31. Przepraszam

1K 61 8
                                    

Nicolas

Zacząłem powoli odzyskiwać przytomność a pierwsze co poczułem to miękkość jakiegoś materiału, którym zostałem przykryty. Lekko rozchyliłem powieki, chcąc dowiedzieć się gdzie jestem, lecz natychmiast je zamknąłem, gdy jakieś ostre światło padło wprost na moją twarz.

Leżałem więc spokojnie, oddychając głęboko przez nos i usta, mając próżną nadzieje, że nudności i zawroty głowy, które od razu po przebudzeniu uderzyły we mnie, przyćmiewając inne moje zmysły, miną.

Nie mam pojęcia jak długo tak leżałem, ale w końcu zebrałem się w sobie i odważyłem się otworzyć oczy. Mój wzrok od razu skupił się na długich, granatowych zasłonach wiszących nad parą okien na ścianie naprzeciwko mnie. Rozejrzałem się dookoła i doszedłem do wniosku, że leżę na czyimś dużym łóżku w jakiejś sypialni.

Przerażony odrzuciłem na bok koc i stanąłem na podłodze pokrytej beżowym dywanem. Niestety w tym momencie zawroty głowy uderzyły z podwójną siłą. Kolana się pode mną ugięły i runąłem w dół w ostatnim momencie podpierając się na rękach, ratując się przed upadkiem na twarz.

Znów zamknąłem oczy i starałem się oddychać głęboko, ale miałem wrażenie, że żołądek dosłownie podsunął mi się pod gardło. Przełknąłem parę razy żółć zmieszaną ze śliną próbując chronić ten dywan przed spotkaniem z zawartością mojego żołądka. Z ulgą uznałem, że zadziałało a chłodny jesienny wiatr płynący z uchylonego okna jeszcze bardziej pomógł mi się pozbierać.

Podniosłem się na równe nogi i na wszelki wypadek podtrzymując się ścian, dotarłem do jedynych drewnianych drzwi w tym pomieszczeniu. Ostrożnie łapiąc za klamkę wychyliłem się przez nie natrafiając na sporej długości korytarz, który kończył się biegnącymi w dół schodami.

Wślizgnąłem się przez minimalnie stworzoną przeze mnie szparkę i stanąłem na jego środku chcąc wychwycić jakiekolwiek dźwięki, co dudniąca w moich uszach krew i szalejące ze strachu serce skutecznie utrudniały.

Nasłuchiwałem tak przez dobre parę minut, ale jedyne co usłyszałem, poza własnym nierównym oddechem, to trzask drzwi sypialnianych, które zamknął z hukiem stworzony przeciąg. Straciłem cenne sekundy próbując zmusić swoje ciało do posłuszeństwa, lecz przerażenie dosłownie odebrało mi nad nim władzę.

Dopiero gdy usłyszałem ruch na niższym piętrze, dopiero gdy zarejestrowałem jakiś cień na ścianie przy schodach, udało mi się zrobić parę kroków. Instynktownie złapałem za klamkę pod którą jednym okiem ujrzałem łazienkowy zamek. Wbiegłem do łazienki, zamykając za sobą drzwi i w tym momencie mój organizm nie wytrzymał. Osunąłem się na kolana przed ubikacją, w ostatnim momencie pochylając nad nią głowę.

W trakcie, gdy zawartość mojego żołądka lądowała w toalecie, gdzieś z tyłu usłyszałem wołanie mojego imienia. Po chwili dołączyło do tego głośne walenie w drewno a gdy wstrząsały mną ostanie spazmy, drzwi z ogromną siłą zostały wywarzone.

Pochylony dalej nad toaletą starałem się odsunąć od siebie tą osobę, która złapała mnie za ramię. Moje serce obijało się o żebra z taką szybkością, iż miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Dopiero, gdy wymioty zaczęły ustępować dotarł do mnie sens wypowiadanych w moją stronę słów.

- Nicolas, Nicolas spokojnie. Wszystko jest w porządku, nic ci nie grozi. To ja wujek Victor, jesteś już bezpieczny...

Przestałem wymiotować i odwróciłem się przez ramię. Wujek Victor klęczał za mną i trzymał w swoich dłoniach opakowanie chusteczek. Szybko omiotłem go wzrokiem po kolei dostrzegając obrażenia jakie odniósł przy próbie ratowania mnie, od poobijanych, zaczerwienionych knykci z pozasychaną na nich krwią po rozcięcie na wardze i brwi z których wciąż lało się szkarłatne osocze. Lecz tym co najbardziej rzuciło mi się w oczy było ogromne fioletowe limo pod prawym okiem.

I'll be a good boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz