Rozdział II

132 7 0
                                    

Duchowi sen nigdy nie przychodził łatwo, więc nie było zaskoczeniem, że ta noc okazała się taka sama. Po 2 godzinach prób zasnięcia wstał z hamaka i wszedł po schodach. Wreszcie na pokładzie statku wziął głęboki oddech.

To była spokojna noc. Gwiazdy jasno błyszczały na południowym niebie, wskazując im drogę bez konieczności używania kompasu. Była noc w nowiu, więc jedynym światłem było przyćmione światło kilku lamp oliwnych rozmieszczonych na pokładzie, oświetlających statek na tyle, aby się nie potknąć.

Ghost nie zadał sobie trudu włożenia kapelusza ani płaszcza. Mając tylko miecz przy biodrze i sztylet w butach, nadal czuł się bezpieczny. Noc dała mu złudne poczucie bezpieczeństwa. Nie przejął się tym szczególnie.

Cicho podszedł do kierownicy i stojącego za nią mężczyzny.

„Powinieneś zadzwonić do kogoś, żeby się z tobą zamienił, jeśli kapitan przyłapie cię na drzemce na służbie, będzie ci ciężko za to zapłacić”.

Pomimo tych słów zachichotał cicho, gdy głowa Płotki podniosła się z jego ramienia, a mężczyzna próbował wstać.

Roach jęknął i pogłaskał go po szyi, z pewnością bolał go od niewygodnej pozycji drzemki.

„Cholera, Duch. Daj człowiekowi spokój, prawie dostałem zawału serca”.

Spojrzał ponuro na stojącego obok niego mężczyznę. Ghost spojrzał mu w oczy ze spokojnym spojrzeniem.
Chociaż ufał każdemu członkowi załogi 141, prawie żadnego z nich nie uważał za swoich przyjaciół. Cóż… poza Price’em, powodem dla którego w ogóle dołączył… i Roachem.

Gary „Roach” Sanderson sam w sobie nie był szczególnie wybitnym człowiekiem. Jego sylwetka była szczupła, ale niezbyt muskularna. Jasnobrązowe, prawie blond włosy na głowie, ukryte pod brązową chustą. Jego niebieskoszare oczy, które przez większość czasu błyszczały psotnie, były przyćmione snem. Ghost uśmiechnął się czule za kominiarką.

– Idź odpocząć, ja przejmę dowodzenie.

Roach wyglądał na zmartwionego i przygryzł wargę.

– Jesteś pewien, kolego?

"Oczywiście."

Oczy Ducha powędrowały do klatki pośrodku pokładu. Po tym, jak otrzymali dość dziwną misję, zainstalowali na pokładzie klatkę… a raczej mały basen, korzystając z jednego z włazów na pokładzie, które zwykle były używane do wprowadzania ładunku do środka. Basen nie był szczególnie duży, tylko około 3 x 2 metry. Otwór basenu został zakryty dużą żelazną kratą, która blokowała basen i uniemożliwiała syrenie wyskoczenie. z pewnością nie jest to zbyt wygodne dla syreny, ale będzie musiało tak być przez kolejne tygodnie podróży.

Ghost wyraźnie pamiętał walkę o wprowadzenie syreny do klatki. Doprowadzenie syreny do małego basenu i zablokowanie kratki wymagało całej ich siły, zanim ponownie podjęła próbę wyskoczenia.

Na ich ratunek nikt nie uważał tej misji za udaną. Złap syrenę, stary. Czy powinniśmy zabrać ze sobą jednorożca?

Oczy ducha zwęziły się na kratkę pośrodku pokładu, blokując otwór.
– Czy syrena próbowała czegoś podejrzanego, kiedy byłeś tu sam? Czy śpiewała?

Roach zamrugał zaskoczony, spojrzał na Ducha i potrząsnął głową.

„Nie, kolego. Wszystko było spokojne, trochę na mnie patrzyło, ale jak się znudziło, zanurzyło się w wodzie… Jesteś pewien, że to był ten piosenkarz, którego słyszeliśmy wcześniej? Może byli też inni i tylko jego widzieliśmy?”

My MermaidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz