Rozdział 13 EMILY/ALBERTO

458 11 0
                                    

- Słucham? - zapytałam nie do końca będąc pewna czy dobrze usłyszałam pytanie. 

- To było głupie pytanie, wybacz. - odparł bardzo szybko, ewidentnie był zmieszany. 

Nie mogę zaprzeczyć, że coś dziwnego pojawiło się w moim sercu kiedy zadał to pytanie. Jakby nadzieja, szczęście. 

- Ja już pójdę, jeszcze raz przepraszam za wszystko i obiecuje, że to się już więcej nie powtórzy. - odparł nie patrząc na mnie i udał się w stronę drzwi. 

- Nie zostawię. - odparłam gdy już otworzył drzwi chcąc wyjść. On spojrzał na mnie, a jego oczy jakby się zaświeciły. Nic jednak nie powiedział po prostu wyszedł z pokoju.

Jezu co ty paplasz dziewczyno! "Nie zostawię" - kretynka bawi się w romantyczkę. 

Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Gdy powiedziałam głośno proszę zza drzwi wyjawiła się mała główka Mii. 

- Ciociu? Śpisz? - zapytała cichutko jakby bała się, że mi przeszkadza. 

- Nie kochanie, chodź do mnie. Potrzebujesz czegoś? - zapytałam klepiąc miejsce obok mnie. 

- Tatuś mówił, że śpisz i kazał ci nie przeszkadzać. 

- Jest ok, chodź do mnie. - podeszła z niepewnością. No tak jej ojciec bywa dość ostry. Przekonałam się na własnej skórze. 

- Mogę spać z tobą ciociu? - odparła przecierając oczka i ziewając. 

- Oczywiście - przesunęłam się na łóżku aby zrobić jej trochę miejsca. Dziewczynka ułożyła się obok mnie kładąc głowę na moje ramię. 


_ALBERTO_________________________________________________________

Wyrzuty sumienia. Nie miewam czegoś takiego. A mimo tego nie mogę pozbierać myśli i skupić się na pracy bo przed oczami cały czas mam jej przerażone oczy. 

Ta dziewczyna wprowadzi mnie do grobu. Nie podoba mi się to co dzieje się ze mną odkąd przekroczyła próg tego domu. Dureń ze mnie, że sprowadziłem ją do siebie trzeba było zostawić ją w jej mieszkaniu z tą koleżaneczką. 

Jej uroda. Jej zgrabna wręcz drobna sylwetka podnieca mnie tak bardzo, że czasami muszę jej unikać, żeby się na nią nie rzucić. Jej zielone oczy tak intensywne, mające w sobie dobro i empatię co w moim świecie nie przetrwa długo. Nie nadawała się dla mnie. Nie mógłbym zniszczyć jej, a to by się stało gdybym wprowadził ją do tego świata. Świat mafii to jedno wielkie niebezpieczeństwo. Krety na każdym kroku, nie wiesz do końca komu ufać. Dlatego tak bardzo bałem się mieć dziecko. Mia jest moim darem z nieba nigdy w życiu bym jej nie oddał, ale boję się o nią. Dlatego trzymam ją jak w złotej klatce. Nie wiem co by się działo jakbym posłał ją do przedszkola publicznego lub szkoły. Chyba bym w ogóle nie pracował bo myślałbym tylko o tym co się z nią dzieje.

Siedziałem w biurze kiedy spojrzałem na mój bursztynowy napój w szkle i na koc leżący na kanapie. Czy wiedziałem, że Emily była w nocy? Tak. Jej zapach jest tak uzależniający, że nie da się go nie wyczuć. Poza tym tylko ona mogła to zrobić. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałem na ekran i jak się okazało dzwonił lekarz, który wcześniej badał Emily.

- Antonio? - odebrałem. - Czemu dzwonisz o tak późnej porze?

- Normalnie pewnie czekał bym do rana, ale nie do końca... w sensie nie miej mnie za niekompetentnego, ale badania Emily są trochę niepokojące i nie umiem rozszyfrować ich za bardzo. Nie będę mówić co chodzi mi po głowie. Wstępnie to anemia. Warto by było abyś położył ją w naszej klinice na kilka dni abym mógł się temu przyjrzeć. 

Zaniepokoiły mnie te słowa. Anemia? Co mogło być przyczyną? Może ona nie je... nie mam nikogo kto by jej przypilnował. 

- Dobrze w takim razie kiedy mogę ją przywieźć najszybciej?

- Po pierwsze muszę mieć jej zgodę na papierze. Przykro mi Alberto wiesz, że zrobię dużo rzeczy po cichu, ale tego nie mogę. Moja klinika musi mieć papier. 

- Zgodzi się chodzi o jej zdrowie przecież. 

- To nie zawsze jest takie oczywiste. Najpierw papier potem przyjedźcie z nim do kliniki i wszystko załatwimy, do usłyszenia.

I bum rozłączył się zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Teraz tylko papier. Muszę to zrobić jak najszybciej. Zacząłem chodzić nerwowo po gabinecie. I wtedy przyszła mi myśl. Czemu ja się tak martwię? To tylko opiekunka. A ja jej pomagam bo mam u niej dług. Tak dokładnie tak...

Najgłośniej krzyczy serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz