5. Umowa.

1.2K 25 69
                                        


Niezaskoczeniem, jest to, że każdy z nas idealny nie jest. Wiele osób popełnia błędy, a wiele i niestety je powtarza kilkukrotnie. Ja dużo razy zawaliłam, a wczoraj wpadłam jeszcze bardziej.

Choć oczywiście, zrozumiałam to tego poranka.

Ziewnęłam grymasząc przy okazji na silny ból głowy. Krople deszczu uderzały o parapet w szybkim tempie, a niebo było pochmurne. W gardle wyjątkowo mnie suszyło i czułam się jakbym miała umrzeć.

Przetarłam ręką zaspane oczy i przykryłam się jeszcze szczelniej kołdrą. Nie planowałam wychodzić z łóżka przez cały dzień. W momencie, gdy odwróciłam się na drugi bok, do mojej głowy wróciły wspomnienia z poprzedniego wieczoru. Pamiętałam tylko, że razem z Moon jechałam na imprezę, a końcowo był z nami także Luke. W między czasie bawiłam się z Leo, który wrócił ze słonecznego kraju. 

Westchnęłam i ze zmrużonymi oczyma próbowałam wziąć się w garść. Zawiesiłam wzrok na szklance z wodą i tabletce, leżącą obok zimnych już suchych gofrów. Zmarszczyłam brwi wąchając jedzenie, a sekundę później zawyłam z zachwycenia niedowierzając, że Jeremy przygotował mi gofry na śniadanie. Przeważnie, to ja gotowałam w tym domu. 

Nie zastanawiając się dłużej, połknęłam tabletkę i popiłam ją wodą. Odgarnęłam kosmyki zlepionych włosów i odstawiłam szklankę na miejsce. Tuż obok jej leżała moja komórka podłączona do ładowania. Zmarszczyłam brwi skupiając się na tym, jak wróciłam z imprezy. 

Odłączyłam ładowarkę i schowałam ją do szafki nocnej. Minimalnie obawiałam się wiadomości od ojca. Miałam być zdecydowanie wcześniej niż wtedy, gdy przekroczyłam próg domu. Pytanie tylko, kiedy przekroczyłam próg domu.

Skrzywiłam się na jasny, rażący ekran i przyciemniłam go od razu. Przeważnie nie zasłaniałam rolet na noc, więc z rana zawsze budziły mnie promienie słoneczne. Pierwsza wiadomość, którą zobaczyłam była ta od ojca. Pisał do mnie po dwudziestej trzeciej i pytał się, gdzie jestem. Było też z milion nieodebranych połączeń od niego i z dwadzieścia od mojego brata. Podświadomie dałam spoliczkowałam samą siebie. Przecież obaj musieli się o mnie cholernie martwić, podczas gdy ja wlewałam w siebie alkohol, końcowo nie pamiętając nawet mojej drogi powrotnej. 

Zabrałam się za odpisywanie zmartwionej Layli, bo różowowłosa wydzwaniała do mnie jeszcze więcej razy, od mojego taty. Chwilowe zakłopotanie minęło i zastąpiło je zaskoczenie. Wspomnienia jednak wróciły, po przeczytaniu jednej wiadomości. 

Od Nieznany: 
Pamiętaj ani słowa. 

Rozszerzyłam oczy powracając do końca wczorajszego wieczoru. Moje ciało się spięło. Wracałam sama z powodu zmęczenia i złego samopoczucia. Skręciłam nie w tą uliczkę i znalazłam się na pustkowiu. Szwędałam się, dopóki nie zostałam zaatakowana przez obcego chłopaka. Końcowo wyszło tak, że podwiózł mnie na najbliższą stację benzynową. 

- Boże święty, jestem idiotką. 

Jeszcze bardziej dziwiło mnie to, że miał mój numer. Niemożliwe żebym mu go podawała. Przez całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Przełknęłam gulę w gardle, gdy na ekranie pojawiły się trzy kropki świadczące o tym, że chłopak coś chce napisać. Zacisnęłam palce na obudowie smartfona, a kropeczki zniknęły pozostawiając po sobie jedynie nutkę zaciekawienia i strachu. 

Zastanawiałam się co chciał jeszcze dodać. Zapewne wyświetliło mu się, że odczytałam jego rozkaz, ale nie zamierzałam mu odpisywać. Otrząsnęłam się i zgasiłam ekran telefonu. Krótko po tym postanowiłam się podnieść z łóżka i stawić czoła Brandonowi. Liczyłam tylko na to, żeby nie dostać szlabanu. Miałam w planach zaprosić do siebie Leo i Moon, aby powspominać stare czasy. Zależało mi na odzyskaniu z nim kontaktu i chciałam to zrobić jak najszybciej. Nawet jeśli zmuszona bym była zaprosić też Warrena. 

Silent Lies 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz