Dochodziło wczesne południe, gdy April budziła się ze snu. Przecierając oczy, wolnym krokiem udała się w stronę łazienki. Otwierając drzwi od swojej sypialni, zaważyła śpiących razem braci na kanapie. Stykali się swoimi plastomami, leżąc w całkowitym spleceniu rąk i nóg. April zachichotała. To było bardzo urocze. Starając się ich nie obudzić, odbyła poranną toaletę. Po raz kolejny zaczęła się zastanawiać jakim cudem w mieszkaniu jest woda (odkryli to wczoraj, gdy chcieli ugotować makaron. Ich akumulator był na wykończeniu więc, używali go oszczędnie. April przechodząc przez salon nie mogła oprzeć się pokusie odgarnięcia zasłony z okien. Uchylając małą szparkę, pozwoliła aby ciepłe promienie rozlały się po jej twarzy. Pozostając tak przez dłuższą chwilę, pozwoliła sobie na tę przyjemność. Kiedy ponownie otworzyła oczy, rozejrzała się przez okno. Ulica wyglądała zwyczajnie. Ich szary van nadal stał w tym samym miejscu. Gdy odchodziła od okna, jej uwagę przykuł mały skrawek papieru wciśnięty między szparę przy drzwiach wejściowych. April zmarszczyła brwi. Nie przypominała sobie, aby kartka była tu wczoraj. Na pewno jej nie było, zaraz po przyjeździe zamykała drzwi zapasowymi kluczami. Czy powinna ją wziąć? April obróciła się i spojrzała na śpiących braci. Powinna ich o tym poinformować. Ktoś zostawił to w takim miejscu aby na pewno tego nie przeoczyć. To oznaczało że ktoś wiedział że tu są. April zacisnęła wargi. Ale kto niby? Czy ktoś czekał na nasz powrót? A co jeśli... - April nie skończyła myśli, ponieważ właśnie wtedy chłopacy zaczęli się budzić. Raph przeciągając się, posłał jej powitalny uśmiech. Mike najwyraźniej nie miał zamiaru wstawać, ponieważ nie puszczał brata.
- Jak spał...
- Raph ktoś zostawił nam wiadomość! – April nie dała dokończyć mu pytania. Senny wzrok Raphaela zniknął w mgnieniu oka. April zauważyła jak jego ciało momentalnie się napięło.
- Gdzie? – spytał nisko. April wskazała ręką na drzwi.
Raphael momentalnie wstał, nie zważając na jęk protestu Mikea. Podchodząc do drzwi, Raph wpatrywał się w skrawek papieru.
- Tego tutaj nie było wczoraj – powiedział chłodno.
- Wiem – odpowiedziała April.
- Ktoś musiał nas obserwować jak wjeżdżaliśmy do miasta – powiedział ostro. April spojrzała na niego. Jego oblicze było groźne.
- Zobaczymy kto to? – spytała w napięciu. Raph wciąż patrzył na kartkę.
- Nie mamy wyboru.
Mówiąc to delikatnie złapał papier i wsunął świstek do środka. Mike który został obudzony przez zamieszanie, z zaciekawieniem patrzył na nich z kanapy.
- No dalej Raph, otwieraj! – ponaglił go. Uciszając Mikea jednym spojrzeniem, Raph powoli rozwijał zgięty papier. Zaczął czytać tekst. Czytając kolejne słowa jego oblicze z groźnego stawało się coraz bardziej niedowierzające. Nie zdążył doczytać ostatnich linijek tekstu, bo zrobiło mu się słabo. Zaschło mu w gardle, a dłonie zaczęły niekontrolowanie trząść. Oparł się ciężko o kanapę, a list wypadł mu z dłoni. Raphael ukrył twarz w dłoniach. Mike zerwał się z kanapy i dołączył do April która już była w trakcie czytania tekstu. Gdy skończyli, spojrzeli z niedowierzaniem na Raphaela. Patrzył się na nich ze łzami w oczach, podpierając się rękoma. April zakryła usta dłonią. Mike czytał po raz kolejny tekst, jakby nie wierzył w to, co widział.
- Oni... oni żyją – wyjąkał patrząc to na April, to na Raphaela. April pokiwała głową. Raph tylko się uśmiechnął.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ
A Quiet Place TMNT 2007
FanfictionGdy na Ziemię spadają niezidentyfikowane obiekty pełne monstrualnych potworów, rozpoczyna się apokalipsa którą przetrwają tylko ci, którzy zachowają ciszę. Czy Raphaelowi wraz z April i Michelangelem uda się przetrwać niekorzystne czasy? Czy ludzkoś...