Rozdział 58

784 123 22
                                    

Jungkook otworzył oczy i delikatnie się uśmiechnął. Do sypialni wpadało delikatne światło dające przyjemne ciepło. Nie oświetlało Kookowi twarzy, więc nie raziło go w oczy. Obrócił lekko głowę, aby spojrzeć na wtulającego się w niego Jimina. Dłoń miał ułożoną na jego piersi, a ciemne włosy opadały na nagi tors Jungkooka. Dalej spokojnie spał, a starszy poprawił kołdrę, która okrywała śpiącego bez ubrania ukochanego.

Potem Kook spojrzał w drogą stronę, na źródło gorąca przez które on nie potrzebował się niczym przykrywać. Taehyung również spał i tulił głowę do ramienia Jungkooka, a ręką obejmował go w talii. Sam pomimo braku piżamy nie był przykryty, bo jego urodą było to, że nie marzł i sam dawał wiele ciepła. Miał bardziej napuchniętą buzię, bo wieczór wcześniej zjadł słony makaron, ale to dodawało mu jedynie uroku.

Jungkook uważnie obserwował swoich mężów, który wciąż spali w jego ramionach. Była w tym obrazku ogromna doza naturalności. Byli nadzy, z nieuczesanymi włosami i drobnymi niedoskonałościami na ich ciałach.

Kook w głowie dalej miał ich poprzednią noc, która była wspaniała. Kochali się pierwszy raz od tak dawna. Wyszło to zupełnie spontanicznie, bardzo ciepło. Musieli być cicho, aby nie obudzić ich syna, który był pełen emocji po pierwszym dniu w przedszkolu. Było to ciężkie, bo bardzo za sobą tęsknili. To był też dla Jungkooka duży krok. Mógł wreszcie w pełni cieszyć się z miłości, jaką dzielił ze swoimi ukochanymi. Tak to przez cały smutek i stres związany z zawieszeniem nie potrafił czerpać z tego radości. Nawet pocałunki były w jakiś sposób smutniejsze. Ale tamtej nocy zupełnie o tym zapomniał i mógł zatracić się w cieple oraz miłości, jaką dawali mu jego mężowie.

Jimin zaczął się przebudzać i lekko wzdrygnął. Pomimo kołdry nieco zmarzł, bo noce nie były już najcieplejsze. Jungkook od razu to wyczuł, więc mocniej przytulił młodszego i ucałował czuło w skroń.

– Dzień dobry, cherry – szepnął, a Jimin się delikatnie uśmiechnął. Tak dawno tego nie słyszał od swojego męża, a był to kolejny znak, że jego Koo wrócił.

– Hej – odpowiedział cicho Park i spojrzał na dalej drzemiącego Taehyunga. – Która godzina? – zapytał.

– Taka, że możesz jeszcze spać – zapewnił Jungkook. – Ale też taka, że mogę iść pobiegać – dodał ku niezadowoleniu, a zarazem radości Jimina. Z jednej strony świadczyło to o powrocie sił Jungkooka, ale z drugiej oznaczało to rozstanie.

– Zostań – mruknął Taehyung, który był w półśnie.

– Dobrze, zostanę – zapewnił Jungkook, a Tae jakby niedowierzając mocniej go objął. – Zgnieciesz mnie – zaśmiał się Kook.

– Ja cię tylko bardzo kocham – oznajmił Kim, a ten dialog rozczulił Jimina. Zazwyczaj to Kook „gniótł", a Taehyung się awanturował, ale nie tego poranka.

Leżeli przez chwilę w milczeniu, ale ta cisza miała w sobie coś kojącego. Nasłuchiwali swoich oddechów i bicia serca. W końcu pierwszy raz od dawna mogli się sobą cieszyć i nie martwić, że jednego dotyka smutek czy zło. Wreszcie ciemne chmury odeszły, a rozbłysło w ich życiu słońce.

– Wczoraj było... cudownie – wyznał nagle Jungkook, który wciąż myślał o wspaniałych chwilach uniesienia z mężami.

– Właściwie wczoraj przeciągnęło się na dzisiaj – przypomniał Jimin z lekkim uśmiechem.

– Jak dla mnie mogłoby się przeciągnąć do jutra – dodał Taehyung, na co Jungkook się zaśmiał.

– Kim, nie poznaję cię. Co najmniej jakbyś był maniakiem seksualnym – powiedział Kook.

Park's Anatomy 4Where stories live. Discover now