4.Co się stało?

1.1K 20 11
                                    

Będąc pod szpitalem zestresowałam się jeszcze bardziej. Nie lubiłam szpitali. Tego pobierania krwi i badań. Adrien złapał mnie za rękę i poprowadził przodem.

-Usiądź w poczekalni a ja cię zarejestruję i zaraz przyjdzie lekarz- powiedział po czym mnie puścił i udał się mnie zarejestrować.

Chciałam zająć miejsce obok kobiety chyba ze zwichniętą kostką. Poznałam to po tym że miała strasznie ją spuchniętą,   chyba się tym zbyt nie  przejęła bo siedziała, ze zblazowanym wyrazem twarzy i przeglądała coś na telefonie.

-Przepraszam czy mogła by pani przesunąć torebkę?- zapytałam kobiety miała na oko 20 lat, rude włosy i niebieskie oczy.

-Nie bo ta torebka jest 2 razy droższa od ciebie, więc usiądź sobie gdzie indziej- powiedziała z wielkim przekąsem.

-Ale źle się czuje, bardzo panią proszę. Nie ma więcej wolnych miejsc- poprosiłam, skręcałam się z bólu i już nie mogłam wytrzymać.

-To możesz sobie postać i tak jesteś brzydka więc światu większego problemu to nie zrobi- uśmiechnęła się do mnie w obrzydliwy sposób.

-Mogła byś się przesunąć bo widzisz że się źle czuję.- Adrien spiorunował ją spojrzeniem pełnym pogardy i nachylił się w jej stronę- Jeśli jeszcze raz nie ustąpisz miejsca jakiejś osobie a zwłaszcza jeśli tą osobą jest moja żona.

Adrien się wyprostował i znowu spojrzał na nią pogardliwym spojrzeniem. Kobieta od razu się speszyła i zamknęła w sobie. Znów poczułam potężne ukłucie w podbrzuszu i się skuliłam.

-HAILIE!- Adrien krzykną na cały szpital. Upadłam wprost w jego ramiona. Adrien wziął mnie na ręce i zaczął krzyczeć- lekarza szybko! Ona jest w ciąży!

Szybko podszedł do nas lekarz i kazał Adrienowi mnie zabrać do sali zabiegowej. Zrobił mi podstawowe badania i poszedł po ginekologa.

-Co jeśli to coś z ciążą- zapytałam zaczynając cicho łkać- boje się.

-Nie bój się i nawet tak nie mów- wziął moją dłoń i zaczął składać na mojej dłoni powolne pocałunki.

-Dzień dobry to pani jest tą pacjentką w ciąży-za pytał mężczyzna wchodzący do sali. Miał na oko 30 lat bo wyglądał całkiem młodo. Blond włosy i zielone oczy. Był całkiem wysoki. I tak jak Vincent miał ciemne worki pod oczami, zapewne od przepracowania.

-Tak- odpowiedziałam siląc się na uśmiech.

-A więc muszę przeprosić  pana i poprosić aby pan opuścił sale. Ponieważ  muszę wykonać zabieg- poprosił lekarz Adriena, posyłając mi miły uśmiech. Adrien zrobił to ale widać było że wolałby zostać ze mną- A więc proszę powiedzieć co się stało?

Opowiedziałam lekarzowi co się stało a następnie przystąpił do badania. Z tego co potem dowiedziałam się od Adriena nie umiał usiedzieć na miejscu i ciągle krążył po korytarzu.

-Wszystko jest dobrze- powiedział lekarz- naj prawdo podobne po prostu tak zareagował pani organizm na stres.

-To znakomita wiadomość-odpowiedziałam szybko- ale czy mój mąż może już wejść?

-Oczywiście. Zawołam go.

Po chwili do sali wszedł Adrien. Od razu podszedł o łóżka złapał za moją dłoń i ją pocałował.

-Jak się czujesz? Czy wiesz już jakie są wyniki?-zapytał.

-Tak. Wszystko jest dobrze. Lekarz powiedział że była to tylko reakcja organizmu na nadmierny stres- oznajmiłam i przybliżyłam się do niego po czym go pocałowałam.

Adrien odwzajemnił pocałunek po czym odsuną się lekko i ucałował mnie w szyje. Ja po chwili takiej przyjemności zdałam sobie sprawę do czego to dąży. Odsunęłam się lekko i posłałam przepraszające spojrzenie Adrienowi. On pod niósł się i powiedział.

-Pójdę sprawdzić czy lekarz przyszykował już wypis.

To było strasznie niezręczne. Widziałam że Adrien chciałby mnie tutaj w szpitalu, ale to by było po prostu nie moralne. A po drugie byłam w pieprzonej ciąży. n razie musiałam się skupić w pełni na dziecku i swoim zdrowiu. Jeśli bym to znowu zabagatelizowała mogło by się to skończyć gorzej niż teraz. Wiedziałam że Adrien zrobi teraz wszystko żeby tylko było mi dobrze.

Po chwili o sali weszła pielęgniarka i zaczęła mi odpinać wszystkie kable i wenflon. Zaraz po niej do sali wszedł lekarz w towarzystwie Adrienem. 

-Pani Santan proszę tu pani wypis- powiedział lekarz podając mi dokumenty, które musiałam podpisać żeby wyjść ze szpitala. Nadal nie przyzwyczaiłam się do nowego nazwiska. I przez to że ktoś się do mnie tak zwrócił wywołało to u mnie dreszcze.

Szybko je podpisałam po czym zaczęłam się podnosić i zbierać swoje rzeczy. Adrien oczywiście wziął mnie za rękę i powoli wyszliśmy ze szpitala. Udaliśmy się do auta, którym tu przyjechaliśmy. Lecz na masce siedział...

                                                                             ***

Dziękuje kochani że czytacie to co próbuję pisać i co sprawia mi przyjemność. Ale jeszcze większą przyjemność sprawia mi to że mogę pokazać wam moją perspektywę tej książki.

DZIĘKUJE

Rodzina Monet "Co by się stało gdyby"Where stories live. Discover now