Lucas
- Zobacz, Nicolas chyba w końcu zmienił zdanie co do chłopców - zwrócił uwagę zadowolony Chris i wskazał głową plac zabaw, gdzie zostawiłem blondynka.
Odwróciłem się i dostrzegłem go przez ramię. Siedział dalej w piaskownicy i rozmawiał z chłopcami szeroko uśmiechnięty. Na ten widok, aż zrobiło mi się cieplej na sercu, i mimo, iż trochę źle się czułem z tym, że złamałem obietnicę i zostawiłem go samego, patrząc teraz na niego, zadowolonego, uznałem, iż zainicjowanie poznania z innymi maluchami to był bardzo dobry pomysł i cieszę się, że posłuchałem Chris'a w tej kwestii.
Wróciliśmy do wspólnych rozmów, gdy po jakimś czasie poczułem pociągnięcie za ramię.
- Coś się stało skarbeczku? Potrzebujesz czegoś? - zapytałem Nikosia a ten wdrapał się na moje kolana.
- Troszkę mi zimno tatusiu - poinformował mnie malec a ja w tym momencie poczułem jak jego małe ciałko drży lekko w moich ramionach. Spojrzałem szybko na zegarek na nadgarstku, dochodziła 20.30 a to oznaczało, że spędziliśmy na zewnątrz ponad godzinę.
- Zabierzcie chłopaków, wchodzimy do środka - zakomunikowałem przyjaciołom a ci jak tylko sami się zorientowali jak bardzo straciliśmy poczucie czasu od razu wstali i pozabierali swoje maluchy do domu.
Każdy z nas po tym jak sam się rozebrał pościągał, z chłopców kurtki i buty i posadziliśmy ich wszystkich razem pod kocem na kanapie.
Włączyłem im jakiś film i dorzuciłem drewna w kominku, aby oddał więcej ciepła i ich ogrzał. Tony, Chris i Victor w tym czasie zrobili każdemu z nich po butelce ciepłego mleka, dla Nikosia z odpowiednią dawką jego leków na noc, i wszyscy czterej zaczęli powolutku ssać gumowe końcówki.
Nie chcąc zagłuszać im filmu, razem z przyjaciółmi usiadłem przy stole w jadali i popijając drinki zdążyliśmy omówić każdy szczegół planowanej przez nas od dawna wycieczki.
Już od dobrych paru miesięcy planowaliśmy wyjechać gdzieś w czwórkę z naszymi maluszkami, problem był wtedy jednak taki, że tylko ja nie miałem swojego podopiecznego, lecz teraz, gdy Nikoś już jest ze mną, możemy w końcu razem spędzić gdzieś miło urlopy.
Padło na góry. Za kilka tygodni będą święta co stanowiło idealną okazję na odwiedzenie domku Chris'a w śnieżnym paśmie górskim, niecałe 3 godziny jazdy stąd.
- Pójdę zobaczyć co u chłopców, coś za cicho tam u nich - stwierdził Victor i wstał z krzesła kierując się w stronę maluchów - Musicie to zobaczyć - wrócił po chwili i machnął ręką, abyśmy również weszli do salonu.
Nie mogłem opanować zachwytu. Chłopcy spali wtuleni w siebie pod kocem a Soonie i Kkami leżały pomiędzy nimi brzuszkami do góry.
Każdy z nas porobił chyba z 1000 zdjęć swoimi telefonami. Dochodziła już 22 więc przyjaciele uznali, że czas się zbierać. Zostawiłem Nikosia z kotkami na kanapie i podniosłem dalej śpiącego Antka. Skierowałem się z nim w stronę przedpokoju, w czasie gdy Tony ogarniał stół w jadalni.
Idąc za przykładem Victor'a i Chris'a, którzy również ubierali już swoich śpiących chłopców, włożyłem na nogi Antosia buciki i zapinając wcześniej dokładnie jego kurtkę opatuliłem mu szyjkę miękkim szalikiem.
Odniosłem go do samochodu Chris'a i zapiąłem mu pasy w foteliku z tyłu. Wyręczyłem również w tym Victor'a i ułożyłem śpiącego Matt'a na przednim fotelu w jego pojeździe, tak jak robię to ze śpiącym Nikosiem. Kierowca Chris'a, Travis, odebrał od niego Dominika i po tym jak moi trzej przyjaciele się ubrali pożegnałem się z nimi i pomachałem dwóm odjeżdżającym autom stojąc w progu drzwi.
CZYTASZ
I'll be a good boy
RandomNicolas w wieku 4 lat stracił rodziców. Od tamtej pory przebywa w sierocińcu, a jako iż jest mały i chudy, wśród rówieśników traktowany jest jak intruz. Chłopak codziennie przez 12 lat musiał znosić ich wyzwiska i żarty. Chcąc jak najszybciej opuści...