Niebo nad nimi jako pierwsze obwieściło zmianę pogody. Duch zaniepokoił się, patrząc na dziwne zielonkawo-niebieskie, szare chmury nad nimi. Na razie nie padało, ale wkrótce zacznie padać. Zawsze tak było. Przynajmniej do tej pory na górze nie było burzy.
Wczorajszy dzień był dla wszystkich małym błogosławieństwem. Po tym, jak Roach ich wezwał, musieli znaleźć sposób, aby Soap przetransportował beczkę wypełnioną wysoce wybuchową mieszanką czarnego prochu i oleju.
Kiedy po raz pierwszy to przetestowali, Soap też prawie się wysadził, bo wyleciałem o wiele za szybko, żeby mógł uciec na tyle daleko, żeby było mu wygodnie. Ghost nadal całym sercem nienawidził tego planu.
Jaki był sens, skoro sami nie mogli wygrać z Valerią? Może po prostu nie powinni wtedy wygrywać. Nie był zadowolony z tego, co mogłoby dać Valerii, ale ryzykowałby wszystkie karki dla tej gównianej wyspy?
Podmuch wiatru przeleciał nad pokładem, sprawiając, że lampy naftowe brzęczały niepokojąco głośno. Duch pospiesznie złapał ich wszystkich i zaprowadził do bezpiecznego pokoju kapitana. Nienawidził przygotowań przed burzą. Chociaż 141 był wystarczająco wytrzymały, Ghost wierzył, że istnieją statki, które nie powinny przetrwać burzy.
Podobnie jak El Sin Nombre. Tak duży statek łatwo został uszkodzony podczas sztormu. Wkrótce pogoda będzie dla nich na tyle zła, że nie odważą się opuścić względnego bezpieczeństwa własnej laguny.
Podczas gdy część załogi pozostanie z 141 w ich własnej, stosunkowo strzeżonej zatoce, pozostali oddają ich podczas misji z dżungli. Musieli mieć pewność, że nikt nie ucieknie. Potrzebowali Valerii, żywej i martwej.
Ghost i Soap dołączą do Cienia i podczas gdy statek odwróci uwagę ogniem moździerzy, Soap wkradnie się do laguny. Wykorzysta tę chwilę odwrócenia uwagi, podłoży bomby i wróci. Irracjonalna część Ducha chciała za nim podążać, chociaż wiedział, że nie byłoby to rozsądne.
Bez niego Soap byłby szybszy i zwinniejszy, Ghost jedynie spowolniłby go w wodzie i naraził syrenę na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Spojrzał na resztę załogi, jakby mogli udzielić mu wskazówek.
Na statku zapanowała cisza. Wszyscy byli skupieni i milczący podczas przygotowań, nawet Soap.
Syrena była w tej chwili z powrotem w swoim stawie na pokładzie i pozwoliła niektórym Cieniom, Gravesowi i Gazowi założyć na siebie jakąś zbroję, do której później mogli przyczepić 3 bomby. W ten sposób miałby wolne ramiona i mógł szybko pływać.
Dziwny czarny metal i skóra nadały syrenie nową aurę. Wyglądał na zimnego, opanowanego i śmiertelnego. Jak żołnierz albo drapieżnik, za jakiego twierdził Graves. Ghost nie chciał wyjaśniać dlaczego, ta kombinacja sprawiała mu trudność. Miał wrażenie, że połknął rój motyli.
Jeszcze raz sprawdził woreczek na biodrze. Chociaż bezpiecznie przechowywał bryłkę złota i klejnot w swojej sakiewce w swoim pokoju, jakoś nie mógł znieść przechowywania perły. Gdyby miał trochę wolnego czasu, nawierciłby go i zrobił z niego naszyjnik. Cholera! Co ta syrena z nim robiła?!
Gruffly Ghost założył płaszcz, zakrywając całą broń, którą miał na sobie. Burza wkrótce sprawi, że otaczający ich świat będzie zimny i ciemny, a Duch w swoim ciemnym stroju będzie prawie niewidoczny. Tak jak wolał.
Z zaniepokojoną miną Price podszedł do niego i zaciągnął się cygarem.
„Nie podoba mi się, że tylko wy dwoje powinniście iść z Cieniami. Jeśli coś pójdzie w dół, będziemy mieli za dużo terenu do pokonania, aby dostać się…”
„Nie będzie, kapitanie. Będę krył Soapa najlepiej jak potrafię i sprowadzę go z powrotem cały i zdrowy. Szczerze mówiąc, też nie ufam Cieniom, więc pójście samotnie nie jest dla niego opcją”.

CZYTASZ
My Mermaid
FantasyMisja była prosta. Złap syrenę i dostarcz ładunek. Proste. Zostań absurdalnie bogatym. Co może pójść nie tak? Duch nigdy by nie pomyślał, że Syrena może go oczarować. Był chodzącym trupem, więc dlaczego jedna syrena wydała mu dźwięk, a jego serce bi...