Rozdział 64

711 123 28
                                    

Jimin zapalił w salonie światło, bo chociaż dochodziła szesnasta, to na dworze było już bardzo ciemno. Dosiadł się do Puma, który przy stole coś rysował.

– Co to? – zapytał jego tata uważnie przyglądając się rysunkowi.

– Hobi poprosił, żebyśmy narysowali nasze rodzinki – wyjaśnił Geopum, a przy tym mówił wolno i wyraźnie, co nierzadko brzmiało bardzo rozczulająco. – Będziemy o nich mówić – dodał i wrócił do malowania.

– To kto jest kto – poprosił Jimin.

– To jest Koo – mówiąc to wskazał na „patyczaka" z kropką przy ustach i brwi, które miały imitować kolczyki. – To Tae – powiedział o postaci z okularami. – A to ty – pokazał na osobę z dorysowanym sercem.

– A czemu ja tak wyglądam? – dopytał zdziwiony Jimin.

– Bo nie wiedziałem, jak cię narysować. Koo powiedział, żeby narysować serce, bo najlepiej przytulasz – oznajmił dumnie. Jimin uśmiechnął się na to i objął chłopca, który rzeczywiście uważał, że tata najlepiej przytula. Do tego dostał całusa i Park obserwował, jak chłopczyk rysuje. Na kartce pojawiły się też dwa psy, które było łatwo rozpoznać.

– A rysować babcie i dziadków? To ciocie też! I wujków! – wymieniał z zapałem, a Jimin się zaśmiał.

– Nie musisz aż tak dużo rysować – wyjaśnił, co zdziwiło Puma.

– Ale to też rodzina – powiedział.

– Oczywiście, ale to strasznie dużo rysowania i tłumaczenia w przedszkolu, kto jest kim – oznajmił Jimin, a ten argument trafił do Puma.

– A tato, mogę narysować całą naszą rodzinę, ale tak nie do przedszkola? – poprosił, na co Jimin mu przytaknął.

– Poczekaj, poszukam większej kartki – powiedział Park i wstał po blok A3. Przyniósł go Pumowi i chłopiec zabrał się za rysowanie. Szybko odtworzył siebie i swoich rodziców oraz psy. Potem zabrał się za rysowanie dziadków i w rogu kartki postawił kropkę.

– A to co? – dopytał Jimin.

– To dziadziuś Koo. Koo mówił, że jest w gwiazdkach i się nami zajmuje – wyjaśnił, a to rozczuliło jego tatę. Przy ciociach i wujkach Pum starał się nie pomylić, ale i tak potrzebował pomocy taty. Jimin bardzo docenił ten czas, który spędzili na wspólnym rysowaniu ich wielkiej rodziny. Kiedy spojrzał na kratkę zorientował się, jak wiele osób Pum nazywa „rodziną". Sam Park musiał przyznać, że mieli wokół siebie wielu wspaniałych i dobrych ludzi. Kiedyś otaczali go ci, co nie szanowali jego „inności". Miał bliską relację z rodzicami, ale nie było wokół niego dużo tych, którym mógł zaufać. Z czasem tych ludzi przybywało i teraz naprawdę mógł z dumą nazywać wielu ludzi przyjaciółmi, a nawet członkami rodziny.

Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi i poszli otworzyć mamie Jungkooka, która przyjeżdżała tego dnia zająć się Pumem. Jimin miał być już wczesnym wieczorem na dyżurze, ale pani Jeon znalazła czas, aby zająć się wnukiem.

– Babciu, chodź pokażę ci coś – powiedział Pum i dumnie pokazał wielki rysunek. – To nasza rodzina! To ty – oznajmił i pokazał na postać, która miała imitować babcię.

– Czemu jestem taka mała – zaprotestowała z uśmiechem.

– Bo jesteś mniejsza od Koo i wujka Jina – powiedział Pum, a babcia pogłaskała go po włosach.

– A tu kto jest? – dopytał Jimin wskazując na kropkę w rogu kartki.

– To dziadziuś Koo – oznajmił Geopum, na co w oczach jego babci pojawiło się więcej ciepła niż zwykle.

Park's Anatomy 4Where stories live. Discover now