PROLOG

2.5K 31 2
                                    

Lucas

Usiadłem wygodniej w fotelu, obserwując bawiących się przede mną chłopców. Popijając herbatę jaśminową patrzyłem jak razem słodko układają na dywanie wieżę z klocków.

Jejku, jakbym chciał, aby i mój chłopiec się z nimi bawił. Jakbym już chciał obserwować jak się śmieje, śpi czy nawet płacze. Jakbym już chciał mieć kogoś kogo obdarzę opieką i miłością.

- Lucas? Luuuucas? - z rozmyślań wyrywa mnie głos Tony'ego, który macha do mnie ręką z kanapy naprzeciwko.

- Hmm? Co mówiłeś?

- Pytał jak tam poszukiwania twojego maluszka - odpowiedział za niego Chris, siedzący obok niego, z drinkiem na kolanie.

- Jeszcze nie znalazłem odpowiedniego chłopca - odpowiadam z żalem.

- Coś długo to trwa przyjacielu. Masz jakieś specjalne wymagania? - śmieje się Viktor jednocześnie poprawiając sobie na kolanach śpiącego Matt'a, jego malca.

- Po prostu żaden mi się jeszcze nie spodobał, to wszystko - zaczynam tłumaczyć się przyjaciołom - Chce stworzyć stałą relacje, a nie zrobię tego z pierwszym lepszym chłopcem.

- Nie martw się, na pewno w końcu znajdziesz tego jedynego - pociesza mnie Victor - No czas się zbierać, Matt już dawno powinien spać u siebie w łóżeczku - stwierdza wstając ze śpiącym chłopcem w ramionach i zaczyna kierować się w stronę wyjścia.

- Racja już grubo po 21 - mówi Tony patrząc na swój zegarek - Anthony zbieramy się. Pożegnaj się ładnie z wujkami i Dominikiem jedziemy do domku. Powinieneś już iść spać.

- Tatusiu, ale my jeszcze nie zbudowaliśmy najwyższej wieży na świecie! Możemy jeszcze zostać? Proszęęę - błaga chłopiec, robiąc słodką minkę.

- Niestety maluszki w twoim wieku już dawno powinny spać, pożegnaj się ładnie, wychodzimy. Dwa razy nie będę się powtarzać - odpowiada Tony czekając, aż jego chłopiec pożegna się z przyjacielem. 

Antoś po chwili tulenia Dominika, z grymasem na twarzy, wstał pożegnał się ze mną i Chris'em i razem z tatusiem ruszył w stronę wyjścia.

- Tak my też już jedziemy. Dominik pozbieraj ładnie klocki i pożegnaj się z wujkiem Lucas'em - prosi Chris zanosząc brudne szklanki i kubki do kuchni.

Chłopiec od razu wstał i zaniósł wszystkie porozrzucane klocki do ich wspólnego pudełka na zabawki, po czym zbliżył się do mnie.

- Dobranoc wujku. Dziękuję za gościnę - mówił zawstydzony Dominik miętoląc w dłoniach brzeg swojego białego sweterka.

- Proszę bardzo kochanie. Cieszę się, że fajnie spędziłeś u mnie czas - odpowiadam z uśmiechem na ustach, głaskając mu główkę. Biorę chłopaka za rączkę i kieruje się z nim w stronę przedpokoju, gdzie Chris ubiera się już razem z resztą moich przyjaciół.

- Do zobaczenia chłopaki, lecę bo jak Matt obudzi się sam w samochodzie zacznie płakać i do końca drogi go nie uspokoję - żegna się Victor i wychodzi jako pierwszy.

Po chwili w ślad za nim idzie Tony. Maszerując w stronę swojego samochodu, trzyma za rękę Anthony'ego, który cały czas jest obrażony za przedwczesne skończenie zabawy.

- Oj już się nie gniewaj kochanie. Wrócimy do domku, weźmiesz kąpiel. Tatuś zrobi ci mleczka i od razu humorek ci wróci - słyszę jeszcze Tony'ego, podczas gdy on wkładał chłopca do fotelika w samochodzie.

- Nie zapomniałeś niczego? - pytam Chris'a, gdy ten brał ubranego Dominika na ręce.

- Nie, chyba mamy wszystko. No zbieramy się, mój maluszek jest już śpiący prawda? - pyta chłopca a ten od razu chowa główkę w zagłębienie jego szyi - Aaaa Lucas mam coś jeszcze dla ciebie - mówi do mnie Chirs próbując wyciągnąć coś z kieszeni swojego płaszcza. Po lekkiej szamotaninie podał mi brązową wizytówkę.

- To numer do mojego dobrego znajomego, starego Grayson'a. Jest dyrektorem sierocińca z którego adoptowałem Dominisia. Wspomniałem mu kiedyś w rozmowie, że szukasz maluszka. Zaprasza cię serdecznie do siebie z nadzieją, że znajdziesz u niego odpowiedniego chłopca - uśmiechnął się i pożegnawszy się ze mną wyszedł z domu w stronę swojego auta, gdzie jego kierowca już otwierał dla niego drzwi pojazdu.

Zamknąłem drzwi wejściowe na klucz i obróciłem w dłoni wręczoną mi wizytówkę. Hmm skoro ten dyrektor tak serdecznie mnie zaprasza nie mogę zmarnować okazji, gdy tylko pozamykam bieżące sprawy w firmie, przejadę się do tego sierocińca.

***

Cześć kochani! To moje pierwsze tego typu opowiadanie, także na wstępie przepraszam za wszelkie możliwie występujące błędy (jeżeli takowy znajdziecie, piszcie, od razu poprawię).

Pisanie tej historii ma być dla mnie formą relaksu od codziennych spraw także nie wiem co ile pojawiać się będą nowe rozdziały, o ile w ogóle będą się pojawiać, bo jeżeli te moje wypociny się nie przyjmą to rzucę to w cholerę XD

Do następnego! Buziaczki Dominika! <3

I'll be a good boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz