4. To nie jest normalne

2.1K 37 4
                                    

Nicolas

- Nicolas zapnij proszę pasy - zwraca się do mnie mama znad fotela pasażera.

- Nie chce!

- Nicolas rób co mama każe - tym razem odzywa się tata zerkając na mnie przez przednie lusterko.

- Nie chce! Po co mam zapinać pasy, pasy są gupie!!! - krzyczę na całe gardło, aby przekrzyczeć stukot deszczu uderzającego o dach samochodu.

- Nicolas... - to jedyne co udaje mi się usłyszeć zanim cały pojazd wypełnia głośny huk i krzyk mamy.

Wybudziłem się z tego samego koszmaru ze łzami na twarzy. Podnosiłem się do siadu, od razu  zdając sobie sprawę, iż nie wiem gdzie się znajduje. Ale na pewno już nie w samochodzie Lucas'a.

Nie wiedząc co się dzieje zaczynam panikować. Gdzie ja jestem?! Gdzie jest Lucas?! Co to za dziwne miejsce?! Dlaczego jestem w łóżeczku dla dzieci?!

Po chwili byłem jednak w stanie opowiedzieć na drugie pytanie, które pojawiło się w mojej głowie. Znad szczebelków dostrzegłem Lucas'a, który zmierzał pospiesznie w moim kierunku.

- Co się dzieje kochanie, dlaczego płaczesz? - pyta mnie zmartwiony.

- B-Bo ja miałem znów swój koszmar i i jeszcze zgubiłem swojego mi-misia - odpowiadam ze łzami w oczach orientując się, że nie ma go nigdzie obok.

- Twój koszmar? Spokojnie, nie płacz. Tatuś zaraz przyniesie ci misia - mówił do mnie szatyn, wychodząc na chwile z pokoju.

Tatuś? Dlaczego on tak się do mnie zwraca? I co ja do jasnej cholery robię w tym dziwnym łóżeczku?!

Podczas nieobecności mężczyzny obejrzałem dokładnie pokój w którym się znajdowałem. Znaczy na tyle dokładnie na ile pozwalało mi światło małej lampki na biurku.

Cały pokój był nieduży, utrzymany w odcieniach jasnego błękitu. Znajdowało się w nim parę pasujących do siebie stylem mebli. Duża szafa, łóżeczko w którym siedziałem, biurko, regał na książki.

Dwa duże okna, na przeciwległej ścianie, były pozasłanianie białymi, długimi firankami, ale i tak zdołałem wywnioskować, iż jest środek nocy.

Na jasnej, drewnianej podłodze leżał duży, puchaty biały dywan a w rogach pokoju porozstawiane były różne zabawki i pluszaki.

Nie do końca wiedziałem co o tym wszystkim mam myśleć, lecz ból głowy z jakim się obudziłem i tak nie pozwalał mi za wiele wywnioskować z obecnej sytuacji.

Po chwili wróciłem wzrokiem na drzwi, w których ponownie stanął Lucas trzymając w jednej ręce mojego misia a w drugiej jakąś dziwną białą butelkę. Mężczyzna położył obie rzeczy na szafce tuż obok łóżeczka i z jednej strony opuścił szczebelki wysuwając w moją stronę swoje ręce.

- Chodź kochanie, tej nocy będziesz spać ze mną. Nie będziesz już płakał?

Źle się czułem, miałem wrażenie się głowa mi zaraz eksploduje. Nie myśląc za wiele pokiwałem twierdząco głową, a szatyn wziął mnie na ręce i starł dłonią moje mokre policzki.

Zabrał ze sobą misia i butelkę i wyszedł ze mną na korytarz. Skierował się od razu w tylko sobie znanym kierunku po chwili wchodząc do dużej sypialni.

Położył mnie delikatnie do łóżka i podał mi mojego misia. Sam położył się tuż obok i odchylając moją głowę delikatnie do tyłu i przystawił mi pod usta gumowy smoczek.

Nie od razu zorientowałem się co mężczyzna zamierza, lecz w chwili gdy to do mnie dotarło odwróciłem głowę na bok. Nie będę pił z jakieś głupiej butelki, porąbało go?!

Lucas nie dał jednak za wygraną. Jeszcze raz ułożył moją głowę odpowiednio na poduszce i znowu przystawił mi do ust tę butelkę.

- No już kochanie otwórz ładnie buzie. Ciepłe mleczko pozwoli ci zasnąć, nie zaszkodzi ci.

Nie miałem siły się z nim kłócić, wiec dla świętego spokoju otworzyłem usta. Przymknąłem oczy i zacząłem delikatnie ssać gumową końcówkę a ciepłe mleko wlało mi się do gardła, spływając przyjemnie w dół do żołądka.

Po paru minutach butelka była pusta a ja byłem tak zmęczony, że nie protestowałem, gdy do moich ust znowu zostało włożone coś gumowego.

Zasnąłem spokojnie wtulony w Lucas'a, gdy ten zamknął mnie w swoim ciepłym uścisku, masując moje plecy.

***

- Nikoś, wstawaj maluszku. Kto to widział tyle spać, gdy dzień taki śliczny hmmm?

Wybudził mnie ze snu głos Lucas'a. Powoli otworzyłem oczy a gdy dostrzegłem nad sobą uśmiechniętego mężczyznę od razu powróciły do mnie wydarzenia poprzedniej nocy.

Podniosłem się szybko do siadu i zacząłem desperacko rozglądać się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałem.

Pokój był bardzo duży, niemal dwa razy większy od poprzedniego, ściany w kolorze ciemnej zieleni, ciemne masywne drewniane meble. Ogromne łóżko z miękką jedwabną pościelą, na którym siedziałem.

Wszystko to, razem z emocjami poprzednich wydarzeń, jakoś mnie przytłoczyło. Podciągnąłem kolana pod brodę i opatuliłem się ramionami. Schowałem głowę jak najgłębiej w nogi i tak siedziałem nie będąc w stanie wypowiedzieć jakiegokolwiek słowa.

Gdy Lucas, który cały czas mi się przyglądał, dostrzegł strach w moich poczynaniach zbliżył się do mnie powoli i mocno przytulił.

- Już, już, przecież nic się nie dzieje. Pamiętasz jak się tutaj znalazłeś? Tutaj, u mnie, w domu?

Zapytał spokojnie a ja w odpowiedzi pokiwałem twierdząco głową. Pamiętam - to on mnie adoptował, jestem u niego w domu, w jego sypialni. Przyniósł mnie tutaj, ponieważ miałem znowu w nocy swój koszmar.

I właśnie wtedy kiedy przypomniałem sobie dokładny przebieg ubiegłej nocy, uświadomiłem sobie, iż coś mi tutaj nie pasuje. W swojej buzi wyczułem jakiś gumowy przedmiot, który Lucas, wykorzystując moje zmęczenie poprzedniej nocy, siłą tam włożył.

Wysunąłem przed siebie dłonie i lekko go odepchnąłem. Już chciałem wypluć ten niezidentyfikowany przedmiot, gdy mężczyzna niespodziewanie przyłożył swój kciuk do moich ust uniemożliwiając mi to.

- Ale nie wypluwamy smoczka kochanie. Bądź grzecznym chłopcem i ssij go dalej ładnie. Tatuś ci go wyciągnie jak uzna, że wystarczy dobrze?

Chyba się przesłyszałem. Smoczek?! Tatuś?! Co tutaj się wyprawia?!

Jak oparzony odskoczyłem niemal na drugi koniec łóżka, chcąc odsunąć się od niego jak najdalej. Przecież to jakiś psychopata! Zachowywać się tak względem 16-latka?! To nie jest normalne!

Mimo wcześniejszego zakazu, wyplułem smoczek na dłoń. Przyjrzałem się mu dokładnie, był niebieski z małym białym serduszkiem pośrodku. Zmarszczyłem brwi i biorąc zamach rzuciłem nim na drugi koniec pokoju. Nie będę go ssał! Nie jestem dzieckiem!

Lucas, z aż nadmierną powagą na twarzy, obserwował lot smoczka przez pokój po czym skierował swój wzrok z powrotem na mnie.

- Jako, iż to twój pierwszy dzień tutaj - zaczął a na jego czole dostrzegłem kilka zmarszczek -  wyjątkowo udam, że tego nie widziałem. Jeżeli taka sytuacja się powtórzy, kara cię nie ominie - powiedział surowo po czym wstał z łóżka, podniósł smoczek i włożył go sobie do kieszeni.

- A teraz chodź, zjesz śniadanie i porozmawiamy sobie o zasadach panujących w tym domu - wyciągnął w moją stronę dłoń a ja bojąc się jego reakcji, gdybym mu się sprzeciwił, chwyciłem ją i razem wyszliśmy z sypialni.

Szliśmy przez długi korytarz, wyścielony przyjemnym beżowym dywanem, gdy poczułem, że strasznie chce mi się siku. Pociągnąłem lekko Lucasa za rękę.

- Ymm Lucas - powiedziałem cichutko.

- Tak kochanie?

- Bo ja muszę do toalety.



I'll be a good boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz