Rozdział VIII

67 4 0
                                    

Z perspektywy czasu Ghost nie był w stanie pojąć, jak znalazł się z powrotem na pokładzie 141, ale udało mu się. Dobrze, że to nie była w 100% prawda.

W chwili, gdy połączenie między Soapem a nim zostało zerwane, Ghost na chwilę stracił przytomność. Naprawdę wrócił do zmysłów po uderzeniu.

Kierując się w stronę deszczu, Ghost odwrócił głowę w stronę postaci obok niego. Roach pochylał się nad nim i wydawał się bardziej niż trochę zszokowany.

„Duch? Wróciłeś do nas?”

Krótkie skinienie głową, zanim zamaskowany mężczyzna podniósł się do pozycji siedzącej.

"Tak wszystko w porządku."

To było prawdopodobnie największe kłamstwo od jakiegoś czasu, ale nie potrafił opisać tego, co czuł. Skóra go swędziła, jakby pełzały pod nią robaki, a w klatce piersiowej od czasu do czasu pojawiał się tępy ból.

„Gdzie jest kapitan? Z góry. Proszę, powiedzcie, że wam się udało”.

Roach użył pędu i jednej ręki Ducha, aby pociągnąć go na nogi.

„Wszystko w porządku. Wszystkim udało się szczęśliwie. Podzielisz się z nami, co dokładnie poszło w dół i dlaczego Cienie nagle próbowały z nami walczyć?”

Znów krótkie skinienie głową było jego jedyną odpowiedzią. Razem dotarli do małej łódki znajdującej się niedaleko.

– Jasne. Ale najpierw muszę spotkać się z kapitanem.

Wreszcie Ghost znalazł się z powrotem na pokładzie, aby sprawdzić, co z załogą. Najwyraźniej eksplozja El Sin Nombre była sygnałem dla Cieni. Chwilę po potwierdzonych zniszczeniach skręcili na 141. Gaz otrzymał cięcie mieczem w plecy, na szczęście niezbyt głębokie. Reszcie udało się go naprawić, pozostawiając jedynie kilka zadrapań. No cóż, obok Vaqueros. Niestety Alejandro został obezwładniony, co zmusiło Rudy'ego do pozostawienia go w tyle. W tej chwili mężczyzna przebywał tam, w ciemności, próbując nawiązać kontakt z innymi Vaqueros. Alejandro był zbyt cenny, żeby go zabić, więc tego człowieka trzymano gdzieś w więzieniu.

Schronili się w przestronnym pokoju kapitana, siedząc w kręgu i omawiając bieżący temat. Brakowało mydła. Okazało się, że nigdy nie udało mu się dostać do łodzi. Niestety, nikomu nie udało się go zobaczyć.

Price palił cygara i patrzył na Ghosta poważnym wzrokiem. Początkowo Ghostowi nie podobał się pomysł podzielenia się z załogą dziwnym powiązaniem między nim a Soapem. W końcu wiedział, że zatajenie jakichkolwiek informacji zagroziłoby akcji ratunkowej. Więc grzecznie opowiedział im o pocałunku, telepatii i nagłym braku słów. Roach siedział obok niego, wciąż powstrzymując dziewczęcy chichot, po tym jak groźba śmierci ze strony Ducha go wcześniej uciszyła.

– Wiesz, że on mógł nie żyć, prawda?

Price nigdy nie był osobą, która osładza sytuację. Chociaż Ghost doceniał to w tym mężczyźnie, w tamtej chwili nie chciał tego słyszeć.

„Wiem, ale nie chcę w to wierzyć. Mydło jest zbyt cenne. Podsłuchałem kilka Cieni. Graves chce jego i wyspy.”

Price zmarszczył brwi i wyrzucił cygaro.

- Tyle domyślałem się. Ale gdzie mamy go szukać? Nie mamy nic. Żadnych wskazówek. Nie wiemy nawet, czy Soap zginął podczas burzy, ani czy był przetrzymywany w niewoli. Poczekajmy na Rudy'ego. Może coś znalazł na zewnątrz."

Czekanie wyczerpuje cierpliwość Ducha, mężczyzna chodził po 141 jak tygrys w klatce. W końcu Roach miał dość i dołączył do niego.

Na szczęście w ostatnich godzinach pogoda się poprawiła i teraz zmierzch malował chmury jasnoniebieskimi odcieniami. Deszcz przeszedł w lekką mżawkę, a wiatr ucichł.

My MermaidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz