Sihyeon siadła na huśtawce i Pum wkładał wiele siły, aby móc bujać jego starszą siostrę. Ona mu nieco pomagała, ale też doceniała, że chłopiec się tak stara.
Nagle podeszła do nich Juhyun i klęknęła obok dzieciaków.
– Robi się chłodno, więc założymy wam bluzy – oznajmiła i najpierw ubrała Puma, a potem swoją córkę.
– A Bam i Tannie? – zapytał chłopczyk wskazując na psy.
– Im nie jest zimno – zapewniła go z uśmiechem ciocia.
– Na pewno? – dopytał zmartwiony o pupili.
– Na pewno – odparła kobieta rozczulona troską chłopca. Chociaż był malutki, to bardzo o wszystkich dbał.
– A ty chcesz się przeziębić? – usłyszała męża, który od razu okrył ją swoją bluzą.
– Nie jest mi zimno – zaśmiała się i wstała, aby oddać Seokjinowi ubranie, ale się bardzo wzbraniał.
– Nie będzie mi żona marznąć – oznajmił i ucałował ją w policzek.
Juhyun ponownie spojrzała na Geopuma i była pewna, że troska o bliskich to dziedziczna cecha Jeon.
Jimin ustawiał na stole zastawę, bo mieli jeszcze na działce zjeść kolację. Jungkook wyciągnął zestaw do BBQ, a Taehyung szykował ostatnie rzeczy w kuchni. Rodzice mieli zakaz robienia czegokolwiek, bo małżeństwo chciało ich jak najlepiej ugościć. Natomiast mama Jungkooka przywiozła kimchi, a rodzice Jimina inne przystawki. Rodzice Tae również coś podrzucili, dzięki czemu mieli pełny stół.
– Bam to nie dla ciebie – zaśmiał się Jimin, gdy doberman usiłował coś podebrać z miski z marynowanym mięsem.
– To może być dla ciebie – oznajmił Taehyung dając psu smaczka. Podrapał go potem za uchem i poszedł do Jungkooka, który już grillował. – Pomóc ci, serce? – zapytał obejmując ukochanego od tyłu.
– Tak. Usiądź i odpocznij – poprosił Kook, ale Tae się nie ruszył.
– Dzisiaj to ja tylko odpoczywam – zauważył.
– I fantastycznie. Gdybym umiał składać huśtawkę sam, to Jimin też by odpoczywał, bo obaj powinniście – oznajmił Jungkook, na co Taehyung się uśmiechnął.
– Kocham cię – powiedział i cmoknął męża w policzek.
– Phi, kochasz mnie i tylko taki całus? – zapytał Kook.
– Nie będę się z tobą całować przy rodzicach – oznajmił nieco zawstydzony Tae.
– To oczekuję długiego całusa, jak nie będą patrzeć – zarządził Jungkook. – I do tego dobierz sobie pomocnika – dodał.
– Mam potencjalnego kandydata – mówiąc to Taehyung spojrzał na Jimina. Młodszy akurat też spoglądał w tamtą stronę, więc gdy Tae wyciągnął do niego rękę, to od razu do nich poszedł. Jimin objął Jungkooka z drugiej strony i oparł głowę o jego ramię.
– Pumowi chyba podoba się prezent – zauważył Park patrząc na to, jak syn się bawi.
– Musimy wrócić w przyszły weekend, jak już ściągniemy mu gips – oznajmił Taehyung.
– Jutro z nim podjadę do Gangbok, to mu ściągną – powiedział Jungkook. – Dobrze, zgarniajcie dzieciaki i jemy – oznajmił Kook widząc, że jedzenie jest gotowe. Chciał ściągać żeliwne garnki, ale Taehyung w porę go złapał za ręce.
– Serce, bo się poparzysz – powiedział z troską, bo Jungkook zapomniał rękawiczek.
– Co ja bym bez ciebie mój kochany mężu zrobił? – westchnął Kook. – I do tego przystojny mężu... mówiłem ci dzisiaj, że jesteś przystojny? Bo jesteś niesamowicie przystojny – rozmarzył się Jeon, a jego słowa zarówno rozczulały, jak i peszyły Taehyunga.
YOU ARE READING
Park's Anatomy 4
FanfictionKolejna odsłona życia Jimina, jego dwóch mężów, dwóch psów i synka. Geopum ma już dwa lata, a Park od roku jest pełnoprawnym lekarzem. Od dawna nikt nie boi się Kata, a Przystojniak pokazał swoje wrażliwe oblicze. Ich rodzinę czeka wiele wzlotów, al...