Rozdział 4

259 22 5
                                    

Obudziłam się jeszcze przed budzikiem w świetnym chumorze. O 13:30 jest apel na który nie mogę się doczekać.

Szybko się ogarnęłam i postanowiłam że przejdę się po parku, ale nie takim zwykłym bo ta szkoła miała własny! Naprawdę nie mam pojęcia skąd. Na zewnątrz kochała być najczęściej ziemia i woda bo jest tam wielkie jezioro i parę małych jeziorek a wokół nich las. W budynku jest sauna którą uwielbia ogień i generator wiatru więc tam najwięcej było wiatru, ale ogólnie wszyscy dużo wychodzili na dwór.

Jutro rozpocznie się rok szkolny bo niestety ale musimy się tu też uczyć normalnych przedmiotów z którymi nie szło mi źle więc mogło być gorzej ale kto normalny lubi szkołę? Oprócz tego mamy zajęcia z mocy i z walki bronią, a z dodatkowych, to trzeba wybrać jedne zajęcia dodatkowe ale można więcej, czyli koszykówkę, piłkę nożną, piłkę ręczną, tenis i inne ale ze wszystkich najbardziej zainteresowały mnie z strzelanie do celu łukami. Mamy też zajęcia z historii smoków, planet innych postaci nadludzkich i magicznych istot, na co się cieszę bo kocham zwierzęta.

Jutro mamy pierwsze zajęcia wychowawczę a ja zapomniałam kto jest opiekunem szafirów więc trochę przerąbane ale trudno.

- Od kiedy nie śpisz - zapytała Amy która powoli się wybudzała ale narazie wyglądała jak zombie.

- Od dwóch godzin - odpowiedziałam gdy spojrzałam na zegar w pokoju na którym pokazywało godzine 8:56 - za ponad pół godziny mamy śniadanie.

- Czemu mnie wcześniej nie obudziłaś - zapytała z wyrzutem.

- Bo się zamyśliłam - przyznałam.

- Ugh ty jednak jesteś ciężkim przypadkiem.

- I kto to mówi - prychnęłam.

- Napewno bardziej odpowiedzialna osoba niż ty.

- Nie zaprzeczam - stwierdziłam - I jeszcze jaka skromniejsza.

Pokazałam jej telefon na którym była godzina żeby wiedziała że zostało jej dość mało czasu bo tylko 25 min, a mi poprostu nie chciało się gadać tego samego w kółko. Usiadłam na łóżko i poczekałam aż się ogarnie a potem poszłyśmy na śniadanie.

- Jak tam emocje? - zapytałam się całego stolika kiedy już usiadłyśmy bo jak się okazało chodzimy do jednej klasy.

- Nie mogę się doczekać - powiedziała Amber a każdy się z nią zgodził.

- Ja słyszałem od rodziców że na tym apelu na ręce pojawiają się bransoletki i świecą na kolor żywiołu który dostałeś - stwierdził Daniel kiedy rozmawialiśmy nad tym jak się dowiadujesz czym władasz.

- Myślę że to ma sens - stwierdziłam

Potem dokończyliśmy jedzenie i poszliśmy do pokoi żeby przygotować się do apelu.

- Jestem zestresowana - powiedziała Amy kiedy weszłyśmy do pokoju.

- Ja trochę też - potwierdziłam ją - ale czuje też że tu nie pasuje a tak bardzo chcę być taka jak moi bracia.

- Nie martw się, jesteś taka jak my tylko inaczej wyglądasz

Niby tak powiedziała ale chyba podświadomie wiedziała że to nie prawda.

Wyszykowałyśmy się i myślałyśmy co ubrać, miało to być całe czarne z czymś czerwonym, zielonym, niebieskim i jasnoszarym, czyli kolory żywiołów. Ja ubrałam moje ulubione spodnie cargo i koszule, ale do tego założyłam naszyjnik od mamy który był dokładnie w takich kolorach jakie były potrzebne. Świetnie pasował i się odróżniał więc raczej nikt się nie przyczepi. Amy ubrała takie same spodnie ale jej koszula była w wymaganych kolorach. Byłyśmy gotowe. Chyba.

Dragon Magic AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz