11 ON ŻYJE

236 8 4
                                    

Liliana
Obudziłam się pełna emocji. Dzisiaj mieliśmy iść do jakiegoś muzeum (w którym byłam) ale nie to mnie ekscytowało. Dzisiaj miał być wyścig, (zamknięty oczywiście) w którym nasza piątka będzie, się ścigać na motocyklach. Byłam strasznie podekscytowana, tym wydarzeniem i skakałam z szczęścia, no prawie bo leżałam obok Leo i nie mogłam wstać, bo chłopak mnie przyciągał. O godzinę 10 mieliśmy jechać do centrum miasta, wiec musiałam się naszykować.

-Leo puść mnie.

NIC.

-Leon puść mnie, muszę zacząć się szykować. Słyszysz.- Nadal nic

Leżeliśmy twarzami do siebie, co wykorzystałam i zaczęłam składać setki zakusów na twarzy chłopaka. Na co ten szeroko się uśmiechnął i otworzył oczy. WRESZCZIE! WYGRAŁAM.

-Jak już nie śpisz to, puść mnie.- No i po moim zwycięstwie.

-Nie. Nie puszczę cię.- i przyciągnął mnie jeszcze mocniej do siebie.

-Leo puść mnie. Muszę się umyć i pomalować.- mówiłam do niego.

Chłopak nadal mnie trzymał, tylko szepnoł mi coś w stylu ''wyglądasz ładnie, bez makijażu''. Wtedy puściły mi nerwy i zaczęłam się z nim siłować i prubować wydostać, ale gdy mi to nie wychodziło, zaczęłam krzyczeć.

-Leonard puść mnie! Ty normalny jesteś!? - chyba po raz pierwszy użyłam jego pełnego imienia.

Leo zaczął mnie łaskotać i pewnie nie udałoby mi się, wstać jeszcze z 30 minut, ale wtedy do naszego pokoju wbiegł David, który chyba usłyszał moje krzyki.

-Puść ją, bo jeszcze pół hotelu obudzi. A ty- wskazał na mnie palcem.- Czemu wstajesz o 5:00, kto normalny wstaję o tej porze. 

-Aha moje uczucia zostały urażone.- wstałam z łóżka i zarzuciłam moje czarne i długie (bo do końca żeber włosy) za plecy.- Idę pobiegać, póki jest jeszcze wcześnie. Wiesz dobrze, jak później jest tłoczno co nie?- zapytałam mojego brata, całując go w policzek i zostawiając chłopaków w sypialni, a sama poszłam do kuchni. 

Zrobiłam sobie shaka z paroma suplementami i poszłam się przebrać w parę sportowych ciuchów. Już miałam wychodzić, kiedy ktoś złapał mnie za ramię. 

-Zaczekaj pójdę z tobą-powiedział Leo.

I znikł jeszcze w naszym pokoju. Wyjęłam telefon, by włączyć aplikację do biegania, żeby sparować telefon z zegarkiem. Kiedy usłyszałam trzask, a później serię przeróżnych przekleństw. Weszłam do pokoju i zobaczyłam jak Leo podnosi się z podłogi, kopiąc jego torbę z ciuchami.

-Wszystko okej?- zapytałam.

-Tak tylko nie mogę znaleźć, tej jebanej sportowej koszulki.- powiedział wstając z podłogi.

-Chodzi o tą czarną obcisłą, tą co wszystkie laski po za mną na nią lecą?-Chłopak przytaknął, a ja rzuciłam w niego koszulką, którą leżała na krześle.- zakładaj, nie paradujesz pół nagi.- Leo miał na sobie, już luźne sportowe spodenki.

-A co jak pójdę tak? Okrzyczysz mnie?- uśmiechnoł się.

-Ooo nieee... teraz każdy zobaczy twoje mięśnie- podkreśliłam ostatnie słowo.

Ten złapał mnie w pasie i zarzucił na ramię. Zaczął iść w stronę wyjścia. Krzyczałam, by mnie puścił, ale nie chciał więc tylko spuściłam głowę w dół. Widziałam, jak David patrzy na nas, z rozbawieniem i ledwo co powstrzymuje śmiech. Leo puścił mnie, dopiero przy wyjściu bym założyłam buty. Wzięłam moje buty z nike, zwykłe białe klasyczne f1. Przez czas gdy ja zakładałam buty Leo zdążył ubrać bluzkę i buty. Nie zdążyłam ich nawet dobrze zawiązać, a znów wylądowałam na ramieniu Leo GENIALNIE.

Jednak Nie Był Taki Idealny [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz