Rozdział 21

113 15 5
                                    

Choi Yeonjun uśmiechał się do Park Jimina, z którym właśnie rozmawiał za pośrednictwem kamerki internetowej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Choi Yeonjun uśmiechał się do Park Jimina, z którym właśnie rozmawiał za pośrednictwem kamerki internetowej.

- Ale co ja tam będę robił? To naprawdę miłe z twojej strony Jimin, ale to jest wasze święto i wasz świat.

- No właśnie. Mam dla ciebie propozycję pracy - widząc zdziwione i zaniepokojone spojrzenie chłopaka, dodał zaraz - Nie, nie będziesz musiał kupować mi narkotyków.

Niebieskowłosy spojrzał zaskoczony, że Park tak trafnie odkrył jego obawy.

- Posłuchaj. Moja kariera ostatnio bardzo ruszyła do przodu. Mój manager powoli przestaje wszystko ogarniać. Zrozumiałem, że pilnie potrzebuję asystenta, który ogarnie mój kalendarz... i szczerze mówiąc, jesteś pierwszą osobą, o której zaraz pomyślałem. To byłaby legalna praca, z umową, ubezpieczeniem... Pomyśl o tym, proszę.

- Kiedy wracasz do Francji?

- Za trzy tygodnie. Byłbym wdzięczny, gdybyś dał mi odpowiedź w ciągu tygodnia.

- Naprawdę mi pochlebiasz. Uważasz, że dam sobie radę?

- Oczywiście, że tak, a poza tym... - blondyn utkwił wzrok w swoim młodym rozmówcy - byłeś przy mnie w naprawdę ciężkim momencie mojego życia. Mogłeś to wykorzystać na milion różnych sposobów, ale ty dbałeś o mnie nawet w tak trudnej sytuacji. Wiem, że nie byłem dobrym szefem, ty jednak nigdy nie zrobiłeś nic przeciwko mnie. Wiem, że mogę ci ufać.

Młodszy uśmiechnął się - Co miałoby należeć do moich obowiązków?

- Myślę, że szczegóły ustalimy jak zobaczymy się w Paryżu, ale gdybym miał tak na szybko coś teraz powiedzieć, to na pewno nadzór nad moim kalendarzem spotkań, woziłbyś mnie na spotkania, ale to tylko w Seulu i okolicach, na dalsze trasy.

- Ooo! Miałbym wrócić z tobą do Korei?

- Tam mieszkam i pracuję.

- Myślałem, że zostałeś na stałe w Europie.

- Nie, niestety, musiałem wrócić do Seulu.

- Tak mi przykro.

- To nic. Widziałeś, co się wydarzyło w Amsterdamie. To było do przewidzenia...

- Ale przecież on... on wyglądał na bardzo przejętego... przepraszam, chyba nie powinienem - chłopak spuścił głowę.

- W porządku. Byłeś tam. Widziałeś o wiele więcej niż oni. Nie będziemy udawać, że to się nie wydarzyło. Pamiętam też, że uciekałeś z Korei przed jakimiś rodzinnymi problemami. Nie martw się. Będziesz zarabiał wystarczająco, aby stać się absolutnie niezależny. Tak więc będę czekał na telefon od ciebie.

***

Gdyby Oh Sehun zachował choć resztki racjonalnego myślenia, spakowałby się i wrócił do kraju. Mógłby spróbować wybłagać u rodziców jeszcze jedną, ostatnią szansę, ale przecież oni już go skreślili.

If We Ever Meet AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz