Albert nie był zadowolony, że musiał wyjść z mojej sali jednakże Sophie była dość stanowcza w tym temacie.
- Wiem, że boli, nie będę pytać o coś tak oczywistego. Mimo wszystko zadam głupie pytanie. Czy czujesz jakąś zmianę? Tutaj - pokazała na moją klatkę piersiową.
- Sophie to chyba tak nie działa. Jak na razie tak cholernie to boli, że mam ochotę zasnąć i obudzić się jak wszystko się wygoi.
- Emily bądź ze mną szczera. Co się wydarzyło, że jesteśmy tu dziś? - zapytała łapiąc mnie za rękę. Czy powinnam jej powiedzieć prawdę? To że Albert jest agresywny i zrobił mi krzywdę. Nie tyle fizyczną - psychiczną.
- Nic. Za dużo sprzątania i już wiesz w jakiej byłam kondycji. Dużo mi nie brakowało. - od dziecka obiecywałysmy sobie, że nigdy się nie okłamiemy. Czy ON był tego warty? Nie wiem czemu go kryje, to tak jakbym sama siebie skazywała na życie w torturach i strachu.
- Wiesz gdybyś nie była taka uparta... - zaczęła ale ja jej szybko, przerwałam.
- Tak, tak wiem.
- Czemu nie powiedziałaś mi swoją drogą, że ty i Albert coś ten tego. No wiesz...
- Słucham? Dlaczego tak myślisz?
- Strasznie się o ciebie martwił. To jak się tutaj zachowywał... Myślę, że byle opiekunką do dziecka by się tak nie zajmował.I co ja mam teraz powiedzieć? "Nie Sophie on się po prostu bal, że będzie mu ciężko ukryć trupa!".
- Między nami nic nie ma, martwił się bo jego córka mnie bardzo, polubiła. KONIEC I KROPKA! - tutaj podniosłam już to głosu i trochę się zapomniałam przez co skrzywiłam twarz z bólu. W tym samym czasie obydwie skierowałysmy nasz wzrok na drzwi do mojej sali, które zaskrzypiały, a w nich nie kto inny jak Albert.
- Mieliśmy być pojedynczo jeśli dobrze pamiętam. - odparła Sophie.
- A ja z tego co pamiętam jestem twoim szefem i czas najwyższy pojechać do firmy i, popracować.
Nie musiał mówić nic więcej. Sophie jeszcze tylko cmoknęła mnie w policzek i obiecała, że po pracy przyjedzie. Zostałam z nim zupełnie sama.
Strach znów wypełnił moje ciało i sparaliżował. Przez dłuższą chwilkę patrzeliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc.
- Przepraszam. - odparł cicho powoli podchodząc do mojego łóżka. - Nic nie może wytłumaczyć mojego zachowania. To co się wydarzyło. Jestem idiotą.
Postanowiłam, że nie będę się odzywać. Nie miałam, na to siły. Zaczęło mi się robić coraz gorzej., Kurcze gorąco w tej sali.
W tym samym czasie do sali, weszła pielęgniarka.
- Dzień dobry Emily przyszłam, zmienić ci kroplówkę. - odparła z uśmiechem.
Ciało odmówiło, mi posłuszeństwa.- Emily? Halo!?
Jedyne co pamiętam dalej to krzyk Alberta następnie ciemność.
CZYTASZ
Najgłośniej krzyczy serce
RomansaŻycie Emily Carson to w większości czas spędzany z Sophie - jej współlokatorką oraz pracą w kawiarni. Z dnia na dzień jej rutyna legnie w gruzach przez jedno nietypowe spotkanie. Z dnia na dzień poznaje coraz więcej tajemnic i sama już nie wie co c...