12. Nieznana twarz

1.8K 57 11
                                    

Lucas

- No już, nie płacz. Bardzo boli? - pytał zaniepokojony Isaac Nicolas'a. Ten jednak nawet nie zwrócił na niego uwagi, ani na żadnego mojego ochroniarza, który się tutaj zjawił.

Gdy tylko zobaczył, że jestem obok od razu skierował swój zapłakany wzrok na mnie, dając do zrozumienia Isaac'kowi, że nie są tutaj sami.

- Szefie ja... Ja go pilnowałem przysięgam! - poniósł się na równe nogi - On po prostu upadł, nie zdążyłem zareagować na czas, przepraszam - tłumaczył się szef mojej ochrony.

Ja jednak miałem to gdzieś, minąłem go i kucnąłem przy moim słoneczku.

- Nie płacz kochanie, kostka cię boli? Mocno? - ten cały czas płacząc kiwną lekko głową - Posmarujemy w domu kremikiem i przejdzie obiecuje - uspokajałem blondynka próbując nie zdradzić mu jak bardzo sam byłem przerażony.

Bardzo delikatnie podniosłem go z ziemi, a ten momentalnie zaczął płakać mi w ramię. Skierowałem się szybko w stronę wejścia do domu, przy okazji dając znać ochroniarzom, że mogą się zająć własnymi sprawami.

Odłożyłem maluszka na kanapkę, zdjąłem z niego kurtkę i buty. Chciałem też zdjąć mu spodnie i skarpetki, abym mógł w całości ocenić jak poważne są jego obrażenia, Nikoś niestety na to mi już nie pozwolił. Rozpłakał się jeszcze głośniej, podkulając nogę do siebie, najwidoczniej najmniejszy dotyk sprawiał mu ogromny ból.

Poszedłem więc do kuchni i wyjąłem z apteczki krem chłodzący oraz nożyczki i wróciłem do mojego malca, który już troszkę się uspokił, chociaż w jego szklistych oczkach dalej widziałem ból i strach.

- Rozetnę ci nogawkę i skarpetkę dobrze? Muszę ci posmarować kostkę tym kremem, pomoże ci - starałem się mu wyjaśnić powoli co zamierzam zrobić. On jednak nie zareagował w żaden sposób i pociągając noskiem chyba pozwolił mi działać.

Złapałam prawą skarpetkę i przeciąłem ją ostrożnie wzdłuż to samo czyniąc z nogawką, odsłaniając nogę aż po samo kolano. Moim oczom ukazała się posiniaczona i spuchnięta kostka. Przeraziłem się, wyglądało to bardzo poważnie.

- Ten krem złagodzi ból kwiatuszku, nie bój się - uspokajałem go delikatnie wsmarowując krem w opuchliznę.

Nikoś zacisnął zęby a z jego zamkniętych oczu polały się łzy. Kiedy skończyłem jako tako opatrywać mu tę kostkę zrobiłem mu butelkę ciepłego mleka na uspokojenie z niewielką dawką leku przeciwbólowego.

Po tym jak ją wypił włożyłem mu do buzi smoczka, przykryłem kocykiem i ułożyłem sobie jego główkę na udach cały czas ją głaskając. Po kilku minutach wycieńczony płaczem Nikoś zasnął a ja postanowiłem zadzwonić do Victora, mojego przyjaciela lekarza, mając nadzieje, że pomoże mi sprawdzić stan kostki mojego maleństwa.

- No co tam stary, spotkanie dopiero za 2 dni, potrzebujesz czegoś? - zapytał po drugiej stronie słuchawki Victor.

- Miałbyś czas do mnie wpaść? Nikoś upadł na placu zabaw, jego kostka nie wygląda dobrze boje się, że może być złamana. Chciałbym żebyś na to spojrzał.

- Jezu chłopie masz chłopaka w domu ile? 3 dni? A on już sobie krzywdę u ciebie zdobił? - zapytał pół żartem pół serio.

I'll be a good boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz