Jimin ledwo skończył operację, a już szykowała mu się kolejna. Tego dnia w szpitalu było wyjątkowo dużo pacjentów i wszyscy mieli ręce pełne roboty. Pomimo braku czasu znalazł chwilę, aby zajrzeć do żłobka, gdzie był jego syn. Pum został ostatnim dzieckiem i była z nim jedna opiekunka. Jimin źle się czuł przez to, że jego maluch tak długo zostaje w szpitalu, ale chłopiec na szczęście bardzo to lubił, więc mu to nie przeszkadzało. Bardzo ucieszył się na widok taty, więc poszedł go szybko przytulić.
– Do domu? – dopytał chłopczyk, ale Jimin pokręcił głową.
– Nie, ale zaraz przyjedzie babcia i wrócicie do domu – powiedział do synka i ucałował go we włosy.
Ledwo wyszedł ze żłobka, a dostał wiadomość od Tae, żeby przyszedł do jego gabinetu. W środku czekali na niego już obaj mężowie i byli wyraźnie zmartwieni.
– Mojej mamie przedłuża się spotkanie i nie da rady odebrać Puma – zaczął Jungkook. – Seokjin też nie da rady – dodał, bo już szukał zastępstwa za mamę.
– Moi rodzice mają operacje i nie mogą ich przełożyć – powiedział Taehyung, bo też już dzwonił do swojego taty.
– Kurczę... Wheein ma dyżur, Taemin z Jonginem też – wymienił Jimin.
– Mark dzisiaj ma posiedzenie zarządu, więc też odpada – oznajmił Tae i cała trójka była zmartwiona.
– Moi rodzice też pracują, a zresztą nie daliby rady szybko przyjechać. – Jimin coraz bardziej się niepokoił, co zrobić z synkiem, gdy nagle go olśniło. – Miya chyba zaraz kończy – przypomniał sobie, a Taehyung poszedł do komputera, aby to sprawdzić.
– Racja... zapytasz ją? – poprosił Tae, a Jimin przytaknął. Chciał wyjść, ale wtedy Kook złapał go za rękę.
– Nie zapomniałeś o czymś? – zapytał Jungkook, a młodszy szybko zrozumiał aluzję. Ucałował obu mężów i dopiero wtedy mógł wyjść. – Ty też się ociągasz – wypomniał Taehyungowi.
– A może ty mnie pocałujesz, a nie ciągle ja ciebie? – dopytał zaczepnie Kim i dosyć szybko pożałował, bo Kooka nie dało się od niego odkleić. – Masz operację – mówił między pocałunkami, gdy mąż mocno go obejmował.
– Wyjdę za dwie minuty, ale przez te dwie minuty mam zamiar cię całować – oznajmił z dumą Jungkook.
Jimin w tym czasie zdążył dotrzeć do szatni i tam zastał Miyę. Przyszedł właściwie w ostatniej chwili, bo już wychodziła.
– Miya, mam prośbę. Dzisiaj Pumem miała się zając mama Kooka, ale nie może. Dosłownie żadne z naszych rodziców nie może, a Taemin z Wheein są na dyżurze. Wiem, że to tak na ostatnią chwilę, ale czy mogłabyś się zająć Pumem? – poprosił, a Haruka otworzyła usta, ale się zawahała, po czym się uśmiechnęła.
– Nie ma problemu – zapewniła, ale Jimin jej nie wierzył.
– Na pewno? Jeju, pewnie miałaś plany – zaczął się obwiniać.
– Miałam, ale Pum ważniejszy – oznajmiła, bo też nie mogła kłamać przyjaciela.
– Jesteś najcudowniejsza. Dam ci klucze do mieszkania, bo nie mam nic dla niego do przebrania. Postaramy się wrócić jak najszybciej, ale jakbyś chciała, to możesz nocować w pokoju gościnnym – wyjaśnił Jimin i już zaczął szukać kluczy.
– Luzik. Wyprowadzę wam też psy – dodała.
– Kocham cię – powiedział Park i objął z wdzięcznością przyjaciółkę.
– Właściwie, mam jeszcze jedno pytanko. Czy byłoby problemem, jeśli wpadłaby Moonbyul? – zapytała i wtedy uświadomiła sobie, że inni nie znali tego zdrobnienia jej sympatii. – To znaczy Byulji – doprecyzowała.
![](https://img.wattpad.com/cover/350922349-288-k286909.jpg)
YOU ARE READING
Park's Anatomy 4
FanfictionKolejna odsłona życia Jimina, jego dwóch mężów, dwóch psów i synka. Geopum ma już dwa lata, a Park od roku jest pełnoprawnym lekarzem. Od dawna nikt nie boi się Kata, a Przystojniak pokazał swoje wrażliwe oblicze. Ich rodzinę czeka wiele wzlotów, al...