4. Dzielnica Aviance.

816 18 62
                                    


Ostatniego czasu spodziewałabym się wielu rzeczy, ale zdecydowanie nie wpadłabym iść na domówkę tydzień po moim przyjeździe. Jeremy już trzeciego dnia balował, podczas gdy ja ciągle się nad sobą użalałam. Niestety albo i stety, pewna dziewczyna o różowych włosach uwielbiała chodzić na imprezy i nawet nie pytała mnie o zgodę, jeśli chodziło o moje wyjście.

Zarzuciłam wyprostowane włosy na ramiona i niechętnie pognałam do wejścia. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się zdyszana Layla.

- Pospiesz się - Wyrzuciła ręce w powietrze, przechodząc obok mnie i weszła do środka. - Siema Jerr, dzień dobry panie Lynch.

Pomrugałam kilkukrotnie powiekami zamykając za nią drzwi. Moon klasnęła ochoczo w dłonie i pomachała mi przed twarzą siatkami wypełnionymi masą ubrań.

- Mam takie mini - westchnęła zabiegana, machając mi napakowaną torbą przed twarzą. - Ale są jeszcze troszeczkę dłuższe albo krótsze - wyszczerzyła się z zadowoleniem. - Ciebie oczywiście wpakujemy w te najbardziej wyzywające. - puściła mi oczko, ignorując sceptyczne spojrzenie Brandona.

Wywróciłam oczami, ale parsknęłam śmiechem, zapraszając ją na a'la kolacje, podczas której omawiałyśmy co będziemy robiły na domówce. Wpierw miałyśmy pić, a potem się bawić - tak zaplanowała Layla, twierdząc, że później będzie lepsza muzyka. Od dziesięciu minut siedziałyśmy w moim pokoju i przygotowywałyśmy się do domówki. Layla wpadła w szał, bo nie miała się w co obrać, Twierdziła, że nie ubierze spodni, ponieważ będzie nudno, a każda sukienka nie pasowała jej do koloru włosów.

- Chyba wrócę do blondu. - zmarudziła rzucając kolejnym wieszakiem.

Przewróciłam oczami i sięgnęłam po najbardziej wyzywającą sukienkę jaką tylko miałam. Była czerwona i sięgała do połowy ud, miała dość duży dekolt, ale nie taki, który sprawiał, że czułabym się niekomfortowo. Do całej stylizacji dodałam jeszcze niewygodne obcasy. Zakładałam je tylko wtedy, gdy ubierałam tak odważne stylizacje, więc spodziewałam się odcisków na drugi dzień. Chciałam dziś się dobrze zabawić i znakomicie wyglądać. Chociaż ten jeden raz.

Na początku kłóciłam się z Moon o założenie jeansów i topu, ale ona nawet nie chciała mnie słuchać. Zgodziła się tylko na to, bym założyła coś swojego, a nie jej. Gdy zobaczyłam co wybrała dla mnie, już wiedziałam, że ojciec nie wypuściłby mnie z domu.

- O ta jest zajebista - pisnęła zachwycona Moon, chwytając pudrowo różową kreację. - I do niej te kozaki! - podniosła buty na średnim obcasie.

Po pewnym czasie byłam już gotowa. Kości policzkowe podkreśliłam brązerem i zarumieniłam różem. Na rzęsy naniosłam mascarę i dokleiłam kępki sztucznych rzęs. Usta musnęłam matową szminką w lekkim kakaowym odcieniu, a linie wodną oka pomalowałam na czarno, dorysowując także kreski. Na szyi zagościł łańcuszek oraz zawiesiłam srebrne kolczyki na uszach.

- Archer mi napisał, że czeka na dole. - Poinformowała Layla chowając smartfon do małej torebki. - Idziemy - powiedziała donośnie okręcając się wokół własnej osi. - Jak wyglądam?

- Zajebiście. - odparłam szczerze, patrząc z uznaniem na jej strój.

- To świetnie. - powiedziała z zadowoleniem.

Obie zarzuciłyśmy jeszcze na siebie skurzane kurtki, a po krótce zeszłyśmy ze schodów najciszej jak się dało. Gabinet ojca znajdował się na pierwszym piętrze, ale zwykle z niego nie wychodził. Całe szczęście udało nam się wyślizgnąć bez jego pogawędki. Na pewno by mnie tak nie puścił, a ja nie miałam czasu by się przebrać.

Silent Lies 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz