Załamanie, płacz and part 9

52 4 0
                                    

Spojrzałam zaniepokojona na Luka.

- Czyli..... - zastanowił się.

- Kuźwa - mruknęłam i zaczęłam chodzić po pokoju.

Luke złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, przez co lekko odbiłam się od jego klatki piersiowej.

- Wdech i wydech, pamiętaj - po oddychał chwilę razem ze mną.

- Ale. No kuźwa, znowu? - zapytałam go.

- Co znowu? - Julie zmarszczyła brwi.

- Lepiej usiądźmy - zadecydował Luke.

Usiadłam obok niego na kanapie i trzymałam go za rękę. Flynn i Julie usiadły w fotelach.

- Gdy byliśmy odebrać pizzę, Luke jakoś w połowie stwierdził, że chce mnie trzymać za rękę i mnie nie puści - wywróciłam oczami.

- Gdy weszliśmy do pizzeri okazało się, że właściciel mógł go widzieć i słyszeć - zakończyłam.

Flynn wstała i przeszła się kilka razy wzdłuż studia. W końcu się zatrzymała i pstryknęła palcami. Odwróciła się do nas.

- Wiem czemu - powiedziała z zadowolonym uśmiechem.

- Samo to, że możecie się dotknąć mimo że Luke jest duchem samo w sobie jest niesamowite - stwierdziła.

- Każdego z chłopaków mogę dotknąć - wyjaśniłam - Ale po pewnym czasie przez nich przenikam - 

- A przez Luka nie? - zapytała Julie.

Pokręciłam głową.

- To proste - Flynn klasnęła w dłonie.

- Jesteście bratnimi duszami. Po prostu jesteście sobie przeznaczeni - stwierdziła wzruszając ramionami - Żywi czy martwi na zawsze razem - westchnęła z rozmarzonym uśmiechem.

- Chwila, wróć - zaprotestowałam.

- Sądzisz, że ja - wskazałam na siebie - i ten chłopak z martwego boysbendu - wskazałam na Luka - Jesteśmy sobie przeznaczeni? 

Flynn pokiwała głową. Popatrzyłam tępo przed siebie.

Z jednej strony ma racje. Ale z drugiej to totalna bzdura. Przecież gdyby nie umarł miałby 45 lat! Ale umarł i nie ma, nadal ma 17 lat, a chwilami zachowuje się jak 7 latek. Ale on przecież nie żyje! Ale możesz go dotknąć prawda? Jest duchem! Ale możesz z nim rozmawiać i nie możesz zaprzeczyć, że uwielbiasz spędzać z nim czas. ON. JEST. MARTWY. Ale słodki i przystojny.

- Y/N? - zapytał Luke.

Wstałam, wzięłam plecak i wybiegłam z garażu. To dla mnie lekko za dużo. Biegłam nawet nie do końca wiem gdzie. Gdy nie miałam siły dalej biec,  oparłam się za ścianę za mną. Drżącymi dłońmi wyjęłam pudełko z lekami. Patrzyłam na nie, a ręce przeraźliwie mi się trzęsły.

Muszę wziąć leki. Ale jak je weźmiesz to ON może zniknąć. Ale bez nich nie dam rady! ALE. ON. MOŻE. ZNIKNĄĆ. Jeśli ich nie weźmiesz to nie będziesz nawet w stanie z nim porozmawiać. Ale jak je weźmiesz to możesz już go nie zobaczyć.

Zakryłam dłońmi uszy.

- Przestańcie - szepnęłam, a łzy popłynęły mi po policzkach.

Wzięłam głęboki wdech. Szybko odkręciłam butelkę z wodą, wzięłam tabletkę między palce i ostrożnie włożyłam do buzi. Drżącą dłonią popiłam ją. Oparłam głową o ścianę. Gdy się uspokoiłam, rozejrzałam się. Nie mam pojęcia gdzie jestem. Wciąż jeszcze drżącymi dłońmi wybrałam numer pierwszej osoby która przyszłą mi na myśl i była pierwsza w moich ostatnich wykonanych połączeniach. Po drugim sygnale usłyszałam głos.

Muzyczne DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz