Rozdział 61

735 131 34
                                    

Jimin przeciągnął się i nie był w stanie powstrzymać ziewania. Miał za sobą nocny dyżur, a dochodziła już 15. Był zmęczony, a po wyjściu ze szpitala nie czekał na niego odpoczynek. Odbierał syna z przedszkola, a Pum zazwyczaj chciał się jeszcze bawić. Nie mogli już pójść na dwór, bo było na to zdecydowanie za zimno. Jimin w duchu dziękował, że nie pada jeszcze śnieg, bo zapewne czekałaby go wyprawa na sanki.

- Czyżby ktoś był śpiący? – spytał go Jungkook.

- Nie chcesz iść jeszcze na drzemkę? – dopytał Taehyung, który również przyszedł z Kookiem.

- Nie ma co... i tak za godzinę mam jechać po Puma – oznajmił młodszy, a wtedy Jungkook podstawił mu pod nos jakiś napój.

- W naszej kawiarni zaczęli sprzedawać matchę. Lepsze to niż kawa – powiedział, na co Jimin napił się trochę ciepłego picia.

- Ale dobre! – oznajmił z radością.

- Sukces! Po 7 latach znaleźliśmy zamiennik tej cholernej kawy – ucieszył się Jungkook. – To mogę wziąć ci też do domu, żebyś nie szedł tak szybko spać – dodał z doskonale znanym mężom uśmieszkiem.

- Koo, co ty planujesz? – zapytał niby niewinnie Jimin.

- Planuję pokazać moich seksi mężom, jak bardzo ich kocham – powiedział z dumą.

- Okazywałeś już dzisiaj rano, przez co spóźniłeś się na operację – wypomniał Taehyung.

- Popatrz, ordynator przy tym był i mnie nie poganiał – zadrwił Jungkook. – Zresztą kochania nigdy za wiele. Właściwie, aby odpowiednio okazać wam miłość powinienem nie wypuszczać was z łóżka – dodał.

- Oszaleję kiedyś z tobą – mruknął Taehyung.

- Też cię kocham – odparł Kook.

- Nie chcę was poganiać, ale nie macie zaraz operacji? – przerwał Jimin.

- O kurczę, mam. Ordynator też. Rusz swój cudny tyłek – powiedział Jungkook.

- Litości – westchnął Taehyung. – Widzimy się w domu – zwrócił się do Jimina z uśmiechem.

- Pa – pożegnał mężów i chciał jeszcze pójść na oddział, ale wtedy zadzwonił do niego telefon. Serce mu stanęło, bo dzwonili do niego z przedszkola. Pojawiło się w jego głowie milion myśli i scenariuszy. Wystraszył się, że może Pumowi stało się coś złego.

- Halo? – zapytał usiłując brzmieć opanowanie. Przeszedł na ubocze i próbował opanować drżenie dłoni. To było wręcz irracjonalne, ale naprawdę nie wiedział, co może usłyszeć.

- Dzień dobry, doktorze Park – powitał go kobiecy glos. – Dzwonię z przedszkola na prośbę Hoseoka. Prosilibyśmy, aby przyjechał pan do nas możliwie jak najszybciej, ponieważ... Pum pobił swojego kolegę z grupy. – Tego Jimin kompletnie się nie spodziewał.

- Mój syn? – dopytał zdumiony.

- Tak, Geopum. Nie ukrywamy, dla nas to też zaskakująca sytuacja, dlatego chcemy to wyjaśnić. Rodzice tego drugiego chłopca są w drodze. Czy da pan radę przyjechać? – dopytała.

- Tak, już jadę – zapewnił i się rozłączył. Nie wiedział, co myśleć o zaistniałej sytuacji. Jego spokojny syn kogoś pobił?

- Wheein, możesz rzucić okiem na moich pacjentów? – poprosił przyjaciółkę. – Muszę wyjść wcześniej, bo Pum pobił jakiegoś chłopca. – Na to Jung nie kryła zdziwienia.

- Pum? Przecież to najgrzeczniejsze na świecie dziecko – oznajmiła.

- Wiem, więc muszę to wyjaśnić – powiedział Park.

Park's Anatomy 4Where stories live. Discover now