Rozdział 17

226 20 9
                                    

Niestety w parku nie znalazłam tego czego chciałam, a raczej kogo chciałam więc po chwili zebrałam się i poszłam do budynku.

Jesteś diabłem?

Nie, twoją matką.

Pokręciłam głową z rozbawieniem, naprawdę do siebie pasujemy.

Jesteś aż taka stara?

Sugerujesz że Twoja matka jest stara? Nakabluje na ciebie.

Dzięki.

Szłam korytarzem w stronę stołówki bo zbliżała się pora obiadowa a czemu wzięłam ze sobą Astrę? A bo ja wiem?

Zaraz poznasz moich znajomych.

Zaraz, zaraz to ty masz znajomych?

A ty problemy z pamięcią? Przecież trójka się darła bo myślała że ich zjesz.

Nie jem głupiego mięsa a oni zdecydowanie tacy są skoro się z tobą zadają.

Możesz przestać po mnie cisnąć?

Pomyślmy o tym....... zdecydowanie nie.

Pocieszające.

- Hejo Layla - zawołał Gabriel z naszego stolika przywołując mnie ręką.

- Siema - odpowiedziałam.

- Ale słodki koteczek - pisnęła Amber.

- A tak to jest Astra moja kotka.

- Jaka śliczna - stwierdziła Ruby - i taka malutka, i bezbronna.

Jak wydrapię jej oczy nadal będę bezbronna?

To są groźby karalne.

Nie wiedziałam że kot może iść do więzienia.

Ja też nie.

- Wcale nie taka bezbronna wczoraj chciała nas zabić zapomniałyście? - prychnęła Amy - ale to prawda w tej formie jest słodziutka.

- A jaka jest jej prawdziwa forma? - zapytał zaciekawiony Liam.

- Pantera - powiedziałam i posłałam spojrzenie dziewczyną, ale one nie wydawały się tym przejmować - ze skrzydłami - wyszeptałam do siebie.

- ŻE CO? - zapytał Gabriel.

- Nie wiem o co ci chodzi - przewróciłam oczami - jak tam twój łoś?

- Żyje i ma się dobrze. Chyba.

- A do czego mniejszego on się przemienia? - dopytałam, bo niby w co.

- A bo ja wiem? Pewnie szczura albo coś.

- Serio nie wiesz nawet tego? Idiotyzm.

- Dobra ja wiem że to zmierza do wyzywania się a ja nie mam na to dzisiaj ochoty, więc macie się zamknąć - stwierdziła Amelia - w tej chwili.

Zaśmiałam się a reszta mi zawtórowała. No cóż nie mylili się. Reszta posiłku też minęła miło i bez problemowo mimo że nie posłuchałam się znajomych i nadal przedżeźniałam Daniela.

Wracałam do pokoju śmiejąc się z czegoś co właśnie powiedział Theo i zobaczyłam że dostałam wiadomość na telefon.

Asher: Jedziemy dzisiaj do naszej mamy, o 17:30 bądź na parkingu uczniowskim. O tej godzinie zazwyczaj nie ma tam za dużo osób.

Ja: Okej -_-

- Halo Layla żyjesz? - zapytała Amy gdy odłożyłam telefon do kieszeni - nie słuchałaś w ogóle co?

Dragon Magic AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz