ale problem był taki że dzisiaj nawet nie zabrałam z pokoju telefonu. To taki smutny dla niego dzień, a ja nie pamiętałam. Gdybym tylko pamiętała od rana starała bym się poprawić mu jakoś bardziej humor. Jaka ja jestem głupia.

-Boże strasznie cię przepraszam- powiedziałam podnosząc się do siadu i przykładając dłoń do ust. Nigdy nie zapomniałam jeszcze o tak ważnym wydarzeniu. A dziś.

-Dzisiaj miną rok od kiedy go z nami nie ma- mówiąc to uśmiechną się smutno i przyciągną mnie znów do siebie chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi- Bądź przy mnie proszę. Tylko ty możesz mi poprawić humor. Bo to ty jesteś jedyną  osobą, która mi tak naprawdę pomogła się otrząsnąć z szoku po tym wydarzeniu. Nieważne jest to że nie pamiętałaś. Ważne jest to że jesteś ze mną- przyciągną mnie jeszcze bardziej do siebie. Poczułam że nagle że koszula, którą miałam na sobie staje się jeszcze bardziej mokra.

Adrien zaczął bezgłośnie płakać. Przytuliłam go do siebie tak mocno że nie wiedziałam czy zaraz nie zacznie się dusić. Spędziliśmy tak godzinę leżąc i przytulając się do siebie na materacu, który powoli przemieszczał się po basenie. Żadne z nas w tym czasie się nie odezwało tylko przyciskało to drugie jeszcze mocnie do swojego ciała. Pamiętam tylko jeden moment, w którym Adrien był jeszcze bardziej przygnębiony, a był to dzień pogrzebu jego ojca. A teraz chciałam być przy nim nie zważając na wszystko. Potrzebował mojego wsparcia, a ja mu je daje i będę dawać.

-Adrien

-Hm- mrukną mi we włosy.

-Choć wstaniemy i na przykład obejrzymy sobie jakiś film, albo poleżymy w łóżku a nie na materacu.

-No dobrze-podniósł się i przy okazji mnie. Zaczynał wchodzić do wody i ściągać mnie z materaca.

-Nie. Proszę.

-Przykro mi. Dzisiaj musisz pomęczyć się ze mną. Ten jeden raz-jedyne co mnie cieszyło w tym że musiałam wejść do wody to to że znów na chwilę się uśmiechną.

Chwile po tym jak wyszliśmy z wody poszliśmy szybko po ręczniki. I dopiero kiedy wycierałam włosy zdałam sobie sprawę że cały czas byłam w jego śnieżno-białej koszuli. Jeszcze tego brakowało żebym zniszczyła mu koszule. Szybko ją zdjęłam i wrzuciłam do brudnych rzeczy. Przebrałam się w jasno różowe dresy i biały krótki top. 

Weszłam do salonu gdzie siedział Adrien w czarnych dresach i białej koszulce. Podeszłam do niego i obok niego. Niespodziewanie brunet złapał za moje nogi i położył je na swoich udach. Uśmiechnięta sięgnęłam po pilota i włączyłam Netflixa. Obejrzeliśmy parę filmów akcji żeby nie było za nudno ale też nie za wesoło. W pewnej chwili usłyszałam że dzwoni mój telefon. Vince?

-Will jest w szpitalu- po tych słowach telefon wypadł mi z ręki, a łzy popłynęły z oczu.



Rodzina Monet "Co by się stało gdyby"Where stories live. Discover now