Raphael niechętnie streścił swoim towarzyszom co wydarzyło się w opustoszałym sklepie. Był wściekły na siebie, że tak po królewsku schrzanił sprawę. Na szczęście Mike z April nie osądzali go, wręcz przeciwnie. Dobrze że nic mu się nie stało. Wypakowując z plecaka puszki z kukurydzą, tuńczykiem i brzoskwiniami, Raphael pogrążył się we własnych myślach. Potwory były blisko, a jego nieprzemyślany występ mógł je tu sprowadzić w najbliższym czasie. Musieli być na to przygotowani.
- Muszę dokończyć to cholerne ogrodzenie... - mruknął niezadowolony pod nosem.
- Hym? Co mówiłeś? – April która pomagała mu w układaniu rzeczy, spojrzała na niego.
- Mówię, że muszę dokończyć budowę ogrodzenia elektronicznego. Jeżeli ten akumulator nie odpali, przysięgam że rzucę nim w te potwory.
- Myślę że raczej się tym za bardzo nie przejmą – zaśmiała się cicho April. Raph prychnął. Po wielu próbach udało im się w końcu zamontować elektryczne ogrodzenie. Włączali je na razie tylko na noc na określone godziny, aby nie marnować zbytnio energii.
Raphael siedział w pokoju dziennym i w ciszy medytował. Minęły już niemal dwa tygodnie od ich ucieczki z Nowego Jorku, a wciąż nie mieli żadnych informacji czy reszta żyje. Wrócił myślami do tamtego dnia. Zaraz po pierwszych doniesieniach w telewizji o dziwnych obiektach z kosmosu, Leo wraz z Doniem wyszli na powierzchnię, aby się rozejrzeć. Przy okazji zgarnęli ze sobą Caesego, który wpadł na nich podczas patrolu. Nigdy już nie wrócili do legowiska. Mistrz Splinter wyszedł aby ich szukać, ku sprzeciwie Raphaela i Michelangela i również zaginął. W tym samym czasie dołączyła do nich roztrzęsiona April. Czekali na jakikolwiek znak, ale żaden nie nadchodził. Gdy już mieli wychodzić na powierzchnię, z niewiadomych przyczyn ziemia się zatrzęsła, zwalając na nich tony betonu ze spadającego sufitu. To cud, że w ogóle przeżyli. Gdy Raph się ocknął, ujrzał całe legowisko w gruzach. Z jego boku wystawał żelazny kikut, wbity pod siłą wybuchu. Pierwsze chwile były dla niego nieczytelne, jakby zza odległej mgły. Pamiętał tylko ogromny ból, jakby ktoś przyłożył mu jarzące się dłuto do ciała. Szok związany z wybuchem zaćmiewał mu trzeźwe myślenie. Czołgając się zza sterty gruzu, napadły go nagłe mdłości. Jego ciało szarpnęło się mimowolnie i do jego nozdrzy dobiegł nieprzyjemny zapach wymiocin. Jego wizja była ograniczona, ale widział że szybko traci krew. Musiał się z tond wydostać. Rozglądając się wokół, z przerażeniem w oczach uświadomił sobie, że nigdzie nie widzi Mikea z April. Wołając ich, obawiał się najgorszego. Nie mieli by szans na to aby przeżyć pod gruzami, więc gdy usłyszał szmer i przytłumione odgłosy pod gruzem, kamień spadł mu z serca. Mike był trochę pokiereszowany, a April nie przytomna, na szczęście nie było to nic poważnego. Pamiętał jak Mike wykrzykuje do niego jakieś rzeczy, jak pokazuje na jego brzuch, ale nie to było teraz ważne. Biorąc April w ramiona, udali się na powierzchnię, gdzie zastał ich jeszcze gorszy widok. Miasto było bombardowane. Z kokonów wystrzeliwały pociski o nieokreślonym kształcie. Jeden z nich musiał uderzyć centralnie nad ich domem, tworząc ogromną wyrwę w ziemi. Raphael rozejrzał się wokół. Ludzie krzyczeli, tratowali się nawzajem, a wszystkim ich krzykom wtórował mrożący krew w żyłach kilkot potworów. Wtedy zobaczyli je po raz pierwszy. Zwisał z budynku, wczepiony jednym pazurem, z drugim wczepionym w ciało mężczyzny, który jeszcze drgał. Następnie zeskoczył i udał się w stronę grupy przerażonych dzieci. Raph nie chciał patrzeć.
- Mike chodź tu!- krzyknął gorączkowo do brata. Mike wciąż trzymając April, posłusznie do niego podbiegł.
- C-co robimy Raph? – jego podniesiony piskliwy głos, niemile spłynął do uszu Rapha.
- Znajdźmy jakiś samochód, trzymaj się za mną!- rozkazał. Starając wtopić się w tłum (co było całkiem proste, gdyż nikt nie zwracał na nich żadnej uwagi), krążyli od samochodu do samochodu z nadzieją znalezienia kluczyków. Całe szczęście, zaleźli na wpół otwartego vana, przy którym leżał zapewne jego właściciel pogrążony w kałuży krwi. Mike zbladł.
CZYTASZ
A Quiet Place TMNT 2007
FanficGdy na Ziemię spadają niezidentyfikowane obiekty pełne monstrualnych potworów, rozpoczyna się apokalipsa którą przetrwają tylko ci, którzy zachowają ciszę. Czy Raphaelowi wraz z April i Michelangelem uda się przetrwać niekorzystne czasy? Czy ludzkoś...