Całe życie zawodziłem się na ludziach. Nikomu nie można ufać. Jednak tutaj w głębi serca liczyłem, że spotkałem anioła.
Tamtego dnia przy restauracji, nie mogłem powstrzymać się przed pocałowaniem jej. Wiem co potem zrobiłem. Potraktowałem ją w możliwie najgorszy sposób. A żeby było gorzej dopiero na drugi dzień dotarło do mnie co jej powiedziałem. Miałem bardzo dużo problemów w przeciągu tych kilku dni. Skradzione kontenery, kilka moich zabitych ludzi. Okazało się że mam tzw. kreta. A to co było najgorsze to fakt, że gdy zwołałem krótkie posiedzenie to Capo Rosji pokazał mi dowody, które wskazują na to, że moim kretem jest właśnie Emily.
Zdjęcia jej i pomagierów Sarabova - mojego największego wroga, jej bilingi. Do kogo dzwoniła i jakie wiadomości wysyłała. Nie mogłem w to uwierzyć serce mnie zabolało i głowa, że dałem się aż tak oszukać.
To co zadziało się w biurze, nie panowałem nad sobą. Dla zdrajców nie ma litości. Jednak gdy zaczęła upadać, a jej oczy się zamknęły, mój umysł się zamknął i jedyne co miałem w głowie to co jej się dzieje. Kazałem szybko uszykować samochód i zawieźć nas do kliniki.
- Trzymaj się Emily. - mówiłem do niej cicho podczas jazdy.
Tak to było żałosne. Patrząc na to że możliwe omdlenie wywołałem ja.
Dziewczyna była strasznie blada, usta sine a co gorsza puls, ledwo wyczuwalny.
- Pośpiesz się kurwa! - krzyknąłem do kierowcy.
Gdy wreszcie dotarliśmy do kliniki, biegiem oddałem dziewczynę w ręce lekarzy, a sam zniknąłem za salą do której ją przydzielili.
Minęło już może z trzy, cztery godziny, a ja nadal tu siedze. Nie powinienem. Mam ochotę wyjść stąd, ale mam jebane wyrzuty sumienia.
Po chwili Antonio wychodzi z sali dziewczyny i prosi mnie do środka. Wchodząc widzę, że dziewczyna wygląda strasznie. Dosłownie jak zwłoki. Gdy ujrzała mnie automatycznie się spięła.
- Spokojnie... - usłyszałem z ust Vincenta, który stał przy jej łóżku, od kiedy to oni się tak lubią?
- Dobra, tak szczerze nie wiem od czego tu zacząć. Pani Carson, mogę mówić Emily?- Zapytał Antoni, a dziewczyna kiwnęła mu głową na tak. Lekarz wziął do rąk teczkę prawdopodobnie z informacjami o zdrowiu dziewczyny. - Zacznijmy od samego początku. Pani choroba a w zasadzie przypadłość, co pozwoliłem sobie sprawdzić w aktach zostałam stwierdzona dokładnie w marcu dwa lata temu? Zgadza się? - zapytał zerkając na Emily, ta tylko pokiwała głową. Jaka przypadłość?
- Tamtego dnia została pani powiadomiona o ewentualnej operacji, jednakże wada nie była rozwinięta na tyle, aby był sens robić ją wcześniej. Dlatego dostała pani leki. Ile je pani brała?
- Około dwóch miesięcy. - odparła zachrypniętym i drgającym prawdopodobnie ze strachu głosem.
- Niestety leki były źle dobrane przez po tych właśnie dwóch miesiącach trafiła pani ponownie do szpitala. I teraz to co interesuje mnie najbardziej Emily to fakt że kilka miesięcy później zostałaś powiadomiona o jak najszybszym przeszczepie serca. Dostałaś leki na przetrzymanie tego. Jednak w kartotece nie miałaś wpisanej zakończonej operacji. Zamierzasz coś powiedzieć na ten temat?
Czy nadal bierzesz te leki?Nastąpiła cisza, a mnie myślałem, że cholera weźmie. Przeszczep... ma chore serce. To by wyjaśniało jej słabość i omdlenia.
- Biorę, ale nie zawsze mi pomagają. Czasami czuję się strasznie źle, wymiotuję, głowa mnie boli.
- Co z przeszczepem? - zapytał Antonio.
- Nie mogłam sobie pozwolić na taki koszt. Niestety nie są to refundowane operacje. Sądziłam, że leki pomogą mi przetrwać jak najwięcej się da a do tego czasu uzbieram chodź trochę pieniędzy.
- Emily ta operacja powinna była zostać wykonana już dawno temu. Te leki już dawno przestały działać tak jak powinny. Nie zdajesz sobie sprawy w jakiej kondycji jest teraz twoje serce...
- W jakiej jest kondycji? - już nie mogłem wytrzymać, krew we mnie wrzała, a cierpliwość malała.
- Bardzo, bardzo złej. Kalkulując zostało około sześć miesięcy życia. Bez stresu bez ciężkiej pracy. Domyślam się, że trafienie tutaj było spowodowane silnym stresem. To nie może się powtórzyć.
Nie zmuszę cię do operacji. Jednak wiedz, że umrzesz w bardzo młodym wieku. - zakończył swój monolog spojrzał na Emily, oznajmił że gdy podejmie decyzję na go zawołać i wyszedł.Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
Powinienem wiedzieć o jej stanie, powinna była mi powiedzieć. Jednak czego mogłem wymagać od Kreta. Ona miała tylko zdobywać informacje.- Zastanów się. - odparłem zimno. Każde to okrutne słowo zwrócone w jej stronę bolało jak cholera. - Operacje opłacę. Masz być zdrowa bo musimy jeszcze porozmawiać, kłamstwa nie są puszczane płazem. Nie ma dyskusji.
Chwyciłem swoją marynarkę i chciałem już wyjść z jej pokoju i udać się w spokoju do domu jednak przerwał mi cichy głos.
- Błagam ja nie wiem o co chodzi, niczego nie robiłam. Ja nie mówiłam nic nikomu.
Nie odpowiedziałem na to. Po prostu opuściłem jej salę. Wiedziałem, że im dłużej tam będę to zmięknę.
******* od autorki*******
Tak mi się przykro pisało ten rozdział że szok
😧
CZYTASZ
Najgłośniej krzyczy serce
RomansaŻycie Emily Carson to w większości czas spędzany z Sophie - jej współlokatorką oraz pracą w kawiarni. Z dnia na dzień jej rutyna legnie w gruzach przez jedno nietypowe spotkanie. Z dnia na dzień poznaje coraz więcej tajemnic i sama już nie wie co c...