Rozdział 6

277 26 6
                                    

- Layla wstawaj - usłyszałam głos Amy - śniadanie zaraz śpiochu.

Od razu wstałam i zaczęłam się ogarniać a w tym czasie Amelia opieprzała mnie za zapomnienie o ustawieniu budzika.

- Idziemy - powiedziałam kiedy się przygotowałam a zrobiłam to w bardzo szybkim tempie.

- Dobra - odpowiedziała.

Wyszłyśmy z pokoju I szłyśmy korytarzami droga do stołówki była spokojna nie licząc mojego prawie upadku że schodów.

- Hej - powiedziałyśmy kiedy usiadłyśmy do stolika - gdzie jest Daniel i Liam?

- A jak myślisz? - zapytała Ruby i po chwili podała odpowiedź - oczywiście że znowu siedzą w kozie.

- Co zrobili? - powiedziałam już znudzonym głosem - ale szanuje Theo że nie zrobiłeś tego z nimi.

- Tak jakby walnęli młotem w kibel i spowodowali powódź na całe piętro - odpowiedziała a ja uderzyłam się w czoło - Też gratuluję Theodorowi.

- Jak można być tak tępym żeby na coś takiego wpaść? - zapytałam bo to się w głowie nie mieści - Skąd oni w ogóle wytrzasnęli młot w Akademi?!

- A bo ja wiem - powiedziała Amber która chyba była tak zawiedziona jak ja.

- Nawet ja wiedziałem że to nie ma sensu - stwierdził jedyny chłopak przy naszym stoliku.

- Ej ale co oni chcieli tym osiągnąć? - zapytałam bo byłam tego trochę ciekawa.

- Chcieli zrobić z tego kibla jakąś rzeźbę albo coś podobnego - odpowiedział Theodor.

- No to faktycznie debile jak chcieli rzeźbę trzeba było wziąść mały młotek lub śrubokręt - pokręciłam głową na ich bezmyślność - a jak nie mieli to mogli mnie poprosić porzyczyłabym im, a może nawet się dołączyła.

Cały stolik od razu spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Amy potarła czoło jakby nie wiedziała co ze mną zrobić, i czy wysyłać mnie na terapię czy już za późno. No cóż ewidentnie za późno.

- Ty naprawdę jesteś trudnym przypadkiem - powiedziała Amelia.

- Jakbym ja tego nie wiedziała - odpowiedziałam z uśmiechem.

Nie zdążyła nic powiedzieć bo przez drzwi stołówki znowu przeszły nawet nie lalki barbie tylko kukły. Ale tym razem postanowiłam że się do nich nie przyczepie bo byłam zbyt leniwa. Więc po chwili stwierdziłam że kontynuuje rozmowę przy stoliku ignorując te plastiki.

- Ej my mamy dzisiaj pierwsze zajęcia z wychowawcą naszej grupy co nie? - bardziej stwierdziłam niż powiedziałam.

- Tak o 13:30 - potwierdziła Amber.

- Ej a potem mamy pierwsze treningi żywiołów tak? - teraz już nie byłam taka pewna.

- Dokładnie - przyznała Ruby.

*****

- Za 10 minut mamy zajęcia wychowawcze - zapukałam do drzwi łazienki w której zamknęła się moja współlokatorka.

- JUŻ - krzyknęła już któryś raz z rzędu.

- Zaraz wyważę tę drzwi - groziłam.

- Już idę - powiedziała i w końcu wyszła z tej walonej łazienki.

- Już myślałam że tu jajo zniosę - stwierdziłam - idziemy bo jako jedyne się spóźnimy.

- No dobra.

Po chwili wreszcie wyszłyśmy z pokoju i biegiem ruszyłyśmy w stronę sali o numerze 204 w drugim budynku.

- Zaraz będzie nasza klasa - powiedziała Amy która cały czas sprawdzała numerki na drzwiach. A w tym momencie byłyśmy przy 201. Tak jak powiedziała tak było i już po chwili grałyśmy w papier kamień nożyce kto otwiera drzwi bo żadna z nas nie chciała dlatego że byłyśmy spóźnione.

Wygrałam czyli Amelia musiała otworzyć, co po chwili zrobiła.

- Przepraszamy za spóźnienie - powiedziała do naszej wychowawczyni z przepraszającym uśmiechem.

- Nic się nie stało. Usiądźcie na wolnych miejscach - poinstruowała nas kobieta.

Miała brązowe włosy I delikatnie ciemniejsze oczy. Na oko miała z 35 lat ale ja zawsze byłam słaba z szacowania wieku po wyglądzie więc prawdopodobnie tyle nie miała.

Razem z Amy usiadłyśmy Pod oknem w czwartej ławce, a ja zwróciłam uwagę na to że tak jak w mojej starej szkole też były tu trzy rzędy po sześć ławek każdy.

Kiedy już usiadłyśmy po rozglądałam się po klasie, zauważyłam Liama i Daniela siedzących za nami a ławkę obok nas siedziały siostry, za to przed nami znajdowała się ławka którą zajmował Theo w pojedynkę, bo tak jak mówił nie lubi jak ktoś mu przeszkadza i ogranicza miejscę. Amy chyba widziała resztę naszej grupy i dlatego zaciągnęła mnie na to miejsce, kiedy ja byłam zdruzgotana i miałam ochotę wymiotować bo zobaczyłam.... Olivera. Ble on chodzi z nami do klasyyyy. NIEEEEEE. Tylko nie to. Siedział z jedną z plastików które niestety też chodzą do naszej klasy. Nie no jakie ja mam szczęście, ale po moim mogłabym się spodziewać że duchy się tu pojawią i zesrają mi na głowę. To byłoby naprawdę prawdopodobne.

- Tak jak już mówiłam. Mam na imię Sophia Smith i będę waszą wychowawczynią - powiedziała gdy już rozsiadłyśmy się z Amelią - od jutra zaczną wam się treningi mocy, ale normalna nauka została przeniesiona i zacznie się dopiero po jutrze. Zazdroszczę ja muszę już jutro ogarniać papiery i gadać głupoty.

Klasa się zaśmiała razem ze mną. Trafiła nam się zdecydowanie fajna wychowawczyni.

- Ze mną będziecie mieć luz ale jak będziecie mi przeszkadzać i tak idziecie do kozy albo dostajecie uwagę - ostrzegła - o zasadach BHP gadać nie będę bo pewnie tyle wam tego mówili że moglibyście to o 3 w nocy wyrecytować.

Znowu akompaniament śmiechu.

- Także popoznawajcię się przez następną godzinę która jest przeznaczona na zajęcia a potem zjeżdżać mi z oczu bo mam za dużo roboty - powiedziała luźno że śmiechem.

- Ale mamy zajebistą wychowawczynie - stwierdziłam od razu kiedy skończyła mówić.

- Takkkk - po kolei zgadzali się wszyscy.

- Widziałyście że kukły chodzą z nami do klasy? - powiedziałam z wyrzutem do dziewczyn.

- Co? - zapytała Amber po czym obruciła się żeby zobaczyć czy moja informacja była prawdziwa a kiedy się upewniła znowu skierowała się w naszą stronę - O nieeeeee tylko nie one.

- Serio? - spojrzała na siostrę Ruby a gdy zobaczyła w jej oczach że mówi serio powiedziała - No chyba se jaja robicie. Ja ich tu nie chcę.

- A kto niby chcę? - zapytał Theo któremu nie podobało się to na równi co nam.

- One są popularne jak je poderwiesz to może zdobędziesz jakąś rangę - bronił się Daniel.

- To są dziwki, prześpią się z tobą najwyżej raz a potem znajdą se kolejną ofiarę - podsumowałam go.

- Oj tam przesadzasz Layla - marudził bo stracił już wszystkie argumenty.

- Oj tam nie przesadzam Daniel - odpowiedziałam mu.

On coś tylko mruknął w odpowiedzi.

Reszta lekcji minęła szybko a my gadaliśmy tylko w naszym towarzystwie śmiejąc się i dogryzając sobie. Reszta klasy też gadała sobie w jakiś tam grupkach ale ja i tak wiedziałam że nasza jest najlepsza.

☆☆☆☆☆

1017 słów

Mam nadzieję że się podobało.

Zostaw ☆ i komentarz

Do zobaczenia :)

Dragon Magic AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz