19. Nieproszony gość

671 21 28
                                    

W wejściu do stali staną mężczyzna odziany w czarny garnitur. Jego twarz wyglądała znajomo. Spojrzałam odruchowo na Adriena i Vinca, którzy patrzyli na siebie porozumiewawczo. Następnie Adrien obrócił się w stronę mężczyzny i przemówił.

-Lionelu jakie jest powód twojego przybycia na zamkniętą, rodzinną kolacje? -zapytał mój mąż zerkając w patrząc przenikliwie w stronę nie jakiego Lionela.

-Tato po co się tu fatygowałeś?- Po tych słowach Tati połowa osób zgromadzonych w tym pomieszczeniu spojrzała na nią ze zaciekawieniem i zdziwieniem, w tym ja.

-Tatiano Moreno nie pytałem cię w tej chwili o zdanie- odezwał się nie zbyt miło pan Moreno. Tony aż cały się spiął.

-Choć pójdziemy cię trochę wyczyścić- oznajmił mój brat wyprowadzając swoją dziewczynę z pomieszczenia.

-Vincencie żądam wyjaśnień. Jakim cudem moja córka znalazła się w waszym gronie, bo z tego co wiem nie należy do waszej rodziny- odezwał się oskarżycielskim tonem w stronę mojego najstarszego brata.

-Tatiana dziś uczestniczy na tej kolacji jako osoba towarzysząca mojego brata. Mój młodszy brat uzyskał pozwolenie na spotykanie się z twoja córką od twojego szwagra- oznajmił jak zawsze spokojnie mój brat.

Widziałam zdenerwowanie na twarzy pana Moreno. Wystarczyła dosłownie chwila aby wybuchł. Szale goryczy przerwała mój brat wchodzący do pomieszczenia z przebraną Tati, który trzymał ją w talii.

Gdy tylko Lionel ujrzał rękę Tony'ego na swoje córce zaczął głośno dyszeć. Tati oderwał się od mojego brata i podeszła do swojego ojca. Wypowiedziała coś do niego na tyle cicho ze chyba nawet Tony stojący od niej 3 metry dalej tego nie usłyszał.

-Przepraszam na chwilę- uśmiechnęła się do wszystkich przepraszająco i wyszła z pomieszczenia trzymając swojego ojca pod ramię.

-Co tu zdążyło się odwalić, kiedy j wyszedłem z Tati?- zapytał Tony jak zawsze z grymasem na twarzy.

-Ojciec Tati nie wiedział o tym że coś tam między wami jest- odezwał się Shane śmiejąc się głupkowato pod nosem.

Tony tylko westchnął i już się więcej nie odezwał. Kontynuowaliśmy wszyscy rozmowy, które zaczęliśmy przed wejściem Lionela.

Adrien widząc moje przygnębienie spowodowane nieobecnością Tati, złapał za moją rękę i lekko ją ucałował. Uśmiechnęłam się lekko na ten czuły gest i starałam się wkręcić w jakieś rozmowy odbywające się przy stole.

Po jakiś 20 minutach dziewczyna wróciła, ale już bez swojego ojca. Usiadła na swoim miejscu i spojrzała na mnie. Dopiero teraz zauważyłam że już nie miała na sobie tej czarnej sukienki, a dopasowany, granatowy garnitur. Na jej twarzy widoczne było lekkie przygnębienie.

-Coś się stało?- brunetka obróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się lekko.

-Chodź- złapała mnie za ramie i pociągnęła żebym wstała.- Tu jest za dużo ludzi.

Podniosłam się z miejsca i na szybko przekazałam Adrienowi że zaraz wrócę i wychodzę na chwile z Tati.

Weszłyśmy do toalety i zakluczyłyśmy za sobą drzwi.

-O co chodzi. Widać że jesteś przygnębiona od kiedy wróciłaś do sali- westchnęła cicho i wreszcie odpowiedziała.

-Mój ojciec zaszantażował mnie że jeśli nie odejdę od Tony'ego, przestanie płacić za moje mieszkanie i studia- po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. -Nie chce go zostawiać, bo wiem że mu też to sprawi ogromny ból. Poza tym ja go naprawdę kocham.

Widziałam ten ból w jej oczach. Nigdy nie spotkałam się z tym że w parę godzin tak bardzo się do kogoś zbliżyłam. Już zaczęłam traktować Tati jako członka rodziny.

-Widzę to. Widzę to jak na siebie patrzycie- przerwałam na chwilę- Nigdy nie widziałam żeby mój brat patrzył na kogoś z takim uwielbieniem. Zawsze jego wzrok był strasznie obojętny, a przy tobie widać że żyje. Zrobię naprawdę wszystko żeby ci pomóc.

-Dziękuje ci- wyciągnęłam ręce żeby ją objąć.

Dziewczyna podeszłą do mnie i się przytuliła. Objęłam ją ramionami i także się w nią wtuliłam. Była ode mnie wyższa o około 10 centymetrów więc musiałam położyć głowę na jej ramieniu.

Czułam się tak jak bym przytulałam znaną mi od dłuższego czasu osobę. Po chwili odsunęłyśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się lekko i poprowadziłam ją w stronę wyjścia z toalety.

-Wszystko się jeszcze ułoży, zobaczysz- pocieszałam ją.

-Wiem- wyszeptała. Po paru minutach się od siebie oderwałyśmy.

Zaczęłam ciągnąć Tati lekko za sobą. Na początku stawiała lekki opór, lecz po chwili półprosta odpuściła.

Weszłyśmy z powrotem do sali. Tony zauważył nas kiedy tylko przekroczyłyśmy próg. Podeszłyśmy szybko do stołu.

-Wszystko okej- zapytał, zaalarmowany zachowaniem Tati Adrien.

-Już wszytko okej- położyłam rękę lekko na jego ramieniu na co końciki jego ust się lekko uniosły.

Tati nie była już taka smutna nawet lekko się uśmiechała. Głowę miała opartą o ramię Tony'ego. Mój brat obejmował ją opiekuńczo ramieniem w pasie i przyciągał do siebie.

Kolacja do końca była bardzo miła. Po żegnaliśmy się wszyscy w miłej atmosferze.

Adrien złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę wyjścia.

-Nie spodziewałem się takich zwrotów akcji- przyznał brunet.

-Spędzając czas z moją rodziną będziesz musiał się przyzwyczaić do takich sytuacji.

-Zapomniałem że twoja rodzina bez tego była by chyba chora- za tą aluzje trzepnęłam go w ramię i obrzuciłam głowę w bok oddając obrażenie.- Wypraszam sobie. Moja rodzina jest w pełni normalna i funkcjonalna.

Mężczyzna zaśmiał się gardłowo i złapał mnie w tali.

-Bardzo normalna. Rzucanie nożami i ataki terrorystów.

Zaśmiałam się na przypomnienie kolacji, na której poznałam Adriena i rzuciłam w niego nożem do starków. Parę razy widziałam małą bliznę na jego ramieniu od noża.

-Gdyby nie ten nuż to chyba byś mnie aż tak nie lubił.

-Skądże. Ja zawsze cię lubiłem...wkurzać- dodał chwilę później.

Podeszliśmy do portiera, który podał nam klucz do auta. Adrien podszedł do drzwi ze strony pasażera i mi je otworzył. Podał mi dłoń żeby było mi łatwiej wejść do auta. Okrążył auto i usiadł za kierownicą.

-Nawet nie wiesz na co miał bym teraz ochotę, ale wiem że jest to nie możliwe bo jesteś w ciąży- położył swoją dużą dłoń na moim udzie i lekko mnie po nim pogłaskał.

-Przeżyjesz jeszcze parę miesięcy, kochanie- nachyliłam się i złożyłam lekki pocałunek na jego pliczki na co uśmiechnął się rozpromieniony. -Jedźmy bo zaraz zapuścimy tu korzenie.

Odsunęłam się od Adriena lecz jego ręka dalej spoczywała na moim udzie.

Wyjechaliśmy z parkingu z piskiem opon. Wiedziałam że dzisiaj Adrien będzie się niesamowicie męczył.

/❤️

Kochani przepraszam że tak długo ale mam zepsuty komputer i pisze wszystko albo na telefonie albo w bibliotece

Rodzina Monet "Co by się stało gdyby"Where stories live. Discover now